Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców logo pz
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
  • Kontakt

Biuro Związku nieczynne

Kategoria: Nowości Utworzono: 21 maj 2008
  • Drukuj
Informujemy, że dnia 23 maja 2008r. (piątek) Biuro Związku będzie nieczynne.
Zarząd LZLR-P
Komentarz (0)

Biuro Związku nieczynne

Kategoria: Nowości Utworzono: 30 kwiecień 2008
  • Drukuj
Informujemy, że dnia 2 maja 2008r. (piątek) Biuro Związku będzie nieczynne.
Zarząd LZLR-P
Komentarz (0)

Wieści z Nadzwyczajnego Prezydium PZ

Kategoria: Nowości Utworzono: 27 kwiecień 2008
  • Drukuj
W dziale Komunikaty znajdują się najświeższe informacje z posiedzenia Nadzwyczajnego Prezydium PZ
Komentarz (0)

Szkolenie

Kategoria: Nowości Utworzono: 09 kwiecień 2008
  • Drukuj
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców wraz z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce zaprasza na Konferencję o szczepieniach ochronnych, która odbędzie się w dniu 12.04.2008 r. w Sali Konferencyjnej IMW w Lublinie, ul. Jaczewskiego 2.

Program:

10.00 - 10.45 „Najnowsze doniesienia dotyczące szczepień w profilaktyce raka szyjki macicy”
Dr hab. n. med. Wiesława Bednarek
I Katedra i Klinika Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii AM, Lublin.

10.50 - 11.20 „Rola lekarza rodzinnego w profilaktyce raka szyjki macicy”
Dr hab. n. med. Wiesława Bednarek
I Katedra i Klinika Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii AM, Lublin

11.20 - 11.40 Przerwa

11.40 - 12.30 „Ospa wietrzna- dlaczego warto szczepić?” „ Rotawirusy – infekcja nie tylko pokarmowa”
Dr Maria Ważna- Olszewska
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny

Wstęp wolny. 

Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych.

Komentarz (0)

Ratusz: Lekarzom taniej nie sprzedamy!

Kategoria: Nowości Utworzono: 27 marzec 2008
  • Drukuj
Miasto stanie niedługo przed dylematem: sprzedać lokale zajmującym je dziś lekarzom czy handlować nimi na wolnym rynku i zarobić większe pieniądze.

Po prywatyzacji publicznych przychodni pod koniec lat 90. w budynkach miejskich ulokowały się placówki prywatne utworzone przez lekarskie spółki. Za leczenie pacjentów płaci im Narodowy Fundusz Zdrowia. Uchwała rady miasta z 2006 roku pozwala im na pierwszeństwo wykupu zajmowanych lokali po cenach rynkowych, bez przetargu. Do dziś do ratusza wpłynęło 25 takich wniosków. Prezydent miasta Adam Wasilewski wszystkie odrzucił.

- Nie ma pewności, że w budynkach będzie się dalej leczyć, a gmina ma obowiązek zagwarantować mieszkańcom podstawową opiekę medyczną - uzasadnia Andrzej Wojewódzki, dyrektor wydziału gospodarowania mieniem urzędu miasta.

A leczyć chcą np. lekarze w przychodni przy ul. Weteranów 46. Placówka była pierwszą, która została sprywatyzowana w 1999 roku. - Od tamtej pory ze swoich środków remontujemy budynek. W 2003 roku wydaliśmy prawie 70 tys. zł, dzięki czemu odnowiliśmy pół przychodni. Bezskutecznie staramy się o to, aby miasto odgrzybiło nam piwnicę - mówi dr Anna Kępa, kierownik praktyki lekarza rodzinnego. - Każdy lokator ma obowiązek dbać o swoje mieszkanie, wymieniać zużyte wyposażenie itd., ale nie przeczę, że lekarze zainwestowali - przyznaje Artur Cichoń z Zarządu Nieruchomości Komunalnych, który odpowiada za remont tzw. części wspólnych: okien, elewacji czy dachów.

Obecnie stawka za metr kwadratowy lokalu wynajmowanego przez przychodnie od miasta to 5,5 zł. - Jest niska, ale trudną ją porównywać z innymi, bo takie budynki są specyficzne. Mają np. podjazdy dla niepełnosprawnych czy specjalne windy - uważa Artur Cichoń. Mimo niskiego czynszu przychodnia przy ul. Weteranów odprowadza rocznie do budżetu miasta ok. 130 tys. zł.

- W całym mieście w budynkach komunalnych działa ponad sto gabinetów - zauważa Artur Cichoń i dodaje: - Nie sprzedaje się kury znoszącej złote jajka.

Klub radnych PiS chce nakłonić prezydenta, by umożliwił sprzedaż lokali lekarzom na warunkach preferencyjnych, z upustem. - Przez lata dzięki nakładom finansowym i dobrej pracy stworzyli markę, która przyciąga pacjentów - ocenia Piotr Kowalczyk, przewodniczący klubu radnych PiS w radzie miasta.

- Cała ta sprawa to naciski lobby lekarskiego - mówi "Gazecie" jeden z miejskich urzędników. Wskazuje, że wśród radnych PiS jest dwóch zainteresowanych: lekarzami są Piotr Dreher (przewodniczący rady miasta) i Wioletta Szafrańska (pracuje w przychodni przy ul. Nałkowskich). - Nie robimy nic pod siebie. Jeśli lekarze pójdą na swoje, to będzie im zależało, żeby inwestować w lokale, bo podniosą tym samym standard usług i przyciągną klientów - odpowiada Dreher.

- Sprzedaż odbędzie się po cenach ustalonych przez rzeczoznawcę, ale kupić będzie można nie same pomieszczenia, tylko całe nieruchomości, łącznie z przylegającymi gruntami - zastrzega dyrektor Wojewódzki. - I tak nie pozbędziemy się wszystkiego, np. budynku przychodni przy ul. Hipotecznej - dodaje.

Karol Adamaszek


Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Komunikat personalny NFZ

Kategoria: Nowości Utworzono: 20 marzec 2008
  • Drukuj

W dniu 19 marca 2008 roku Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz powierzył pełnienie obowiązków Dyrektora Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia Panu Markowi Wójtowiczowi, dotychczasowemu Dyrektorowi Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.

W związku z powyższym pełnienie obowiązków Dyrektora Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ powierzono Zastępcy Dyrektora ds. Ekonomiczno-Finansowych Panu Andrzejowi Kowalikowi.

Decyzje te będą obowiązywały do czasu wyłonienia w drodze konkursów nowych dyrektorów Mazowieckiego i Lubelskiego OW NFZ.

źródło - Biuro Komunikacji Społecznej

Komentarz (0)

SN: dyżury lekarskie to nie to samo co godziny nadliczbowe

Kategoria: Nowości Utworzono: 13 marzec 2008
  • Drukuj

Dyżury lekarskie to nie to samo co godziny nadliczbowe i nie należą się za nie dodatkowe wypłaty z tytułu tych godzin - przesądził w czwartek Sąd Najwyższy. Wskazał zarazem, że za naruszanie przez pracodawcę europejskiej dyrektywy o czasie pracy można dochodzić roszczeń od Skarbu Państwa, czy ZOZ- ów.

W całej Polsce trwa wiele procesów, w których lekarze domagają się, by ich dyżury liczyć jako nadgodziny, co jest korzystniejsze od wypłat za dyżury, bo może wynosić 130, 160, albo nawet 200 proc. stawki godzinowej. Czwartkowa uchwała 7 sędziów SN może stać się zasadą prawną, co oznaczałoby, że będzie wiążąca we wszystkich podobnych sprawach.

Dyżur to nie nadgodziny

Białostocki lekarz Wojciech Gromkowski pozwał swój macierzysty Zakład Opieki Zdrowotnej o wynagrodzenie za godziny nadliczbowe na dyżurach - wyliczył je na ok. 30 tys. zł. Powoływał się na dyrektywę europejską w sprawie czasu pracy, z czego wywodził, że szpital powinien mu za nie zapłacić, by w ten sposób - jak mówił w czwartek - ukarać szpital za niewłaściwą organizację pracy i świadome zatrudnianie zbyt małej liczby lekarzy obsadzających dyżury. Na dowód tego powiedział, że bezpośrednio po dyżurze chciał odebrać dni wolne, ale odpowiedziano mu, że nie może tego zrobić, bo nie będzie miał kto pracować.

Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że należą mu się pieniądze jak za godziny nadliczbowe z tytułu dyżurów, za które nie mógł potem otrzymać czasu wolnego. Sąd wyższej instancji miał wątpliwości co do trafności rozstrzygnięcia SR i zadał pytanie prawne. Rozpatrzył je w czwartek poszerzony, siedmioosobowy skład Izby Pracy i Spraw Publicznych SN.

Pieniądze to nie ekwiwalent wypoczynku

Pełnomocnik szpitala, radca Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa i reprezentant prokuratury byli zdania, że lekarzowi nie przysługuje prawo dochodzenia dodatkowych roszczeń za godziny nadliczbowe, oprócz tego co zarobił na dyżurach.

- Niedopuszczalne jest zastąpienie ekwiwalentem pieniężnym prawa do wypoczynku - mówił prokurator. Radca reprezentującej pozwany Skarb Państwa Prokuratorii Generalnej zauważył, że gdyby było to dopuszczalne, mogłoby dojść do patologii, bo \"nakręciłoby koniunkturę\" dla chętnych do pracowania zamiast czasu wolnego. - A to naruszałoby dyrektywę o czasie pracy - dodał.

SN uznał, że z dyrektyw europejskich nie można wywodzić prawa do dodatkowego wynagrodzenia za dyżury medyczne tak jak za godziny nadliczbowe - bo nie dotyczą one wynagrodzenia, lecz chronią czas wolny od pracy. Według SN takie uprawnienie nie wynika też z przepisów prawa krajowego. - Taka też jest linia orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu - uzasadniał prezes SN Walerian Sanetra.

Z drugiej strony - jak mówił - w kodeksach karnym i pracy są sankcje wobec pracodawców za naruszanie przepisów BHP (regulujących także sprawę czasu pracy). Wskazał, że dyżur lekarski to specyficzna forma świadczenia pracy, ale czym innym niż praca w godzinach nadliczbowych. Sąd zgodził się z prokuratorem, że nie można zastępować prawa do czasu wolnego ekwiwalentem pieniężnym. - To tak, jakby zamiast odzieży ochronnej wypłacać pieniądze, nie przeznaczone na taką odzież - nie chroniłoby to we właściwy sposób bezpieczeństwa i higieny pracy - dodał sędzia Sanetra.

Lekarze nie wyjdą z sądu

SN wskazał, że istnieją inne możliwości dochodzenia roszczeń za niespełnianie norm czasu wolnego. Sąd wyliczał: możliwość dochodzenia zadośćuczynienia od Skarbu Państwa za niewłaściwe wdrożenie do polskiego prawa europejskiej dyrektywy o czasie pracy (bo nie zapobiegła sytuacjom z dyżurami) - co wymaga udowodnienia, że lekarz poniósł szkodę, a także możliwość dochodzenia zadośćuczynienia za naruszenie przez pracodawcę dóbr osobistych jak godność, czy zdrowie. Można też - wskazywał sąd - dochodzić w sądzie, że pracodawca naruszył prawo wspólnotowe (sądy mają obowiązek stosować także prawo europejskie).

- No to nie będziemy wychodzić z sądu - mówili liczni lekarze będący w podobnej sytuacji jak Wojciech Gromkowski i byli zainteresowani losem jego sprawy. Skrzętnie notowali szczegóły uzasadnienia uchwały SN.

Radca Prokuratorii Generalnej w rozmowie z dziennikarzami przekonywał, że lekarze, którzy będą dochodzić zadośćuczynień od Skarbu Państwa będą musieli przekonująco udowodnić, że odnieśli istotny uszczerbek na zdrowiu. Był sceptyczny, czy tak samo skuteczne byłoby np. powołanie się na rozpad rodziny wynikły z ciągłej pracy na dyżurach. - W każdym razie jest wiele możliwości - mówili lekarze.

www.gazeta.pl

Komentarz (0)

Nie zbudujemy w Polsce Irlandii

Kategoria: Nowości Utworzono: 25 luty 2008
  • Drukuj
Aleksandra Klich: "Nawet jeśli będziemy przeznaczać najwięcej pieniędzy z dotacji unijnych na rozwój uboższych regionów kraju, to nie zniwelujemy wieloletnich opóźnień w ich rozwoju. Trzeba wspomagać bogatych, żeby pomogli uboższym" - za tę wypowiedź Elżbieta Bieńkowska, minister polityki regionalnej, była surowo krytykowana. Słusznie?

Grzegorz Gorzelak: Słowa minister Bieńkowskiej to miód na nasze serca. Wreszcie ktoś powiedział głośno to, co w naszym zespole - EUROREGU na Uniwersytecie Warszawskim - powtarzamy od 20 lat. Pomagać najsłabszym to anachroniczne myślenie. Doświadczenia całego świata pokazują, że kraje modernizuje się w zupełnie inny sposób.

Czyli jak?

- Żyjemy w przestrzeni przepływów. Technologie wymyślone w laboratoriach w Niemczech wdraża się na Węgrzech. To samo z informacjami. Polityka regionalna powinna integrować firmy, ludzi, placówki naukowe. Kto swoją przestrzeń przepływów dobrze urządzi, ma szansę na sukces.

Najważniejszymi węzłami tej światowej przestrzeni są metropolie. Wielkie miasta z wydajną, innowacyjną gospodarką, placówkami badawczymi, skupiające twórczych ludzi, atrakcyjne jako siedziby wielkich korporacji i dla turystów. Jak mówi Manuel Castells, "metropolie rządzą światem". Od miejsca, jakie nasze metropolie zajmą w światowej sieci, będzie zależało miejsce polskiej gospodarki i jej konkurencyjność.

Możemy być konkurencyjni?

- Na razie jesteśmy gdzieś między Niemcami a Mołdawią, ale możemy przegrać konkurencję także z Mołdawią. Jeśli chcemy być bogaci, musimy być innowacyjni, bo tylko innowacyjni mogą być drodzy. A ci, którzy konkurują ceną, muszą być biedni, bo tylko biedni mogą być tani. Cieszymy się, że płynie do nas kapitał - jednak w większości nie jest to kapitał innowacyjny, ale ulokowany w produkcji już dawno wymyślonych wyrobów albo prostych usług. Przestajemy być jednak tani i kapitał ten odpływa do krajów tańszych - Chin, Indii, Rumunii, na Ukrainę. Może kiedyś popłynie i do Mołdawii. Polska nie ma strategii konkurencyjności i nie bardzo wiemy, na co w przyszłości stawiamy.

Jak więc stworzyć tę konkurencyjną, spójną przestrzeń przepływów, o której pan mówi, i sprawić, byśmy mieli szansę na konkurencyjność w świecie?

- Pierwszoplanowe jest połączenie najważniejszych polskich miasta szybką drogą i koleją, także komunikacją lotniczą. Chodzi o Warszawę, Kraków, Wrocław i Poznań, Trójmiasto, Łódź i Górny Śląsk, także Szczecin. Do listy tej należy dopisać najważniejsze miasta Polski Wschodniej. Po drugie, trzeba zadbać, by te bogate metropolie nie odrywały się od swojego zaplecza - np. Warszawa musi być dobrze skomunikowana z Płockiem, Ciechanowem czy Siedlcami, a Lublin z Chełmem i Zamościem. Dopiero po trzecie trzeba umożliwić sprawny tranzyt przez Polskę, głównie w układzie z zachodu na wschód (A2 i A4), ale także w układzie północ - południe (A1 i A3).

Ponadto powinniśmy pomagać regionom, które sobie nie radzą, bo albo nie ma u nich metropolii - jak wschodnia Polska i środkowe Pomorze, albo są tak zniszczone - jak aglomeracja katowicka - że mają małe szanse na samodzielny rozwój.

Kiedy zaczną znikać różnice między słabszymi i mocniejszymi regionami?

- W przewidywalnej przyszłości one nawet będą rosnąć, tak jak rosły przez ostatnich kilkadziesiąt lat, nawet za czasów PRL. Tak się dzieje w większości krajów, bowiem metropolie "uciekają" pozostałym regionom. Trudno wyobrazić sobie, by najbiedniejsze regiony Polski wschodniej nagle zaczęły rozwijać się szybciej niż Warszawa, Poznań czy Wrocław. Żadne programy europejskie czy krajowe tego nie zapewnią.

Dlaczego?

- Bo na rozwoju regionów w Polsce ciążą podziały historyczne i geograficzne. Wisła pod koniec średniowiecza była filtrem, przez który niewiele impulsów modernizacyjnych przenikało na wschód. Podział ten był później wzmocniony przez granicę między zaborem rosyjskim i pruskim. Granica ta istniała 103 lata, a od 90 już jej nie ma - lecz ciągle jest widoczna! Kapitał lokuje się tam, gdzie już istnieją pewne tradycje rozwoju, gdzie silne są postawy promodernizacyjne, gdzie samorząd jest sprawny i aktywny, gdzie inwestor znajdzie wykwalifikowanych i silnie motywowanych pracowników. Idzie jednocześnie tam, gdzie jest łatwo dojechać. Wygrywają więc duże miasta i zachodnia część kraju.

Jak pomóc wschodowi?

- Szansa Polski wschodniej to edukacja i mosty na Wiśle. W taki sposób ten region może zbliżyć się do kapitału i technologii.

Politycy i publicyści ze wschodniej Polski pokazują wskaźniki, z których wynika, że poziom wykształcenia w Podlaskiem jest wyższy niż w zachodniej części kraju. I dodają, że wolą, by budowano u nich drogi niż uniwersytety.

- Tak? Proszę pani, w Polsce są gminy, które mają 1,5-2 proc. mieszkańców z wyższym wykształceniem - a najwięcej jest ich na wschodzie! Owszem, osób z wyższym wykształceniem na wschodzie przybywa szybciej niż gdzie indziej, ale ciągle jest ich tam znacznie mniej niż w dynamicznych regionach kraju.

Ważna jest też jakość tego wykształcenia. Po pierwsze, na terenach pozametropolitalnych, szczególnie wiejskich, niski jest społeczny kapitał kulturowy. Szkoły wiejskie tego nie nadrabiają, bo nikt nie uznał tego za jeden z najważniejszych celów polskiego systemu edukacyjnego. A nakład na edukację jednego przedszkolaka czy ucznia na wschodzie powinien być znacznie większy niż np. w Warszawie. Tak, żeby nauczyciel mógł siedzieć z dzieckiem pięć godzin w klasie, a potem trzy w świetlicy. I ta świetlica musi być podłączona do internetu, a szkoła mieć książki, bo dzieciak nie znajdzie ich w domu, a rodzice mu ich nie kupią.

Po wtóre, większość niepublicznych wyższych uczelni - a dzięki nim odsetek wykształconych tak szybko rośnie - uczą na "tanich" kierunkach: marketingu i zarządzania, finansów i bankowości, ostatnio także socjologii, politologii, pedagogiki specjalnej, nawet dyplomacji! Nie ma niepublicznych uczelni medycznych i technicznych, bo są drogie dla właściciela.

W dodatku nakłady na edukację na wschodzie muszą być większe także dlatego, że trzeba "nadprodukować" ludzi wykształconych, tak by część została, nawet gdy sporo wyjedzie do wielkich miast albo za granicę.

Jak zatrzymać tych, którzy chcą opuścić wschód?

- A czy można to w ogóle zrobić? To naturalny proces na całym świecie. Zastanówmy się: czy chodzi nam o dobro 40 hektarów ziemi, czy 400 ludzi, którzy na nich żyją? Mnie się zdaje, że powinno nam chodzić o ludzi. Ludzie migrują, bo wolą lepsze, wygodniejsze życie. Ono bardzo powoli przychodzi do nich na wieś.

Wschód się wyludni. Czy to nie będzie problem?

- A dlaczego cały kraj ma być równo rozwinięty i równie zagęszczony? Dlaczego Polska wschodnia ma nie być bardziej pusta?

Wracając do dróg: przecież wschód ich potrzebuje.

- Drogi są warunkiem koniecznym dla rozwoju, ale niewystarczającym - słabo rozwinięte regiony Europy Zachodniej mają wiele świetnych, ale zupełnie pustych dróg, bo mało kto ma interes po nich jeździć.

Politycy ze wschodu opowiadają, że trzeba zbudować S19 - najkrótszy szlak ze Skandynawii przez Finlandię do Bułgarii. Ale na przejściu w Barwinku pojawi się w ciągu roku nie więcej niż dwóch Finów! Oni latają albo jeżdżą przez Niemcy i S19 nie zmieni ich przyzwyczajeń.

Jeśli budować drogi, to na szlaku wschód - zachód. Z Warszawy do Lwowa i z Warszawy na Litwę przez Białystok. A po co doskonała droga z Lublina do Białegostoku? Żeby świeciła pustkami?

Ludzie w Białymstoku czy Suwałkach w ciągu ostatnich dwóch lat uwierzyli, że ich region może się rozwinąć, a poziom ich życia zbliży się do tego w zachodnich regionach kraju. Pan te nadzieje im odbiera.

- Nie odbieram nadziei, tylko rozwiewam mrzonki. Ja uprawiam naukę, a nie politykę. Poruszam się w przestrzeni obiektywnych ocen. Też chciałbym być zgrabny i dostać Nobla. Jednak jeśli ktoś przyjdzie i powie: poćwicz trochę, a będziesz piękny, albo napisz coś, a dostaniesz Nobla, to mu powiem: zjeżdżaj człowieku. Bo umiem przykroić ambicje do możliwości.

Możemy pomóc ludziom, ale to nie znaczy, że wschód Polski nagle zacznie się bardzo szybko rozwijać. Owszem, będzie się rozwijać, ale wolniej niż bardziej atrakcyjne i już wyżej rozwinięte obszary. Cudów nie ma.

Wschód musi się rozwijać endogennie, musi tworzyć przyczółki nowoczesności, rozwijać rodzimy potencjał. Np. pięknie rośnie mleczarstwo. Mleko świata nie zmieni, ale da ludziom pracę i dochody. Podobnie odbudowują się tradycje przemysłowe w dawnym COP-ie, szybko idzie region Rzeszowa, rozwija się Mielec.

Rozwój Polski wschodniej będzie punktowy - te układy lokalne wygrają, które z determinacją będą wzmacniały swój własny potencjał. A te, które będą czekać na mannę z Brukseli albo z Warszawy - jak np. Starachowice "podczepione" pod poprzedni układ polityczny - szanse będą tracić.

A turystyka?

- Na wschodzie nie należy na nią nadmiernie liczyć. Poza szczególnie atrakcyjnymi miejscami - jeziora, Bieszczady - nie przyjeżdża tam masowy turysta. Turyści jeżdżą do Warszawy, Krakowa, w Tatry, nad morze. Na wschodzie może istnieć agroturystyka i zielone szkoły, ale to nie będzie żaden potężny impuls rozwojowy.

Co najpilniej trzeba zmieniać w polskiej polityce regionalnej?

- Zmienić swój sposób myślenia o niej. Pieniądze z UE w połowie przejemy i rozdamy, ale nawet gdybyśmy wszystko zainwestowali, to i tak byłyby to pieniądze relatywnie niewielkie. To my sami powinniśmy zdobyć się na wysiłek modernizacyjny oraz rozwojowy i przestać mówić, że Unia nam "daje", a zacząć, że Unia nam "dodaje". Musimy wreszcie zrozumieć, że wysiłek modernizacyjny to ogromne wyrzeczenie nas wszystkich. Unia to szansa, ale zaciśnijmy wreszcie pasa.

Nasi politycy za przykład stawiają Irlandię. Jak tam udał się skok cywilizacyjny?

- Nim Irlandczykom się udało, biedowali w Unii 20 lat. Byli w tragicznej sytuacji, ludzie wyjeżdżali do Stanów. W końcu poprowadzili twardą politykę finansową. Obniżyli podatki, zmniejszyli rozmiary pomocy socjalnej, która trafiała do obywateli, ale nie rozwiązywała żadnych problemów, inteligentnie wykorzystali środki europejskie, nie koncentrując ich na infrastrukturze, ale na przedsiębiorczości. Mówili zainteresowanym: zainwestuj w nas, a my ci wykształcimy takich pracowników, jakich chcesz. No i przyszli Amerykanie i zainwestowali.

Mamy szansę na taki sukces?

- Nie. Brakuje nam przywódców, mamy tylko polityków, którzy oglądają słupki poparcia dla siebie, są uwikłani w awantury w sprawie płac, a nie potrafią zrobić porządku z podatkami. Nie ma ludzi, którzy dla dobra Polski byliby w stanie narazić się na niepopularność i ewentualną przegraną w następnych wyborach. I dlatego możemy przegrać wszyscy.

---
Czekamy na Wasze opinie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Prof. Grzegorz Gorzelak, ekonomista, specjalista od problemów rozwoju regionalnego i lokalnego. Kieruje Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych (EUROREG) Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracował z instytucjami rządowymi i samorządami lokalnymi oraz regionalnymi w Polsce i na Ukrainie oraz z Bankiem Światowym i Komisją Europejską. Jest stypendystą Fulbrighta oraz visiting professor na University of Strathclyde.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Copyright © Agora SA


Komentarz (0)

Głodowe emerytury z OFE wywołają tsunami

Kategoria: Nowości Utworzono: 17 luty 2008
  • Drukuj
Jeśli powinna powstać jakaś komisja śledcza dla dobra kraju i milionów Polaków, to niewątpliwie komisja śledcza ds. Otwartych Funduszy Emerytalnych. Dwunastu milionom polskich emerytów - członkom OFE - dziewięć lat temu wciśnięto poprzez gazety i ekrany telewizji kota w worku...

Wielu uwierzyło, że na stare lata niczym dzisiejsi emeryci z Niemiec czy Szwecji będą wygrzewać kości na słonecznych plażach Florydy, Majorki. Tymczasem zapowiada się, że będziemy mieli powtórkę ze skandalu w stylu powszechnych świadectw udziałowych NFI. Skala rozczarowań i oburzenia, jaka niewątpliwie nadejdzie może zmieść każdy rząd i koalicję, a zbliża się błyskawicznie. Już na początku kwietnia 2009 r. pierwsi beneficjenci nieprzemyślanej i szkodliwej reformy ubezpieczeniowej z 1999 r. zgłoszą sie po emeryturę, a raczej wyrok skazujący ich na nędzę i wykluczenie.


REKLAMA


Czytaj dalej



if(typeof isSrd05=='undefined'){NPB("005");}

Ubezpieczeniowy cud?


Trzy tysiące kobiet, które jako pierwsze uzyskają emerytury z II Filaru na głodowym poziomie stanowiącym realnie 900 zł – 1000 zł na rękę wywoła prawdziwe tsunami. Kończy się komfort PTE i OFE polegający wyłącznie na przyjmowaniu pieniędzy od emerytów poprzez budżet państwa w skali 20 – 30 mld zł rocznie (2–3 mld zł miesięcznie) i kasowaniu prowizji rzędu 700 mln – 1 mld zł rocznie. Wygląda na to, że stopy zastąpienia (czyli stosunek pierwszej emerytury do ostatniej pensji) dla osób z niskim wynagrodzeniem będą oscylowały pomiędzy 50 – 75 proc., podczas gdy w krajach OECD, gdzie takiej "cudownej" reformy nie przeprowadzono wynosi 83 proc., a w Polsce przed "cudem ubezpieczeniowym" wynosił 96 proc. Łatwo policzyć, że kobieta która zarabia obecnie 1500 – 2000 zł otrzyma na rękę od 900 do 1500 zł. Nic dziwnego, że z analiz OECD wynika, że wdrożony w Polsce z takimi fanfarami system emerytalny w ramach tzw. czterech reform Buzka – Balcerowicza może prowadzić do zagrożenia ubóstwem osób o niskich zarobkach. A takich w Polsce jest najwięcej.

Kłamano od początku

Błędy i kłamstwa leżały u podstaw tej reformy. Media, licząc na wpływy z reklam, skutecznie zablokowały krytyków tych rozwiązań. Działania wielu OFE rozpoczęto od oszukańczych praktyk inwestycyjnych, wszystkie miały świetne wyniki, często sztucznie zawyżone, nadzór był jak zwykle wyrozumiały i pobłażliwy, z krótkim epizodem staranności za czasów prezesury Cezarego Mecha. Wysokie wskaźniki zyskowności w OFE były wynikiem po części dziwnej inżynierii finansowej. Skutecznie ukrywano straty na konkretnych operacjach często powtarzanych wielokrotnie. Sprzedawano papiery po cenach niższych od rynkowych, kupowano natomiast po cenach wyższych od rynkowych. Ponieważ napływały nowe mld zł z ZUS, w papierach się zgadzało (w 2008 r. OFE otrzymają 33 mld zł z budżetu państwa via ZUS, co miesiąc od 2 – 3 mld zł z naszych składek).

Emerytalne niewolnictwo

Prowizje pobierane przez OFE były i są nadal gigantyczne – 7 proc. od wartości składek za sam fakt ich napływu. Wyobraźmy sobie minę klienta banku, który zakładając lokatę bankową na 30 lat miałby zapłacić za to 7 proc. Do tego dochodzą opłaty za zarządzanie, rocznie ok. 0,6 proc. wartości aktywów, które urosły dziś do ok. 134 mld zł, a w 2009r będzie to ok. 180 mld zł.

Do tego opłaty za zmianę przymusowego wcielenia do któregoś z OFE. Co to ma wspólnego z nowoczesną gospodarką wolnorynkową? To czyste niewolnictwo.

Czyje koszty, czyje zyski...

OFE mogą lokować do 40 proc. środków w akcje na GPW, na czym ostatnio w styczniu straciły blisko 6 mld zł pieniędzy emerytów i nie wiadomo czy to koniec. Podczas gdy klienci TFI stracili na giełdzie 11 mld zł, w styczniu 2008 r. mogli rzucić się do panicznej ucieczki, tu nawet zejść z pokładu emerytalnego "Titanica" nie ma możliwości. Około 60 proc. pieniędzy OFE lokują w państwowe obligacje. To blisko 90 mld zł, z których rząd i budżet dotują ZUS, emerytury i podwyżki w sferze budżetowej. Polski emeryt finansuje zatem podwyżki dla lekarzy, którzy często gęsto nie chcą go przyjąć w państwowej przychodni, bo akurat strajkują. Jeśli do tego dołożymy bałagan ustawodawczy, brak systemów informatycznych w ZUS-ie, brak jasnych zasad wypłat i dziedziczenia środków to 12 mln Polaków ma się czym martwić. OFE puchną jak pączki.

W 2006 r. zebrały 590 mln zł zysku netto, w 2007 r. około 700 mln zł. Aż 1,53 mld zł kosztowały nas usługi OFE tylko w 2007 r., podobnie będzie w kolejnych latach. Pamiętajmy, że co roku na emerytury przechodzi blisko 100 tys. Polaków. Gigantycznie rozbudowano biurokrację emerytalną. Przed reformą emerytalną płatnicy składek składali ok.18 mln dokumentów rocznie, a po reformie już 260 mln rocznie.

Ubodzy emeryci

Za grzech pierworodny tak szkodliwej reformy emerytalnej ponoszą winę rząd Jerzego Buzka, którego partia znów jest dziś u władzy, oraz twórcy tej reformy m.in. prof. Marek Góra, który dziś doradza rządowym gremiom. W ostatnich dniach odtrąbiono kolejny cud emerytalny rządu Donalda Tuska. Poinformowano, że za 30 lat polski emeryt otrzyma 5500 zł emerytury. Problem w tym, że dotyczy to wyłącznie dzisiejszego 30-latka, a realna wartość tych pieniędzy za 30 lat to obecnie 1800 zł. Podobnie dzisiejsi 50-latkowie przy pensji 3000 zł dostaną emeryturę 1697 zł (dla kobiet) o realnej wartości 1056 zł i 2648 zł (dla mężczyzn), czyli realnie na stan teraźniejszy 1531 zł.

Co z kontrolą?

OFE proponują, by mogły inwestować za granicą docelowo nawet 30 proc. aktywów, choć dotychczas nie wykorzystywały nawet dozwolonego 5-proc. pułapu, bo w Polsce łatwo i dobrze się zarabiało. Trzeba się zastanowić, czy to nie jest droga do wyprowadzenia oszczędności emerytów za granicę.

W wyniku spadków na GPW majątek OFE skurczył się przez ostatnie 12 miesięcy o około 16 mld zł. Tylko w styczniu aktywa zmniejszyły się o 6 mld zł.

Co by było, gdyby OFE zainwestowały w pożyczki subprime za Oceanem? Kto wówczas wyrównałby straty polskim emerytom?

Janusz Szewczak
Autor jest niezależnym analitykiem gospodarczym

Copyright © 1995-2008 Wirtualna Polska

Komentarz (0)

Emerytów czeka rewolucja

Kategoria: Nowości Utworzono: 17 luty 2008
  • Drukuj

W latach 2008-2009 obecnych i przyszłych emerytów czeka prawdziwa rewolucja - piszą eksperci "Gazety Prawnej". Zmienią się zasady przyznawania świadczeń i sposób ich wyliczania. Zdecydowanie zmaleje też liczba osób, mających prawo do przechodzenia na wcześniejsze emerytury.

To efekt tego, że w 2009 roku rozpocznie działać nowy system emerytalny, a do końca tego roku wygaśnie większość obowiązujących obecnie przywilejów emerytalnych. W zamian od 2009 roku mają pojawić się tzw. emerytury pomostowe.

Ten okres przejściowy wywołuje niezwykłe zamieszanie. Tym bardziej, że pierwotnie miał się zakończyć w 2006 roku, ale już dwukrotnie przekładano tę datę. Wiele osób nie wie na jakich zasadach może skorzystać ze świadczenia i czy powinno się już w tym roku ubiegać się o emeryturę. Dodatkowo atmosferę podgrzał wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który wskazał, że prawo do wcześniejszych emerytury powinni zyskać w tym roku 60-letni mężczyźni.

Wysokość nowej emerytury (zarówno pochodzącej z ZUS jak i OFE) będzie w uproszczeniu pochodną operacji podzielenia kapitału zgromadzonego na emeryturę przez tzw. przeciętne dalsze trwanie życia dla osoby w danym wieku. Sposób jej obliczenia można przedstawić jako:

Wysokość miesięcznej emerytury = wartość zgromadzonego kapitału i kapitału początkowego/przeciętne dalsze trwanie życia w miesiącach

Wysokość emerytury nie będzie więc już zależeć od ustalanej przez ustawodawcę kwoty bazowej, współczynnika przeliczania okresów składkowych i nieskładkowych i na przykład tego jakie okresy zostaną zaliczone do okresów nieskładkowych. Na jej wysokość wpłynie wysokość zgromadzonego kapitału i moment opuszczenia rynku pracy. Emerytura będzie tym wyższa im więcej pieniędzy zgromadzi się na koncie emerytalnym w ZUS i OFE, oraz im mniej lat zostanie do przeżycia w momencie skorzystania ze świadczenia - im później odejdzie się na emeryturę tym statystycznie mniej lat do przeżycia, dzięki czemu wyższe będzie świadczenie.

(Gazeta Prawna/17.02.2008, godz. 08:34)

Copyright 1996 - 2008 Grupa Onet.pl SA

Komentarz (0)

Więcej artykułów…

  • Jak zadłużył się ośrodek zdrowia Ewy Kopacz
  • Lekarze ubezp. zdrow. - Praktyki otwarte
  • Komunikat !!!
  • Lekarze wcale nie żądają zbyt wiele
  • Biuro LZLR-P

Strona 71 z 95

  • Poprzedni artykuł
  • 66
  • 67
  • 68
  • 69
  • 70
  • 71
  • 72
  • 73
  • 74
  • 75
  • Następny artykuł
  • koniec

Najcześciej czytane

  • Dieta w przewlekłej niewydolności nerek
  • Choroba zimnych aglutynin
  • SOMA, PSYCHE I POLIS
  • Przewlekła niewydolność krążenia
  • Drżenia - problem szerszy niż parkinsonizm
  • Strona główna
  • Nowości
  • Covid-19, zakrzepica, Internet i bezpieczeństwo
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
  • Kontakt

Skontaktuj się z nami

Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin

  • 81 748 47 88
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • Znajdź nas na Mapie Google
 

dotpay logo   Rozliczenia transakcji kartą kredytową i e-przelewem przeprowadzane są za pośrednictwem Centrum Rozliczeniowego Dotpay

Na górę strony ^ | + powiększ | - pomniejsz | zresetuj
© Wszelkie prawa Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców
Komunikaty
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
  • Kontakt