Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców logo pz
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

Podarować kawałek siebie

Kategoria: Nowości Utworzono: 10 wrzesień 2018
  • Drukuj

Od 2015 roku z uwagi na przypadający 22 września Międzynarodowy Dzień Świadomości Przewlekłej Białaczki Szpikowej, Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców wraz z partnerami: Fundacją Dawców Komórek Macierzystych Szpiku i Centrum Medycznym Luxmed organizuje co roku akcję pod hasłem „Profilaktyka Po Lubelsku”. W ramach akcji związkowe przychodnie pobierają krew swoim pacjentom na profilaktyczne badanie morfologii. Odbywa się też rejestracja potencjalnych dawców komórek macierzystych szpiku.

Po co to robimy? 

O tym najlepiej opowiada osoba, która brała nie tylko czynny udział w rejestrowaniu dawców, ale sama została faktycznym dawcą.

 

Udało nam się porozmawiać z Panią Ewą Olszowy. 

 

Jak dawno zarejestrowała się Pani jako potencjalny dawca komórek macierzystych szpiku?

To było 3 lata temu. Przychodnia Góra-Med w Górze Puławskiej, w której pracowałam w rejestracji, brała udział w akcji „Profilaktyka Po Lubelsku”. W ramach tej akcji rejestrowaliśmy dawców komórek macierzystych szpiku. Ja też się zarejestrowałam.

 

Co było impulsem, żeby to zrobić?

Fakt, że nie było mnie w bazie dawców, a byłam przekonana, że jestem. 10 lat temu moja siostra zachorowała na ostrą białaczkę. Wtedy zetknęłam się z problemem, o którym wcześniej nie miałam pojęcia. Stan siostry był ciężki. Lekarze podjęli decyzję o przeszczepie komórek macierzystych szpiku. Byłam badana jako potencjalny dawca dla siostry. Niestety, okazało się, że mimo pokrewieństwa, nie mogę nim zostać. Wkrótce udało się znaleźć bliźniaka genetycznego mojej siostry. Radość rodziny była ogromna. Pojawiła się szansa ratunku. Przed przeszczepem dawca się wycofał. Nie chcę opowiadać o tym, co wtedy czuliśmy. Moja siostra wygrała walkę z rakiem. Po badaniach, które miałam wykonane jako potencjalny dawca dla mojej siostry, byłam przekonana, że jestem na liście dawców komórek macierzystych szpiku. Dopiero w trakcie akcji prowadzonej przez moją przychodnię okazało się, że tak nie jest. Dlatego zarejestrowałam się 3 lata temu, a nie wcześniej. 

 

A kiedy się Pani dowiedziała, że może Pani zostać dawcą faktycznym?

Jesienią ubiegłego roku dostałam informację, ale karmiłam dziecko. Do wykonania badań przed procedurą oddawania komórek macierzystych szpiku trzeba na miesiąc odstawić dziecko od piersi. Zadeklarowałam, że na pewno do tego czasu przestanę karmić, ale okazało się, że moja obietnica nie wystarczy. Konieczne jest, żebym faktycznie zakończyła karmienie. Podobno zdarzały się przypadki, kiedy kobiety karmiące zakwalifikowane jako dawcy decydowały się na zaprzestanie karmienia, a przed rozpoczęciem badań, zmieniały decyzję. Nie przestawały karmić i wycofywały się jako dawca. Pojawienie się szansy, a potem jej zabranie to dramat dla pacjenta i jego rodziny. Rozumiem zaostrzenie procedur, bo sama takiego dramatu doświadczyłam.

 

Podjęła Pani tą decyzję od razu, czy potrzebowała Pani czasu do namysłu?

Decyzję podjęłam od razu, ale nie byłam wolna od niepokoju. Pierwszym problemem było odstawienie dziecka od piersi. W konsekwencji miało to bardzo dobry skutek, bo dziecko było już duże, a ta sytuacja była impulsem, żeby karmienie zakończyć.

 

Jak wyglądało przygotowanie do pobrania komórek macierzystych szpiku?

W Instytucie Hematologii w Warszawie miałam wykonane bardzo szczegółowe badania. Chodzi o to, by dawca nie przekazał biorcy oprócz komórek macierzystych szpiku jakiejś choroby. Badania wypadły dobrze. Nadawałam się na dawcę. Przed pobraniem podawano mi czynnik wzrostu komórek macierzystych szpiku. Były to ampułkostrzykawki do podawania podskórnego. W taki sam sposób chorzy na cukrzycę podają sobie insulinę. Po podaniu czynnika wzrostu mój organizm produkował dużo komórek macierzystych szpiku.

 

Odczuwała Pani lęk przed niewiadomą? 

Przed niewiadomą zawsze odczuwa się lęk, to chyba normalne. Ale niepokój towarzyszył mi tylko do momentu, kiedy znalazłam się w Instytucie Hematologii. Tam zostałam otoczona taką serdecznością i opieką, że wszystkie obawy zniknęły. Personel był gotów odpowiedzieć na każde moje pytanie, cały czas czułam wsparcie. Pobyt ten wspominam fantastycznie ze względu na ludzi, z którymi miałam kontakt. 

 

Proszę opowiedzieć o zabiegu pobrania komórek macierzystych szpiku.

Samo pobranie komórek macierzystych szpiku przebiegało podobnie do pobierania krwi, tylko trochę dłużej. Leżałam wygodnie 2-3 godziny. Miałam założone dwa wkłucia, do obu rąk. Jednym pobierana była krew, a drugim wracała do mnie po odfiltrowaniu komórek macierzystych. Okazało się, że biorcy, dla którego były przeznaczone nie wystarczy jedna porcja. Należało pobrać ode mnie komórki macierzyste również następnego dnia. Miałam w Warszawie zostać przez dobę. Zaproponowano mi opłacenie hotelu i wyżywienia. Aktualnie mieszkam niedaleko Warszawy i ze względu na dzieci tą noc spędziłam w domu nie korzystając z hotelu. Jednak poczułam się bardzo zadbana i byłam pod wrażeniem poziomu organizacji. Następnego dnia pojawiłam się w Instytucie Hematologii i oddałam drugą porcję komórek macierzystych szpiku. 

 

Czy wie Pani komu uratowała Pani życie?

Wiem, że jest to 26-letni Włoch.

 

Co Pani czuje po podzieleniu się kawałkiem siebie z innym człowiekiem?

Cieszę się. Po doświadczeniach z chorobą mojej siostry, wiem, co znaczy dla chorego i jego rodziny szansa na wyleczenie raka. To jak odwołanie wyroku.

 

A gdyby znowu zadzwonił telefon, że jest kolejny biorca?

Takie pytanie padło z Fundacji DKMS. Udzieliłam odpowiedzi, że tak. Ale powtórnie dawcą mogę być dopiero po dwóch latach od pobrania. Takie są zasady. Drugi raz będzie znacznie łatwiej. Nie będzie niewiadomej i związanego z tym niepokoju.

 

Co by Pani powiedziała osobom, które spełniają kryteria i nie są jeszcze zarejestrowane jako dawcy komórek macierzystych szpiku?

Kiedy podczas akcji „Profilaktyka Po Lubelsku” rejestrowałyśmy dawców komórek macierzystych szpiku, zauważyłam jak mała jest świadomość problemu. Rozumiem to, bo do momentu choroby mojej siostry sama nic nie wiedziałam na temat białaczek, ich leczenia i komórek macierzystych. Ludzie nie wiele wiedzą i boją się. Pokutuje mit, że komórki macierzyste szpiku pobiera się z kręgosłupa. Wiele osób boi się, że po ukłuciu w kręgosłup mogą wylądować na wózku inwalidzkim. Podczas akcji tłumaczyliśmy, że w 80% komórki macierzyste szpiku pobiera się z krwi. W 20% pobiera się przez ukłucie w kolec biodrowy. Nikt nie kłuje kręgosłupa. A ukłucie w kolec biodrowy jest w znieczuleniu ogólnym i wprawdzie wymaga trzydniowej hospitalizacji, to po zabiegu jedyny dyskomfort to bolesność w miejscu wkłucia przez trzy dni, jak po niewielkim stłuczeniu. Nie wszystkich udało się przekonać. W kwestii świadomości jest bardzo dużo do zrobienia.

 

Rozmawiała Małgorzata Stokowska-Wojda.

Komentarz (0)

Blizna czyli skaza na urodzie

Kategoria: Nowości Utworzono: 08 wrzesień 2018
  • Drukuj

Kiedyś mówiło się, że atrakcyjna blizna dodaje panom męskiego uroku i warto ją eksponować. Dzisiaj uważamy, że szpeci i najczęściej chcemy się jej pozbyć. Współczesna medycyna oferuje możliwości leczenia blizn, ale również sposoby zapobiegania ich przerostowi.

Blizna powstaje w wyniku uszkodzenia skóry właściwej i zastąpienia jej tkanką łączną włóknistą w procesie gojenia się rany po urazie czy zabiegu chirurgicznym.

Przyczynami powstania blizn mogą być:

1.      Urazy.

2.      Oparzenia.

3.      Zabiegi chirurgiczne.

4.      Piercing.

5.      Usunięcie tatuażu.

6.      Schorzenia mające również objawy skórne np. ospa wietrzna.

7.      Choroby dermatologiczne np. trądzik pospolity.

 

W praktyce klasyfikuje się blizny jako:

1.      Zanikowe – mają zmniejszoną zawartość kolagenu i na skórze wglądają jak ubytek.

Występują często jako gojenie się zmian zapalnych skóry np. w trądziku pospolitym. 

2.      Przerostowe – powstają do kilku tygodni po urazie lub zabiegu w granicach pierwotnej rany. Mają charakter wypukłej zmiany. Różowe, twarde blizny z czasem bledną i miękną.

3.      Bliznowce – powstają kilka miesięcy po urazie lub zabiegu. Są znacznie większe od blizn przerostowych. Przekraczają granice pierwotnej rany, a ich rozległość jest niewspółmierna do rozległości zabiegu. Z czasem bliznowce rozrastają się.

Defekt skórny stanowią przede wszystkim blizny przerostowe i bliznowce. Rozwijają się głownie u osób młodych. Większość z nich mieści się w przedziale wiekowym 10-30 lat. Do powstania blizn przerostowych i bliznowców predysponują:

1.      Uwarunkowania genetyczne.

2.      Lokalizacja rany (ramiona, tułów, małżowiny uszne).

3.      Wydłużony czas gojenia np. z powodu infekcji .

4.      Rasa afrykańska.

5.      Nieprawidłowa technika chirurgiczna.

 

Najważniejsza jest profilaktyka blizn już na etapie powstania rany. 

1.      Dokładne oczyszczenie i zeszycie rany minimalizuje ryzyko powstania blizny.

2.      Dezynfekcja i utrzymywanie rany w czystości zapobiega stanom zapalnym i skraca czas trwania gojenia. W przypadku rany pooparzeniowej leczonej krócej niż 10 dni ryzyko powstania blizny przerostowej wynosi 4%, podczas gdy leczenie oparzenia 21 dni lub dłużej zwiększa to ryzyko do 70%.

3.      Świeże rany nie powinny być poddawane działaniu promieni słonecznych przez ok. 2 miesiące po zabiegu.

 

W sytuacji średniego i dużego ryzyka przerostu blizny stosuje się profilaktycznie lub leczniczo techniki specjalistyczne: 

1.      Opatrunki silikonowe. Stosowane podczas gojenia się rany zwłaszcza w miejscach zwiększonej ruchomości (łokcie, kolana, twarz). Chroniąc przed utratą wilgotności zranionej skóry zapewniają lepszy efekt estetyczny blizny.

2.      Wstrzyknięcia w miejsce gojenia leków sterydowych.

3.      Ekstrakt z cebuli w postaci żelu.

4.      Toksyna botulinowa.

5.      Terapia przy pomocy lasera.

6.      Szczególnie duże bliznowce mogą wymagać chirurgicznego wycięcia z następowym stosowaniem odpowiednio dobranych metod profilaktycznych przy gojeniu rany.

 

Małgorzata Stokowska-Wojda

Komentarz (0)

Koniec koncepcji koronerów?

Kategoria: Nowości Utworzono: 02 wrzesień 2018
  • Drukuj

Porozumienie Zielonogórskie, które od wielu lat postuluje pilną konieczność nowelizacji przepisów dotyczących stwierdzania zgonów i  wystawiania kart zgonów jest zaniepokojone ostatnimi doniesieniami na temat przygotowywanych zmian. W mediach pojawiły się informacje, że Ministerstwo Zdrowia pracuje nad nowelizacją ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, która w styczniu przyszłego roku ma trafić do konsultacji. Z informacji tych jednak wynika, że zmiany nie do końca idą w kierunku oczekiwanym przez środowisko lekarzy rodzinnych.

- O tym, ze obecnie obowiązujące w tej kwestii przepisy są przestarzałe i nie przystają do rzeczywistości, mówimy od wielu lat – przypomina Mariusz Małecki, prezes Porozumienia Podkarpackiego Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia. – Podnosimy zwłaszcza problem stwierdzania zgonu i wystawiania kart zgonu w sytuacjach, gdy jest to niemożliwe ze strony lekarza, który leczył pacjenta przed śmiercią. Istnieje cała gama takich problematycznych przypadków. Naszym zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie instytucji tzw. koronera, który działałby z urzędu. Niektóre starostwa i miasta na prawach powiatu zdecydowały się na taki pomysł, nie czekając na zmiany ustawowe. Niestety, z ostatnich doniesień wynika, że resort nie zamierza iść w tym kierunku.

Jak podaje m.in. dziennik Rzeczpospolita, Ministerstwo Zdrowia chce rozszerzyć uprawnienia do orzekania o śmierci na ratowników medycznych i pielęgniarki, pracujących w podstawowych zespołach pogotowia ratunkowego. Ponadto stwierdzanie zgonu ma zostać dodane  do koszyka świadczeń gwarantowanych (obecnie lekarz stwierdzający zgon nie otrzymuje za to wynagrodzenia, bo nie jest to procedura wyceniana przez NFZ).

- Nie mamy nic przeciwko rozszerzeniu kompetencji pielęgniarek i ratowników o stwierdzanie zgonów, bo przecież jako pełnoprawni członkowie zespołów pogotowia podejmują oni o wiele ważniejsze decyzje – zastrzega Mariusz Malecki. – Jednak z tych  informacji wynika, że zgon będą oni mogli stwierdzić wyłącznie podczas pracy w pogotowiu – a to niewiele zmienia. Nie wiadomo też, czy będą mieli prawo tylko do orzekania śmierci, czy też do wypełniania karty zgonu, a to istotna różnica.

Najwięcej wątpliwości Porozumienia Zielonogórskiego budzi jednak pomysł włączenia stwierdzania zgonów do koszyka świadczeń gwarantowanych.

- Obawiamy się, że w związku z tym ta procedura znajdzie się w umowie lekarzy POZ z NFZ – dodaje Mariusz Małecki. – A to oznacza, że problem nadal pozostaje nierozwiązany. Podstawowym obowiązkiem lekarza jest leczenie. Trudno sobie wyobrazić, by miał zostawiać kolejkę pacjentów, by stwierdzać zgony. Nie wiadomo też, jak miałaby wyglądać ta procedura w przypadkach nagłych zgonów lub takich, które mogą być wynikiem przestępstwa. Czy lekarz POZ miałby działać na zlecenie policji lub prokuratora? Na jakich zasadach? W tej kwestii pytań i wątpliwości jest znacznie więcej i z pewnością Porozumienie Zielonogórskie się do nich odniesie, gdy projekt nowelizacji będzie gotowy.

źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie

Komentarz (0)

Im lżej na plecach, tym zdrowiej

Kategoria: Nowości Utworzono: 02 wrzesień 2018
  • Drukuj

- Sami rodzice mają ogromny wpływ na to, jakie ciężary noszą na plecach ich dzieci; w trosce o ich zdrowie warto zajrzeć do tornistrów naszych pociech – przekonują lekarze rodzinni Porozumienia Zielonogórskiego.

Choć w Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, nie istnieją konkretne normy wagi szkolnych tornistrów,  zdaniem ekspertów nie powinny one przekraczać 10-15 proc. wagi ciała dziecka. Zbyt duży ciężar na plecach wiąże się z ryzykiem wad postawy  i nie jest to tylko problem samego kręgosłupa, ale także nieprawidłowego napięcia mięśni czy obciążenia stawów. Ma to szczególne znaczenie u młodych, jeszcze nieukształtowanych organizmów. Tymczasem większość dzieci dźwiga dzień w dzień o wiele za dużo. Organizowane od wielu lat akcje ważenia tornistrów wykazują to niezbicie, a jednocześnie nie rozwiązują problemu, który powraca z każdym nowym początkiem roku szkolnego.  Dotychczas nie udaje się także wprowadzić systemowych zmian – np. upadł pomysł, by uczniowie nie nosili ze sobą książek potrzebnych na lekcjach, bo dodatkowy komplet czekałby na nich w szkole.

- Możemy jeszcze długo czekać na odpowiednie regulacje, więc raczej rodzice powinni sami zadbać o zdrowie swoich dzieci – mówi lekarz rodzinny Anna  Osowska, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie. – Zapewniam, że wiele mogą w tej kwestii zrobić. Ważny jest już wybór samego plecaka. Powinien być on nie tylko lekki, ale mieć usztywniony tył i odpowiednio szerokie, regulowane szelki. Dobrze dobrany plecak to już część sukcesu. Następnie radziłabym codziennie kontrolować, co nasza pociecha do niego wkłada, przynajmniej w pierwszych klasach. Zapewniam, że znajdziemy tam wiele rzeczy zupełnie niepotrzebnych danego dnia w szkole.

źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie

Komentarz (0)

Lekarze rodzinni a niebieska karta

Kategoria: Nowości Utworzono: 02 wrzesień 2018
  • Drukuj

- Lekarze rodzinni nie uchylają się od walki z przemocą domową, jak można by wywnioskować z niektórych medialnych opinii na temat najnowszych statystyk związanych z wystawianiem tzw. niebieskich kart. Niewielka liczba tych formularzy, wypełnianych przez lekarzy i pielęgniarki ( w tym podstawowej opieki zdrowotnej) wynika raczej z faktu, że ofiary przemocy rzadko zgłaszają się do naszych przychodni po pomoc – uważa wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego Wojciech Pacholicki.

Według statystyk Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej do gmin wpłynęło w ub. r. ponad 98 tys. niebieskich kart, czyli druków wszczynających procedury przeciwdziałania przemocy domowej.  Prawo do wystawiania tego druku ma policja, pracownicy pomocy społecznej, oświaty,  gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych oraz właśnie służby zdrowia (lekarze i pielęgniarki). Przedstawiciele tej ostatniej grupy wystawili w ub. r. najmniej niebieskich kart, bo zaledwie 713, przy czym ze statystyk nie wynika, ile z nich wypisanych zostało przez lekarzy i pielęgniarki POZ, a ile w gabinetach specjalistów. W mediach pojawiają się opinie, że lekarze  uchylają się od obowiązku wszczynania procedury, bo wypełnianie druku niebieskiej karty zajmuje im zbyt dużo czasu, a tymczasem to oni poza policją powinni odgrywać kluczowa rolę w walce z przemocą.

- Takie opinie, zwłaszcza wypowiadane przez przedstawicieli ważnych dla praworządności  instytucji, są dla naszego środowiska niezmiernie krzywdzące – mówi wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego i lekarz rodzinny z wieloletnim stażem Wojciech Pacholicki. – Przede wszystkim zaś nie są prawdziwe. To prawda, że także zdaniem naszej federacji formularz niebieskiej karty jest zbyt rozbudowany i zawiera szereg informacji wykraczających poza kompetencje lekarza. Jednak  nie to jest przyczyną, dla której tak słabo wypadamy w statystykach.  Niebieskie karty najczęściej zakładają policjanci pracownicy socjalni, co jest zupełnie zrozumiałe, bo to oni znajdują się na pierwszej linii. Bita ofiara nie dzwoni w pierwszej kolejności do lekarza rodzinnego, ale na policję. Wiele rodzin, w których dochodzi do przemocy, jest przez lata pod opieką służb socjalnych, które znają ich sytuację, więc nic dziwnego, że ich pracownicy rozpoczynają antyprzemocową procedurę. Do naszych gabinetów osoby doświadczające przemocy i sygnalizujące ten fakt trafiają sporadycznie. Jeśli pacjent nie zgłasza problemu i nie ma świeżych śladów przemocy, podczas kilkunastominutowej wizyty (bo tyle czasu ma lekarz POZ na pacjenta), nie mamy szans na zdiagnozowanie jego innych poza zdrowotnymi problemów.

 

źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie

Komentarz (0)

Brakuje przepisów na upały?

Kategoria: Nowości Utworzono: 17 sierpień 2018
  • Drukuj

Podczas tegorocznego, wyjątkowo gorącego lata, w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej można było zauważyć nowe zjawisko. Wielu pacjentów zgłasza się do lekarzy z powodu trudnych do wytrzymania warunków w pracy. Trwające przez dłuższy czas upały sprawiały, że w niektórych miejscach trudno było przebywać wiele godzin, nie mówiąc o wykonywaniu jakiejkolwiek pracy.

- Jedna z moich pacjentek skarżyła się, że w jej zakładzie temperatura w hali, w której pracuje,  przekracza 45 st. C, dochodząc nawet do 48 st. C – mówi lekarka Porozumienia Zielonogórskiego Joanna Zabielska-Cieciuch. -  Pracodawca dostarcza wprawdzie pracownikom wodę do picia,  ale w pomieszczeniu nie ma klimatyzacji, a uruchomienie w tych warunkach wentylatorów niewiele daje. To jeden z wielu przykładów,  z jakim mamy do czynienia w tym roku, gdy rzeczywiście upały są niespotykane od dawna, a dni z temperaturą powyżej 30-35 st. C mieliśmy wyjątkowo dużo. Zjawisko jest nowe: wcześniej w swojej praktyce nie obserwowałam aż tylu podobnych  przypadków.  Pacjenci skażą się przede wszystkim na osłabienie i proszą o zwolnienie. Dotyczy to różnych zakładów pracy, nie tylko produkcyjnych.

Zdaniem lekarki, jeśli tegoroczne lato nie jest wyjątkiem i kolejne będą podobne, problem się nasili. Najwyraźniej nie nadążamy za zmianami klimatycznymi. W wielu miejscach pracy nie ma klimatyzacji, a przepisy prawa pracy, według których przy wysokich temperaturach można skrócić  „dniówkę” i trzeba zapewnić pracownikom wodę pitną, to stanowczo za mało.

- Samo picie wody w pomieszczeniach, w których  panuje tak wysoka temperatura, nie pomoże – wyjaśnia Joanna Zabielska-Cieciuch. – Gdy człowiek się intensywnie poci, traci sól, która odpowiada za napięcie mięśniowe. Stąd poczucie osłabienia. Organizm potrzebuje uzupełnienia elektrolitów, nie tylko płynów. Nie powinno się też przebywać zbyt długo w nagrzanych pomieszczeniach. Większość zakładów pracy w Polsce jest przystosowanych do umiarkowanego klimatu.  Być może to już czas, by przestawić się na nowe warunki, i to w wielu aspektach życia.

źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie

Komentarz (0)

Pracuś czy Pracoholik?

Kategoria: Nowości Utworzono: 17 sierpień 2018
  • Drukuj

Określenie „człowiek pracowity” zdecydowanie brzmi jak komplement. Przy coraz szybszym tempie życia pracujemy coraz więcej. „Wyścig szczurów” zwłaszcza w dużych korporacjach jest standardem. Wiadomo, że w Japonii mają miejsce „karoshi”-samobójstwa z przepracowania. Jest to wielki problem cywilizacyjny, do walki z którym Japończycy uruchomili specjalny system.

Czy fakt, że w Europie samobójstwa z przepracowania zdarzają się rzadko oznacza, że problem nadmiernego obciążenia pracą dotyczy tylko Japonii?

Czy wyczerpanie nerwowe prowadzące do samobójstwa jest jedyną konsekwencją przepracowania?

 

Zespół czeskich naukowców pokusił się o badania w tym zakresie.

Badaniu poddano grupę ponad 600 tysięcy zdrowych osób w wieku średnio 41 lat , 63% badanych stanowili mężczyźni.

Za standardowy czas pracy przyjęto 35-40 godzin na tydzień. Tyle pracowały osoby stanowiące grupę kontrolną.

Osoby z grupy badanej pracowały więcej. Według czasu pracy podzielono ich na trzy grupy:

1.      41-48 godzin na tydzień

2.      49-54 godziny na tydzień

3.      55 i więcej godzin na tydzień.

Obserwacje prowadzono przez minimum 7 lat do 8,5 roku .

 

Badania wykazały, że wydłużony okres pracy zwiększa ryzyko choroby niedokrwiennej serca i udaru mózgu w porównaniu do nieprzepracowanych. Zagrożenie udarem mózgu jest większe niż chorobą niedokrwienną serca, a w obydwu przypadkach ryzyko zachorowania rośnie wraz z ilością przepracowanych tygodniowo godzin.

 

Zanim doczekamy się systemowego przeciwdziałania przepracowaniu może wart pomyśleć o tym na własny użytek.

 

Małgorzata Stokowska-Wojda 

Komentarz (0)

Stanowisko przedstawicieli Naczelnej Izby Lekarskiej, Konwentu Prezesów Okręgowych Rad Lekarskich, Federacji Porozumienie Zielonogórskie, Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Porozumienia Rezydentów OZZL i Porozumienia Pracodawców

Kategoria: Nowości Utworzono: 03 sierpień 2018
  • Drukuj

STANOWISKO 

przedstawicieli Naczelnej Izby Lekarskiej, Konwentu Prezesów Okręgowych Rad Lekarskich, Federacji Porozumienie Zielonogórskie, Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Porozumienia Rezydentów OZZL i Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia ustalone podczas spotkania „Warunki pracy i kształcenia lekarza w Polsce”
 
Przedstawiciele największych organizacji reprezentujących wszystkich lekarzy w Polsce, mając świadomość nadchodzącej katastrofy w ochronie zdrowia wyrażają głębokie zaniepokojenie brakiem wystarczających działań zmierzających do poprawy systemu ochrony zdrowia w Polsce.

Rażącym tego przykładem jest fakt, iż do dziś Prezydent RP nie podpisał nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych mającej być doraźnym rozwiązaniem niektórych palących problemów. Przypominamy, że jej zapisy powinny wejść w życie do 1 lipca 2018 roku. W zapisach ww. ustawy nie uwzględniono najważniejszych postulatów środowiska lekarskiego, tj.:

- przeznaczenia co najmniej 6,8%PKB na ochronę zdrowia gwarantującego minimum bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów 

-  zgodnego z oczekiwaniami środowiska uregulowania kwestii dyżurów medycznych i warunków pracy bezpiecznych zarówno dla pacjentów jak i kadry medycznej.

- kompleksowego uregulowania kwestii wynagrodzeń wszystkich lekarzy i lekarzy dentystów.

Dalsze ignorowanie głosu lekarzy doprowadzi do pogłębienia już istniejącego realnego zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli RP. 

Komentarz (0)

15 lat Porozumienia Zielonogórskiego

Kategoria: Nowości Utworzono: 03 sierpień 2018
  • Drukuj

Wczoraj w Zielonej Górze zakończyło się spotkanie z okazji 15. lecia powstania „Porozumienia Zielonogórskiego” – organizacji stworzonej w 2003 roku jako ruch społeczny świadczeniodawców ambulatoryjnej opieki zdrowotnej, którzy zaprotestowali wówczas przeciw narzuconym przez NFZ warunkom kontraktów poszerzających zakres obowiązków lekarzy rodzinnych bez zmiany stawek wynagrodzenia. W wyniku trwających ponad pół roku negocjacji zakończonych odmową podpisania przez nich,  niemożliwych do realizacji kontraktów, co mogło pozbawić opieki lekarskiej ok. 10 milionów pacjentów w całej Polsce, minister zdrowia uwzględnił główne postulaty świadczeniodawców z PZ i zagwarantował utrzymanie warunków dotychczasowych kontraktów.

W marcu 2004 roku liderzy działających w 15 województwach środowisk lekarzy rodzinnych przekształcili swój ruch w Federację Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia „Porozumienie Zielonogórskie” z siedzibą w Zielonej Górze. Organizacja ta obecnie skupia 13 tysięcy lekarzy rodzinnych  sprawujących opiekę nad 12 milionami pacjentów, których bezpieczeństwa zdrowotnego wielokrotnie bronili przed niekorzystnymi decyzjami kolejnych ekip politycznych.  

Według najnowszego badania CBOS większość Polaków pozytywnie ocenia dostęp do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej oraz ich profesjonalizm.

Kończąc rocznicowe spotkanie prezes FPZ Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski podziękował wszystkim Koleżankom i Kolegom pracującym w podstawowej opiece zdrowotnej za ich dotychczasowe działania w interesie pacjentów oraz wyraził niepokój związany z sygnalizowanymi przez władze resortowe propozycjami warunków leczenia w nadchodzących latach.

Komentarz (0)

Nie ma jak u mamy

Kategoria: Nowości Utworzono: 31 lipiec 2018
  • Drukuj

W pierwszej połowie XX wieku sztuczne karmienie niemowląt było uznawane za równie dobre jak naturalne, a czasami lepsze. Jednak zaobserwowano w krajach rozwijających się zastraszające tempo wzrostu umieralności wśród niemowląt karmionych sztucznie. Przełom w poglądach spowodowały przeprowadzone w 1976 roku badania pokarmu kobiecego. Wykryto w nim obecność przeciwciał, które stanowią ochronę immunologiczną dziecka niemożliwą do uzyskania w pokarmie sztucznym.

Od tej pory karmienie piersią jest zalecane przez Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ), Światową Organizację Zdrowia (WHO), Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF), ministerstwa zdrowia wielu krajów, a także towarzystwa naukowe.

W celu propagowania karmienia piersią ogranicza się reklamowanie w pismach dla rodziców mleka przeznaczonego dla dzieci do 6 miesiąca życia. Niedozwolone są darowizny mleka dla szpitali. Kobiecie przysługuje 52-tygodniowy urlop macierzyński i przerwy w pracy na karmienie dziecka.

Za najbardziej optymalne uznaje się wyłączne karmienie piersią lub mlekiem kobiecym przez okres około 6 miesięcy. Minimalny czas to 4 miesiące. Oznacza to karmienie jedynie piersią lub odciąganym mlekiem matki, bądź mlekiem kobiecym z banku mleka bez dokarmiania innymi pokarmami. Oprócz naturalnego pokarmu podaje się witaminy, płyny nawadniające, ewentualnie leki.

Żywienie uzupełniające rozpoczyna się około 6 miesiąca (nie później jednak niż w 26 tygodniu), chyba że istnieją wskazania do jego wcześniejszego włączenia (po 17 tygodniu). Jako dodatkowe posiłki podaje się pokarmy bogate w żelazo, ale nie zastępuje się nimi karmień piersią. Za minimalny czas kontynuowania karmienia piersią po wprowadzeniu posiłków uzupełniających uznano 2 miesiące. Kontynuowanie może trwać dowolnie długo. Rekomendacje określają to w różny sposób: rok lub dłużej, dwa lata lub dłużej, tak długo jak życzy sobie matka lub dziecko. Nie ma dowodów na szkodliwość, w zakresie psychiki lub rozwoju, karmienia dziecka piersią do 3 roku życia lub dłużej.

Mimo wielu mitów nie potwierdzono, by sposób odżywiania się matki miał istotny wpływ na skład mleka. Mimo zasadniczych różnic w diecie, mleko kobiet z całego świata jest bardzo podobne.

Oprócz substancji odżywczych:

1. Białek.

2. Tłuszczów.

3. Węglowodanów.

4. Witamin.

5. Minerałów.

pokarm naturalny zawiera również:

6.Enzymy.

7. Hormony.

8.Czynniki przeciwinfekcyjne.

9.Elementy układu odpornościowego.

10. Specjalne bakterie bytujące w przewodach mlecznych matki, które chronią dziecko przed infekcjami np. układu pokarmowego.

11.Czynniki odpowiadające za zależność między przewodem pokarmowym a regulacją głodu i sytości.

 

W 1995 roku odkryto w mleku kobiecym cząsteczkę HAMLET. Wiadomo, że niszczy ona około 40 rodzajów komórek nowotworowych. U ludzi potwierdzono ten efekt w przypadku brodawczaka skóry i pęcherza moczowego. Bardzo możliwe, że to właśnie cząsteczka HAMLET zawarta w pokarmie naturalnym sprawia, że dzieci karmione piersią znacznie rzadziej chorują na białaczki i chłoniaki.

Z uwagi na swój unikatowy skład mleko matki jest niezwykle ważne dla każdego dziecka, ale szczególnie istotne dla dzieci urodzonych przedwcześnie, czy chorych.

Stwierdzono, że dzieci karmione piersią 6 miesięcy lub dłużej mają mniejsze ryzyko zachorowania na wiele chorób:

1.      Ryzyko zapalenia płuc mniejsze o 77%.

2.      Ryzyko infekcji górnych dróg oddechowych mniejsze o 63%.

3.      Ryzyko ostrej białaczki limfatycznej mniejsze o 20%.

4.      Ryzyko ostrej białaczki szpikowej mniejsze o 15%.

5.      Ryzyko zapalenia ucha środkowego mniejsze o 50%.

6.      Ryzyko astmy i atopowego zapalenia skóry mniejsze o 27% u dzieci bez obciążeń tymi chorobami w rodzinie, ale aż o 42% jeżeli dziecko takie obciążenia posiada.

7.      U wcześniaków karmienie piersią zmniejsza o 77% ryzyko martwiczego zapalenia jelit.

 

Korzyści zdrowotne są nie do przecenienia, ale karmienie piersią niesie wymierne oszczędności finansowe zarówno dla rodziców jak i systemów ochrony zdrowia. Takie wyliczenia robi większość krajów europejskich. W Polsce nie wykonywano tego typu analiz. Jedyne badanie polskie przeprowadzono w Gdańsku na grupie 486 matek z niemowlętami. Wykazało ono, że dzieci karmione sztucznie wymagają: 

1.      Większej ilości wizyt lekarskich (częściej chorują)

2.      Częściej stosuje się u nich antybiotyki.

3.      Rodzice ponoszą wyższe koszty związane z leczeniem dziecka.

 

W zakresie odżywiania matki karmiącej nie istnieją żadne szczegółowe wytyczne. Zaleca się taki sam sposób odżywiania jak kobiecie w podobnym wieku, z podobną masą ciała, wzrostem i poziomem aktywności fizycznej.

W pierwszych 2-3 tygodniach po porodzie polscy eksperci zalecają potrawy lekkostrawne z uwagi na stan matki. Następnie produkty zdrowe, różnorodne ze wszystkich grup, zgodnie z upodobaniem matki. Trzeba uwzględnić dodatkowe 500-600 kcal/24 h (kobiety szczupłe), a w przypadku karmienia bliźniąt- 1000-1300 kcal/24h. Matka karmiąca ma zwiększone zapotrzebowanie na białko (o 20 g), niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, sole mineralne (wapń, żelazo, cynk, fosfor, jod, selen) oraz witaminy (A,C,B₁,B₂,B₆,B₁₂,D, E, kwas foliowy). Dobrze zbilansowana dieta powinna zapewnić wszystkie składniki. 

Dziennie kobieta karmiąca powinna spożywać:

1.      600-800 g warzyw.

2.      200-300 g owoców.

3.      4-8 porcji produktów zbożowych, zwłaszcza pełnoziarnistych.

4.      2-3 porcje nabiału.

5.      1-2 porcje mięsa, ryb, jaj, lub roślin strączkowych

6.      Posiłki powinny być urozmaicane jedną porcją orzechów, nasion, olejów, tłuszczów, zwłaszcza roślinnych, najlepiej wysokiej jakości.

7.      Ważna jest odpowiednia ilość płynów, która sprzyja produkcji mleka.

 

Nie powinno się w okresie karmienia spożywać produktów wysokokalorycznych i małowartościowych. Niedopuszczalne jest również stosowanie bez uzasadnienia drastycznych diet eliminacyjnych. Kobiety stosują je często „profilaktycznie”. Prowadzi to do nadmiernej utraty masy ciała i zmniejszenia objętości produkowanego pokarmu. Często niepotrzebna restrykcyjna dieta stanowi utrudnienie, a fakt, że dziecku może w tej sytuacji nie wystarczać naturalnego pożywienia zniechęca kobietę do karmienia piersią.

Mleko matki stanowi pokarm z wyboru u dzieci z rozpoznaną alergią pokarmową. Nawet w tych przypadkach rzadko potrzebna jest dieta eliminacyjna u mamy. Jeżeli w wyjątkowych sytuacjach stosuje się przez 2-4 tygodnie dietę bez białka mleka krowiego i jaj, wapń uzupełnia się w postaci tabletki.

Kobieta karmiąca nie powinna unikać ruchu i w miarę możliwości powinna sobie zapewnić minimum 30 minut aktywności fizycznej dziennie. Pamiętać tylko należy o uzupełnianiu płynów.

 

Małgorzata Stokowska-Wojda

Komentarz (0)

Więcej artykułów…

  • Reperkusje wirusowego zapalenia wątroby
  • Jeszcze jedna droga
  • Komunikat PZ - aneksy
  • Walka czy pertraktacje?
  • Od lipca dostępność do lekarzy rodzinnych może się pogorszyć

Strona 40 z 96

  • Poprzedni artykuł
  • 35
  • 36
  • 37
  • 38
  • 39
  • 40
  • 41
  • 42
  • 43
  • 44
  • Następny artykuł
  • koniec

Najcześciej czytane

  • Dieta w przewlekłej niewydolności nerek
  • Choroba zimnych aglutynin
  • SOMA, PSYCHE I POLIS
  • Drżenia - problem szerszy niż parkinsonizm
  • Przewlekła niewydolność krążenia
  • Strona główna
  • Nowości
  • Dziwna choroba
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

Skontaktuj się z nami

Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin

  • 81 748 47 88
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • Znajdź nas na Mapie Google
 

dotpay logo   Rozliczenia transakcji kartą kredytową i e-przelewem przeprowadzane są za pośrednictwem Centrum Rozliczeniowego Dotpay

Na górę strony ^ | + powiększ | - pomniejsz | zresetuj
© Wszelkie prawa Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców
Komunikaty
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt