Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców logo pz
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

PiS: Mamy pomysł na podwyżki dla wszystkich pracowników służby zdrowia

Kategoria: Nowości Utworzono: 16 czerwiec 2006
  • Drukuj
Klub Parlamentarny PiS złożył w Sejmie własny projekt ustawy umożliwiający podwyżki płac w ochronie zdrowia od 1 października. Zakłada on zupełnie inną filozofię niż projekt rządowy. Poseł Andrzej Sośnierz (PiS), jeden ze współautorów projektu: - Zamiast przekazywać placówkom \"znaczone pieniądze\" z NFZ na podwyżki płac, chcemy podniesienia cen usług medycznych kontraktowanych przez Fundusz. W ustawie nie będą określone nowe ceny wszystkich usług, bo wymagałoby to niesłychanie żmudnych i długich obliczeń. Określony będzie natomiast udział wkładu pracy w każdym z kilku głównych rodzajów usług - szpitalnych, ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, podstawowej opiece zdrowotnej, rehabilitacji.Poseł Sośnierz tłumaczy to na przykładzie jakiejś usługi szpitalnej wycenionej teraz na kwotę 1000 zł. Średni udział płac w usługach szpitalnych wynosi 56 proc., więc dzisiaj koszt pracy w tej usłudze wynosi 560 zł. Po to, by umożliwić podniesienie płac o 30 proc., trzeba za tę pracę dodać 168 zł. Od października zatem NFZ za tę usługę miałby płacić zamiast 1000 zł - 1168 zł. W ten sposób dyrektor szpitala zyskałby niezbędne środki na 30-proc. podwyżki płac.Skutkiem tego rozwiązania ma być to, że podwyżki staną się możliwe również w placówkach niepublicznych, także dla pracowników na kontraktach, a nie tylko na etatach. Poseł Sośnierz mówi, że do projektu udało się przekonać posłów PiS, a także Krzysztofa Bukiela z Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy i Konstantego Radziwiłła z Naczelnej Rady Lekarskiej. Podczas konferencji prasowej w środę minister Zbigniew Religa też udzielił poparcia projektowi PiS - widać było, że to rozwiązanie podoba mu się bardziej niż projekt, który powstał w jego własnym resorcie i który kilka dni temu przyjął rząd.Przypomnijmy, że projekt rządowy zakładał przekazanie pieniędzy na podwyżki tylko do publicznych placówek służby zdrowia. Miałoby to być 30 proc. funduszu płac każdej z placówek za 2005 r. Każdy z dyrektorów miał się oddzielnie rozliczać z NFZ ze sposobu wydania tych pieniędzy - gdyby okazało się, że przeznaczył je na inne wydatki, musiałby pieniądze zwrócić. W praktyce rządowe rozwiązanie stwarzało niebezpieczny precedens - za takie same usługi publiczne szpitale dostawałyby więcej pieniędzy niż niepubliczne, bo publiczne dostawałyby pieniądze za wykonane usługi plus dodatek \"podwyżkowy\". Projekt PiS to inicjatywa poselska, nie wymaga więc uzgodnień międzyresortowych, może być uchwalony w kilka tygodni. Teraz więc tylko od posłów zależy, który projekt zostanie uchwalony. Rządowy nie ma dzisiaj poparcia ani PiS, ani żadnego ze związków zawodowych, nawet tych trzech central, które brały udział w jego powstawaniu. Najbardziej kruchą podstawą projektu PiS są pieniądze, ponieważ uprawnionych do podwyżek jest więcej pracowników, potrzebne będą wyższe środki. A tak naprawdę nie wiadomo, ile pieniędzy więcej może przeznaczyć NFZ w czwartym kwartale tego roku. Elżbieta CichockaTekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Dyrektor łódzkiego szpitala MSWiA odwołany

Kategoria: Nowości Utworzono: 13 czerwiec 2006
  • Drukuj
Wojciech Szrajber, dyrektor łódzkiego szpitala MSWiA został w poniedziałek po południu odwołany ze stanowiska.Dymisje przywieźli mu urzędnicy MSWiA. Wręczył ją Adrian Bong, zastępca dyrektora departamentu zdrowia w tym resorcie. Łódzki szpital strajkował jako jedyny spośród placówek MSWiA, a dyrektor Szrajber nie zgodził się zwolnić z pracy strajkujących lekarzy, mimo polecenia Jarosława Brysiewicza, zastępcy ministra Ludwika Dorna.Resort spraw wewnętrznych i administracji postanowił zwolnić dyrektora Wojciecha Szrajbera za to, że nie ukarał strajkujących lekarzy, tylko się z nimi porozumiał.www.gazeta.pl
Komentarz (0)

Kto zapłaci lekarzom?

Kategoria: Nowości Utworzono: 09 czerwiec 2006
  • Drukuj
Żeby uszczęśliwić ochronę zdrowia, trzeba by komuś zabrać - tłumaczy minister Religa. Lekarz chcą więc wreszcie uderzyć tak mocno, by rząd komuś zabrał, a im dodałWedle ostatniego badania CBOS po raz pierwszy od początku lat 90. większość społeczeństwa uznała, że lekarze strajkują słusznie - w połowie maja protesty miały 61 proc. poparcia. Kiedy CBOS pytał o szczegóły protestu, okazywało się, że jedyne działania, na które było przyzwolenie, to demonstracja intencji. Lekarzom wolno wywieszać plakaty i flagi na szpitalach i przychodniach, ale w środku powinni pracować normalnie. Nie zgadzamy się na wypisywanie recept na niewłaściwych drukach tak, by pacjent musiał płacić pełną cenę leku. Nie pozwalamy też lekarzom na odmowę wystawiania aktów zgonu czy też na pracę jak na ostrym dyżurze, bo powoduje to spiętrzenie kolejek. Nawet odmowę wypisywania sprawozdań do NFZ popiera zaledwie jedna trzecia obywateli, choć ta forma protestu godzi nie w pacjenta, tylko w zakład pracy, w którym lekarz pracuje - nie będzie sprawozdania, nie będzie pieniędzy z NFZ za wykonaną pracę. Na festiwal kolorów przed każdym szpitalem nie możemy jednak liczyć, bo flagi i plakaty dawno już się zgrały. Flagi mogłyby powiewać latami, a nikt by się nimi nie przejął. Biały personel nauczył się na własnej skórze, że wszelkie etyczne formy nacisku są żałośnie nieskuteczne i nie mobilizują żadnego z rządów do poprawy płac pracowników służby zdrowia. 16 lat transformacji jest tego wyraźnym dowodem. A dziś lekarze chcą 30-proc. podwyżek płac od zaraz, a 100-proc. w przyszłym roku.Badanie CBOS zostało przeprowadzona 12 maja, dwa dni po manifestacji w Warszawie, ale jeszcze przed strajkami w szpitalach dziecięcych. Strajki w pediatrii nawet mimo starań o ich najmniejszą dolegliwość naruszyły kulturowe tabu. Badanie zrobiono także przed konfrontacyjnym kursem przyjętym wobec strajkujących przez część mediów i część rządu. Piątkowy sondaż \"Gazety\" pokazuje, że poparcie dla strajkujących stopniało o połowę. A im bardziej będzie się przedłużał i rozszerzał protest, tym należy spodziewać się więcej medialnych ataków na protestujących.Tyle tylko, że strajkującym coraz mniej zależy na poparciu opinii publicznej. Jeszcze się do tego oficjalnie nie przyznają, na pewno tego nie powiedzą przed kamerą, ale w rozmowach między sobą i w rozmowach z dyrektorami szpitali \"dobro pacjenta\" liczy się coraz mniej. Wielkie słowa, jak powołanie czy misja u coraz większej grupy lekarzy, wywołują jedynie wściekłość. Można nad tym ubolewać, ale trzeba przyjąć, bo tak po prostu się stało. Lata upokorzeń płacowych doprowadziły do erozji postaw. Etos stopniał. Dać, ale niektórym Na początku marca premier zapowiedział, że resort zdrowia przygotuje systemowe rozwiązanie umożliwiające wzrost płac w ochronie zdrowia w ciągu najbliższych trzech lat. Do zespołu zostali zaproszeni przedstawiciele największych związków zawodowych ochrony zdrowia i samorządy zawodowe lekarzy i pielęgniarek. Już w kwietniu powstał projekt, który w najbliższy wtorek ma przyjąć rząd i skierować do Sejmu na szybką ścieżkę legislacyjną. Wedle projektu NFZ ma wyodrębnić pewną pulę pieniędzy wyłącznie na wzrost płac, wyłącznie w szpitalach publicznych i wyłącznie dla pracowników etatowych. Te pieniądze dyrektorzy szpitali muszą wydać na podniesienie płac. Jeśli się okaże, że przeznaczyli je na inny cel, będą musieli pieniądze zwrócić do NFZ. Jednym słowem jest to pomysł na przepompowanie pieniędzy z NFZ do szpitali i to wyłącznie na płace. Czasu jest bardzo mało. Parlament musiałby uchwalić ustawę w trzy miesiące, by już od października NFZ mógł przekazywać dodatkowe pieniądze na płace. Pieniądze są - 800 mln zł z rezerw NFZ. Jego prezes Jerzy Miller to potwierdził. Ale wokół projektu, jeszcze nim przyjął go rząd, toczy się ogromny spór. Lekarze byli projektowi od początku przeciwni i teraz zapowiadają, że jeśli ustawa zostanie uchwalona, zaskarżą ją do Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego? Od ponad dziesięciu lat lekarze byli zachęcani do przechodzenia z etatów na kontrakty. Był to sposób, by mogli dostawać więcej pieniędzy do ręki. Państwo im nie mogło zapewnić przyzwoitych zarobków, więc namawiało - po raz pierwszy robił to minister Jacek Żochowski z SLD w 1996 r. - by zawierali umowy cywilnoprawne, czyli kontrakty. Dzięki temu manewrowi lekarz opłacał mniejsze składki ZUS, nie dostawał \"trzynastki\", ryzykował mniejszą emeryturę, ale co miesiąc dostawał więcej niż na etacie. Kolejni ministrowie zdrowia popierali tę formę zatrudnienia. Dziś są szpitale, gdzie wszyscy niemal lekarze są na kontraktach, na etatach zostali tylko ordynatorzy. W poradniach specjalistycznych większość lekarzy też jest kontraktowych. I teraz okazuje się, że nie będą mogli liczyć na jakiekolwiek podwyżki, bo dotyczą one tylko pracowników etatowych. Problem nie dotyczy tylko lekarzy. Na początku urzędowania minister Zbigniew Religa doprowadził do takiej zmiany prawa, by pielęgniarki też mogły zawierać ze szpitalami kontrakty. W Zachodniopomorskiem takich pielęgniarek jest sporo. I one też nie skorzystają z dobrodziejstwa ustawy o podwyżkach płac.Nie dostaną też większych pieniędzy te szpitale powiatowe, które przekształciły się w spółki, choćby jedynym ich właścicielem był powiat. Bo one nazywają się \"niepubliczne\". W praktyce może być tak, że w dwóch sąsiadujących ze sobą szpitalach zarobki pracowników od października zaczną się różnić o 30 proc. Minister Religa wie, że projekt, który rząd ma skierować do Sejmu, ma wiele wad, ale wybiera mniejsze zło - chce wywiązać się z obietnicy podwyżek już w czwartym kwartale tego roku. Niby wiemy, że kto szybko daje, dwa razy daje, ale w tym konkretnym przypadku ustawa jednym ma dać 30 proc. więcej, a innym nic. W dodatku cały pomysł nie jest żadnym rozwiązaniem systemowym, ale doraźną próbą załagodzenia strajków, zaś jej skutkiem będzie wzrost konfliktów między pracownikami służby zdrowia i rozregulowanie systemu.Podnieść płacę, zepsuć system Do tej pory zarówno kasy chorych, jak i ich następca - NFZ - płaciły szpitalom za wykonane usługi. Więcej operacji - więcej pieniędzy. Więcej chorych - większy zarobek. A w szpitalu dyrektor ze związkami zawodowymi negocjował system płac. Oczywiście, pole manewru miał małe, bo musiał zmieścić się w kwocie kontraktu, który zawarł z NFZ. Błędem kas chorych podczas przejścia na nowy system finansowania było to, że kalkulując koszty poszczególnych usług medycznych, wzięły za podstawę wynagrodzenia z czasów sprzed reformy, kiedy to biały personel należał do \"sfery budżetowej\". Płace były wówczas niskie, więc i ceny usług wypadły niskie. Na istotne podwyżki płac przez siedem lat od reformy szpitale pieniędzy nie znalazły.Wyodrębnienie pewnej puli pieniędzy NFZ na wzrost płac w szpitalach burzy zupełnie rolę Funduszu. Fundusz już nie tylko musi się troskać o liczbę zakupionych świadczeń medycznych, ale i o poziom wynagrodzeń w poszczególnych placówkach. Nie może strumieniem pieniędzy dostosowywać podaży świadczeń do zapotrzebowania na nie - czyli wymuszać redukcje jednych oddziałów, a rozbudowę innych poprzez większy lub mniejszy kontrakt. To jest niemożliwe, bo dodatkowe pieniądze ma przeznaczyć na płace. Takie rozwiązanie jest sprzeczne z dotychczasową logiką systemu i dotychczasową rolą Funduszu. Ogranicza i rolę NFZ, i samodzielność dyrektorów szpitali.Nic dziwnego, że propozycja resortu zdrowia nie podoba się prezesowi NFZ Millerowi. Na pięć dni przed przedstawieniem rządowi projektu resortowego okazało się, że poza Ministerstwem Zdrowia jest przygotowywany zupełnie inny, konkurencyjny projekt. Sprowadza się do tego, by wyżej wycenić poszczególne usługi, uwzględniając, które procedury medyczne są bardziej pracochłonne, a które kapitałochłonne. Szpital za ten sam tysiąc operacji dostałby więcej pieniędzy, które mógłby przeznaczyć na podwyżki płac. NFZ mógłby wtedy płacić za wykonane usługi, a dyrektor szpitala zarządzać pieniędzmi. Na wieść o takim konkurencyjnym projekcie \"Solidarność\" zagroziła strajkiem i premier wycofał się z poparcia dla niego. Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy projektu, gdyż ministrowi Relidze się on spodobał. Ale do Sejmu pójdzie projekt resortowy, bo jest już gotowy, a trzeba działać szybko, by zdążyć przed październikiem. - Będziemy go poprawiać w Sejmie - zapowiada jednak minister.Dziś w służbie zdrowia mamy odwrotną sytuację niż z osławioną ustawą 203, kiedy w 2000 r. to parlament uchwalił podwyżki, ale bez pieniędzy. Teraz pieniądze są, ale nie wiadomo, jak je podzielić, by uspokoić strajkujących. Pacjent nie skorzysta Przy obecnym systemie opieki zdrowotnej pomoc państwa dla personelu medycznego wygląda jak pomoc bogatych krajów dla trzeciego świata - pieniądze są, tylko nie ma jak ich skonsumować. Przy czym rząd tylko przygotowuje ramy prawne, a pieniądze pochodzą z naszych składek. To, że NFZ ma przeznaczyć 800 mln zł w ostatnim kwartale na podwyżki płac, nie znaczy, że wicepremier Gilowska nagle okazała się hojna i rzuciła jakieś pieniądze. Po prostu pieniędzy ze składek jest więcej niż planowano, bo płace, a więc i składki, rosną szybciej.W ubiegłym roku też pojawiły się ponadplanowe pieniądze i dzięki temu pod koniec roku NFZ mógł kupić więcej porad i operacji, co sprawiło, że kolejki były mniej uciążliwe. Teraz - niezależnie od tego, jaki kształt przyjmie ustawa o podwyżkach, za tę samą liczbę usług NFZ zapłaci więcej. Pacjent nic na tym nie zyska, a nawet straci, bo pod koniec roku natknie się na limit i będzie musiał czekać do następnego roku. A lekarze nie chcą na podwyżki czekać nawet do października, jak proponuje minister Religa. Chcieliby ich od zaraz, a w przyszłym roku kolejnych. Na te kolejne w ogóle nie ma szans. Nie wystarczy pieniędzy z naszych składek, a budżet niewiele dołoży. Minister Religa rozwiewa wszelkie wątpliwości: - 100-procentowe podwyżki płac w przyszłym roku są nie do zrealizowania - mówi. - Żyjemy w jednym z najbiedniejszych krajów UE, taki mamy budżet. Do tego budżetu wszyscy wyciągają ręce. Żeby uszczęśliwić ochronę zdrowia, trzeba by komuś zabrać - wyjaśnia. Po kilku miesiącach w rządzie profesor zaczął argumentować jak polityk, a nie jak lekarz. Tak samo wyjaśniali problem niedofinansowania służby zdrowia kolejni ministrowie finansów. Lekarzom te wyjaśnienia już się znudziły. Chcieliby wreszcie uderzyć tak mocno, by rząd uznał, że komuś trzeba zabrać, by im dodać. I dlatego trudno przewidzieć, kiedy i jak skończą się protesty.Elżbieta Cichocka \"Gazeta Wyborcza\"Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Lepper nie zdał matury

Kategoria: Nowości Utworzono: 07 czerwiec 2006
  • Drukuj
Lepper nie zdał matury07.06.2006 06:54 Dziennik \"Fakt\" pisze, że odkrył skrzętnie skrywaną tajemnicę Andrzeja Leppera. Wicepremier co prawda skończył technikum, ale do matury nie został dopuszczony! Dlaczego? Po pobił kierownika Spółdzielczego kółka Rolniczego Sypnewo! \"Fakt\" postanowił sprawdzić, jakie były szkolne losy wicepremiera. Nie było łatwo. Bo każde pytanie o wykształcenie wicepremiera z Samoobrony wywoływało popłoch wśród ministerialnych urzędników i rzeczników. Nabierali wody w usta. W kuratorium nikt nie chciał pokazać dziennikarzom \"Faktu\" papierów z czasów technikum Leppera.- Jest tajemnica danych osobowych, nie możemy jej łamać. Poza tym u nas są tylko statystyki, nie ma konkretów. Cała dokumentacja jest w szkole, do której chodził Andrzej Lepper - powiedziano dziennikarzom \"Faktu\" w kuratorium oświaty w Bydgoszczy.A zatem pojechali do Technikum Rolniczego w Sypniewie. To tu Andrzej Lepper spędził ostatni rok nauki po tym, jak wyleciał z technikum w Karolowie. Za co? Ano za to, że przylał mężowi szkolnej higienistki. W Sypniewie wicepremier skończył technikum, ale czy na pewno przystąpił do matury?\"Fakt\" dotarł do szkolnego kolegi Leppera z jego maturalnej klasy. Ten początkowo nie chciał się spotkać. Też pracuje w budżetówce, nieopaczne słowo mogłoby mu zaszkodzić. W końcu dziennikarze \"Faktu\" spotkali się z nim ukradkiem. Mężczyzna wspomina Andrzeja jako milczka i mruka.Mężczyzna ten opowiedział: \"Przed końcem ostatniej klasy dawny kierownik Spółdzielczego Kółka Rolniczego, Stefan D., przyłapał Andrzeja na piwie. Lepper sączył piwko pod zieloną budką. Stefan D. nie bał się powiedzieć Andrzejowi \"piwo nie jest dla chłopców\".\"No to Andrzej pokazał mu chłopców, dał mu po pysku! I nie dopuścili go do matury!\" - wspomina kolega Leppera. Teraz wicepremierowi pozostaje pójść w ślady koleżanki z Samoobrony Renaty Beger. Ona, w przeciwieństwie do swego szefa może się pochwalić maturą - pisze \"Fakt\". PAP
Komentarz (0)

Ile szans dla zdrowia

Kategoria: Nowości Utworzono: 07 czerwiec 2006
  • Drukuj
DEBATA W \"RZECZPOSPOLITEJ\" Spór o przyszłość szpitaliTrzeba zdecentralizować NFZ tak, by decyzje zapadały w województwach, a nie w Warszawie - przekonywali w redakcji \"Rz\" dyrektorzy najlepszych polskich szpitaliDziś w Sejmie wielka dyskusja o problemach ochrony zdrowia. Minister Zbigniew Religa ma przedstawić informację o systemie i plan jego naprawy. Wczoraj \"Rzeczpospolita\" zorganizowała własną debatę, poświęconą szansom i zagrożeniom dla polskiej służby zdrowia. Dyskusję zdominował problem pieniędzy, zwłaszcza podwyżek, jakie rząd chce zagwarantować lekarzom i pielęgniarkom. Dyrektorom to rozwiązanie się nie podoba. - Nie można nam nakazać wypłaty identycznych podwyżek dla wszystkich - przekonywał Maciej Piróg, dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka. - Nad projektem ustawy będzie pracować parlament, będzie czas, żeby wprowadzić dobre rozwiązania - uspokajał wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Zarówno szefowie szpitali, jak i przedstawiciele pracowników ochrony zdrowia podkreślali, że czekają nie tylko na większe pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia, ale też na zmiany przepisów, które pozwolą im pobierać opłaty od pacjentów. - Możemy przyjmować więcej pacjentów, ale NFZ nie ma pieniędzy na kontrakty. Są ludzie gotowi płacić za operacje i zabiegi, a publiczny szpital nie możelegalnie ich leczyć - skarżyli się dyrektorzy. - Nie ma zakazu. Odpłatne leczenie nie może jednak wydłużać czasu oczekiwania pacjentów \"kontraktowych\" - przekonywał prezes Miller. Lista postulatów była długa: dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne, wprowadzenie zasady odpłatności za niektóre usługi medyczne, pokrywanie przez pacjentów kosztów utrzymania w szpitalach. - Społeczeństwo musi usłyszeć prawdę, że państwa nie stać na finansowanie całości opieki medycznej - mówił prezes samorządu lekarskiego Konstanty Radziwiłł. Innego zdania była szefowa \"S\" służby zdrowia Maria Ochman. - Ludzi nie stać na płacenie w szpitalach. Płacą przecież składki z własnej kieszeni - podkreślała. Dyrektorzy szpitali chcą też deklaracji, że rząd nie zlikwiduje systemu opartego na ubezpieczeniu zdrowotnym. - System ubezpieczeniowy się sprawdził. Wprowadził zasady ekonomii do naszych placówek - przekonywał Wojciech Szrajber, dyrektor szpitala MSWiA w Łodzi. System finansowania ochrony zdrowia z budżetu popiera PiS. - Nakłady na służbę zdrowia rosną dwa razy szybciej niż PKB. To zasługa systemu ubezpieczeniowego - przyznał prezes NFZ. SYLWIA SZPARKOWSKAhttp://www.rzeczpospolita.pl
Komentarz (0)

Profesor kontra homeopaci

Kategoria: Nowości Utworzono: 07 czerwiec 2006
  • Drukuj
Nietypowa sprawa zakończyła się we wtorek w lubelskim sądzie. Przeciwko sobie stanęli firma produkująca leki homeopatyczne i profesor lubelskiej Akademii Medycznej Andrzej Gregosiewicz Prof. Gregosiewicz jest kierownikiem II kliniki ortopedii dziecięcej w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie. Do sądu pozwała go firma Boiron, światowy potentat w produkcji leków homeopatycznych. Zarzuca profesorowi, że w swoich publikacjach naraził na szwank jej dobre imię. Wczoraj odbyła się ostatnia rozprawa.- W publikacjach w internecie pan profesor twierdził, że produkowany przez nas lek Oscillococcinum naraża zdrowie i życie ludzi. Oskarża nas też o korupcję, twierdząc, że wraz z innymi firmami homeopatycznymi wpłynęliśmy na treść przepisów ustawy o prawie farmaceutycznym. To całkowicie bezpodstawne zarzuty - mówi Laura Milecka z polskiej filii Boiron. Firma domaga się opublikowania na łamach prasy przeprosin i wpłacenia 10 tys. zł na konto Fundacji \"Pożywienie Darem Serca\". Laura Milecka podkreśla, że Boiron nie kwestionuje prawa prof. Gregosiewicza do krytycznej opinii na temat homeopatii. - Nie możemy jednak nie reagować, kiedy ktoś zarzuca nam poważne przestępstwo, jakim jest kupowanie ustawy - tłumaczy.Profesor w swoich wypowiedziach posługuje się przykładem: homeopaci twierdzą, że leczenie ekstremalnie rozcieńczonymi substancjami jest możliwe, bo woda ma zdolność do \"zapamiętania\" informacji leczniczej. Idąc tym tropem, Gregosiewicz zażądał, by zakazać produkowania Oscillococcinum. Lek jest produkowany z kaczych narządów. Według ironicznej argumentacji profesora skoro woda zapamiętuje informację leczniczą, równie dobrze może zapamiętać wirusa ptasiej grypy i infekować ludzi.Za bardzo podejrzane uznał też wyjątkowo łagodne traktowanie leków homeopatycznych przez polskie prawo, a konkretnie ustawę o prawie farmaceutycznym z 6 września 2001 r. Nie wymaga ona, by przy rejestracji leku homeopatycznego producent przedstawiał dowody jego skuteczności terapeutycznej.Gregosiewicz oficjalnie nazywa homeopatię \"oszustwem\", twierdzi też, że stosowana jako jedyne zastępstwo tradycyjnych metod leczenia może doprowadzić do śmierci. Ogłoszenie wyroku będzie pod koniec czerwca. Gregosiewicz zapowiada, że jeżeli orzeczenie będzie dla niego niekorzystne, złoży apelację.Lubelska rozprawa to kolejny etap sporu między zwolennikami i przeciwnikami homeopatii. W specjalnie wydanym oświadczeniu prof. Gregosiewicza poparł prof. Maciej Latalski, przewodniczący Rady Naukowej działającej przy ministrze zdrowia. Przeciwnicy homeopatii przypominają m.in. ubiegłoroczny, bardzo krytyczny raport na temat tej metody leczenia opublikowany w prestiżowym tygodniku \"The Lancet\". Wynika z niego, że pod względem skuteczności leki homeopatyczne nie różnią się od placebo. Zwolennicy twierdzą, że badania prowadzone na zwierzętach potwierdziły skuteczność produktów homeopatycznych.Dla GazetyLeszek Borkowski Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów BiobójczychDla mnie przy rejestracji leku najważniejsze są trzy rzeczy: bezpieczeństwo produktu leczniczego, jego jakość i skuteczność. Jeżeli chodzi o skuteczność, to produkty homeopatyczne są traktowane przez ustawę o prawie farmaceutycznym w sposób łagodniejszy. Jeżeli chodzi o tzw. pamięć wody, jest ona dyskusyjna. Ale pamiętajmy, że homeopatia istnieje od ponad stu lat i wiele osób twierdzi, że leki tego typu im pomogły. Być może to zjawisko zostanie w przyszłości naukowo udokumentowane.Daniel LenartTekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Religa: 800 mln zł na podwyżki od października - pewne

Kategoria: Nowości Utworzono: 02 czerwiec 2006
  • Drukuj
Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział dziś, że pieniądze na 30-procentowe podwyżki płac dla pracowników służby zdrowia od 1 października są pewne. Jednocześnie minister poinformował, że w przyszłym roku będzie o 5,4 mld zł więcej na opiekę zdrowotną. W kancelarii premiera odbyło się spotkanie szefa rządu Kazimierza Marcinkiewicza i kierownictwa resortu zdrowia z przedstawicielami central związkowych służby zdrowia - OPZZ, Forum Związków Zawodowych oraz NSZZ \"Solidarność\". Minister poinformował po spotkaniu, że w najbliższy wtorek rząd zajmie się projektem ustawy gwarantującej 30-procentowe podwyżki dla pracowników służby zdrowia od października tego roku. Następnie projekt ma trafić na \"szybką ścieżkę\" legislacyjną w Sejmie. Zgodnie z tym projektem, podwyżki mieliby dostać pracownicy zatrudnieni w publicznych szpitalach na umowach o pracę. Religa powiedział, że podjęto prace nad tym, aby podwyżki mieliby otrzymać także pracownicy niepublicznych szpitali oraz zatrudnieni na tzw. kontraktach, czyli umowach cywilno-prawnych. Podwyżki dla wszystkich miałyby być możliwe od stycznia 2007 roku. Zdaniem przewodniczącego Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, Andrzeja Włodarczyka, podwyżki powinni otrzymać wszyscy lekarze, niezależnie od tego, czy są zatrudnieni na etacie, czy na kontrakcie. Według niego, podwyżki powinni dostać także lekarze zatrudnieni w podstawowej opiece zdrowotnej. Włodarczyk podkreślił, że jeśli wejdzie w życie ustawa gwarantująca podwyżki tylko pracownikom publicznych szpitali zatrudnionym na etatach, to zostanie ona zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Religa powiedział, że podwyżki dla wszystkich pracowników są w pełni akceptowane przez świat lekarski. \"Ja się zgadzam z tymi propozycjami\" - powiedział minister. Pytany, jak na tę propozycję zareagowały związki zawodowe, minister odpowiedział, że nie mówiły \"nie\". \"Związkom zawodowym zależy na jednej rzeczy, na której i mnie bardzo zależy. Żeby ta ustawa zaczęła obowiązywać 1 października, nawet w mniej doskonałej formie. Aby ci, którzy zarabiają najmniej, czyli pracujący w szpitalach publicznych, aby tym ludziom zapewnić podwyżki\" - podkreślił Religa. Minister powiedział, że wstępny projekt drugiej ustawy zakładający podwyżki dla wszystkich pracowników od stycznia będzie w piątek przedstawiony przedstawicielom związków zawodowych. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) wyraził niezadowolenie, że nie doszło do spotkania premiera ze strajkującymi lekarzami. \"Wyrażamy żal, że pan premier, znajdując czas na spotkanie z różnymi podmiotami działającymi w służbie zdrowia, nie odpowiedział na zaproszenie do rozmów wystosowane przez strajkujących lekarzy. Być może takie rozmowy spowodowałyby wygaszenie strajków, do czego z pewnością nie dojdzie po rozmowach rządu z innymi podmiotami\" - napisał OZZL w komunikacie przesłanym w czwartek PAP. Strajkujący lekarze domagają się natychmiastowej podwyżki płac. Religa podkreślił, że niemożliwe są też podwyżki \"od zaraz\". Minister przyznał, że nie wierzy, aby informacje o podwyżce płac od października przerwały obecne protesty w służbie zdrowia. Religa chce jednak powstrzymać rozszerzanie się tych protestów. Minister spotkał się w czwartek w sprawie podwyżek dla pracowników medycznych także z prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzym Millerem. Minister podkreślił, że otrzymał gwarancje od prezesa, że są pieniądze na podwyżki od października. Podwyżki mają być sfinansowane z rezerwy NFZ w wysokości 800 mln zł. Nieoficjalnie wiadomo ze źródeł zbliżonych do środowisk medycznych, że na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych premier powiedział, że za podwyżki dla pracowników od października odpowiada prezes NFZ, ponieważ on nie ma wpływu na decyzje Jerzego Millera. Ma to związek z nieudaną próbą odwołania Millera przez Radę Funduszu ze stanowiska prezesa na wniosek ministra zdrowia w połowie maja. Religa złożył taki wniosek na prośbę premiera. Foto: PAP/Andrzej Wiktor
Komentarz (0)

Prokuratura zbada strajki na Lubelszczyźnie

Kategoria: Nowości Utworzono: 02 czerwiec 2006
  • Drukuj
wg PAPWojewoda lubelski skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia prawa przez organizatorów strajków w ośmiu szpitalach w regionie. Z informacji uzyskanych od dyrektorów szpitali wynika, że nie dopełnili oni wszystkich formalności przewidzianych w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, przede wszystkim nie przeprowadzili referendów z udziałem co najmniej połowy wszystkich pracowników. Wniosek wojewody dotyczy Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie, oraz szpitali w Janowie Lubelskim, Międzyrzecu Podlaskim, Parczewie, Krasnymstawie, Bełżycach, Puławach i Białej Podlaskiej. \"Naruszenie prawa polegało na przeprowadzeniu akcji strajkowych, bez zachowania wymaganych prawem procedur, m. in. przeprowadzenia mediacji, rokowań, powiadomienia o zamiarze przeprowadzenia strajku z pięciodniowym wyprzedzeniem, a najczęściej - nieprawidłowej organizacji referendum. W referendum powinna wziąć udział przynajmniej połowa wszystkich pracowników, także administracyjnych i technicznych, a nie tylko lekarzy, bądź pielęgniarek\" - poinformował na konferencji prasowej rzecznik wojewody. Innego zdania są organizatorzy akcji strajkowych na Lubelszczyźnie. Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w regionie Janusz Spustek przyznał, że w niektórych szpitalach referenda przed strajkami przeprowadzono jedynie wśród lekarzy, jednak zgodnie z opiniami prawnymi zebranymi przez OZZL ustawa nie nakazuje przeprowadzenia referendum wśród wszystkich pracowników, a jedynie grup zawodowych będących w sporze z pracodawcą. Copyright © 1996 - 2004 Medycyna Praktyczna
Komentarz (0)

Nie ma pieniędzy dla lekarzy, są dla pracowników NFZ

Kategoria: Nowości Utworzono: 31 maj 2006
  • Drukuj
Nie ma szans na natychmiastowe podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek - tłumaczy od tygodni Ministerstwo Zdrowia. Są za to środki na wysokie pensje i dodatkowe podwyżki dla pracowników Narodowego Funduszu Zdrowia - podaje \"Metro\". W wojewódzkim szpitalu specjalistycznym im. Bagińskiego w Łodzi od 18 dni trwa strajk, a od prawie dwóch tygodni pracownicy okupują palcówkę. Przyjmują tylko tych chorych, których życie jest zagrożone. Nie przerwiemy protestu, dopóki nie zostaną spełnione nasze żądania - zapowiada 52-letni pielęgniarz i anestezjolog, Zdzisław Bujas. Sam po 32 latach pracy dostaje na rękę tylko 1070 zł. Dosyć tego wyzysku! Chcemy pracować za rozsądne pieniądze - denerwuje się 49-letnia pielęgniarka Elżbieta Mamińska. W całej Polsce protestuje już co dziesiąty szpital, a z każdy dniem do protestu dołączają się kolejne placówki. Medycy przerwą strajk, jeśli dostaną dziś pensję wyższą o 30%, a od stycznia o 100% - przypomina dziennik. Nie możemy spełnić tych żądań, w budżecie nie mamy takich pieniędzy - powtarza minister zdrowia Zbigniew Religa. Obiecuje podwyżki, ale od października. Jak informuje gazeta dodatkowe pieniądze już się znalazły, ale dla pracowników NFZ w całej Polsce. Jeszcze w tym roku zarobki urzędników wzrosną o prawie jeden procent, choć i tak do pory nie były małe - średnio 3,2 tys. zł brutto. Dla porównania lekarze w Polsce zarabiają średnio 1,6 tys. zł brutto. Teraz miesięcznie każdy z pracowników NFZ dostanie przeciętnie ok. 30-40 zł więcej. W sumie na te podwyżki trzeba będzie wydać ponad 3 mln zł. Poza tym układ zbiorowy uzgodniony ze związkami zawodowymi gwarantuje pracownikom NFZ, że ich pensje co roku będą rosły o jeden procent. To nie jedyny dodatkowy wydatek Funduszu. Mimo że rocznie utrzymanie administracji kosztuje blisko 372 mln zł, to urzędnicy uznali, że to nie wystarczy, i zwiększyli je o ponad 6 mln zł. Na co pójdą te pieniądze? Prawie pół miliona złotych NFZ przeznaczy na produkcję europejskich kart ubezpieczenia społecznego. Resztę, aż 5,5 mln zł, na nowe komputery - pisze \"Metro\". (PAP)
Komentarz (0)

20 czerwca strajk generalny w śląskiej służbie zdrowia

Kategoria: Nowości Utworzono: 30 maj 2006
  • Drukuj
20 czerwca rozpocznie się strajk generalny w szpitalach województwa śląskiego - zdecydowali w poniedziałek późnym popołudniem przedstawiciele powołanego tego dnia w Katowicach Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego, skupiającego związki zawodowe działające w śląskiej służbie zdrowia. Poinformował o tym w poniedziałek PAP prezes Śląskiej Izby Lekarskiej, Maciej Hamankiewicz. \"Celem komitetu strajkowego jest przygotowanie konkretnej akcji strajkowej, która będzie generalna. Będzie obejmowała całą ochronę zdrowia, na pewno na terenie Śląska, a prawdopodobnie i na większym obszarze\" - powiedział. Jak dodał, 19 czerwca od godziny 12 rozpocznie się dwugodzinny strajk ostrzegawczy, a od 20 czerwca rozpocznie się czynny strajk, w którym mają wziąć udział wszystkie jednostki ochrony zdrowia w regionie. Postulaty strajku mają zostać ostatecznie ustalone 5 czerwca, natomiast formuła strajku zostanie opracowana 12 czerwca. Hamankiewicz podkreślił, że \"termin\" zakończenia strajku \"określony jest jasno\". \"To 6 proc. PKB (na ochronę zdrowia - PAP), dwu-, trzykrotna średnia dla lekarzy, średnia dla pielęgniarki (...). Wymaga to głębokich zmian, a w każdym razie musimy widzieć, że jest chęć zrobienia czegokolwiek, a nie tylko chęć wytłumienia naszego zapału\" - ocenił. Na pytanie, jakie konsekwencje przyniesie strajk generalny dla pacjentów, Hamankiewicz odpowiedział, że \"nie jest to pytanie do niego\". \"Obowiązkiem wojewody, starostów, Narodowego Funduszu Zdrowia jest zabezpieczyć bezpieczeństwo i zdrowie wszystkich nas jako potencjalnych pacjentów\" - podkreślił. Według wicewojewody śląskiego, Adama Warzochy, który kieruje zespołem monitorującym lekarski protest w regionie, wojewoda przygotuje różne warianty działania, by zdrowie mieszkańców regionu podczas zapowiadanego strajku nie zostało zagrożone. \"Trudno jednak teraz powiedzieć, jaki wariant zostanie zastosowany; nie znamy jeszcze formuły strajku\" - powiedział Warzocha. Również Hamankiewicz zaznaczył, że lekarze zadbają o to, by podczas strajku nie było żadnych przypadków zagrożenia życia lub zdrowia pacjentów. \"Jesteśmy tym bardzo żywo zainteresowani. Publicznie deklaruję to, że nikt nie śmie złamać zasad zapisanych w naszym własnym kodeksie etyki lekarskiej\" - obiecał szef Śląskiej Izby Lekarskiej. Hamankiewicz podkreślił, że podczas ustaleń dotyczących przeprowadzenia strajku generalnego \"udało się zjednoczyć praktycznie wszystkich pracowników ochrony zdrowia w regionie\". Taką formę działania na rzecz wzrostu wynagrodzeń w służbie zdrowia poparło 16 związków i organizacji działających na Śląsku w tej branży. Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy utworzyły natomiast wyłącznie regionalne struktury siedmiu związków zawodowych, w tym \"Solidarności\", OPZZ i Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Warzocha w rozmowie z PAP zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek przekaże informację o strajku premierowi oraz szefom resortów zdrowia, spraw wewnętrznych i administracji oraz finansów. Poinformuje ich też o \"życzeniu organizatorów strajku, by w sprawie postulatów wystosowanych przez protestujących do rozmów z nimi przystąpili ministrowie zdrowia oraz finansów\". W poniedziałek w woj. śląskim w trybie zbliżonym do ostrego dyżuru pracowało 18 szpitali. Tego dnia do bezterminowego protestu przyłączyły się dwie śląskie placówki: szpital wojewódzki im. Najświętszej Marii Panny w Częstochowie oraz szpital powiatowy w Pyskowicach.
Komentarz (0)

Więcej artykułów…

  • Fakt kamieniuje lekarzy - komentarz
  • Szczepienia w prokuraturze
  • PiS tropi \"układ\" za strajkiem lekarzy
  • Strajk lekarzy - kompromitacja polskiego rządu na arenie międzynarodowej!
  • NFZ umywa ręce

Strona 79 z 96

  • Poprzedni artykuł
  • 74
  • 75
  • 76
  • 77
  • 78
  • 79
  • 80
  • 81
  • 82
  • 83
  • Następny artykuł
  • koniec

Najcześciej czytane

  • Dieta w przewlekłej niewydolności nerek
  • Choroba zimnych aglutynin
  • SOMA, PSYCHE I POLIS
  • Przewlekła niewydolność krążenia
  • Drżenia - problem szerszy niż parkinsonizm
  • Strona główna
  • Nowości
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

Skontaktuj się z nami

Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin

  • 81 748 47 88
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • Znajdź nas na Mapie Google
 

dotpay logo   Rozliczenia transakcji kartą kredytową i e-przelewem przeprowadzane są za pośrednictwem Centrum Rozliczeniowego Dotpay

Na górę strony ^ | + powiększ | - pomniejsz | zresetuj
© Wszelkie prawa Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców
Komunikaty
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt