Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców logo pz
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

Biuro nieczynne

Kategoria: Nowości Utworzono: 09 maj 2007
  • Drukuj
Informujemy, że w dniu 11.05.2007 (piątek) Biuro LZLR-P będzie nieczynne
Komentarz (0)

Kłamstwa o korupcji lekarzy

Kategoria: Nowości Utworzono: 07 maj 2007
  • Drukuj
Każdy z neurochirurgów i kardiochirurgów ratuje kilka istnień ludzkich tygodniowo. Trzymanie ich w areszcie za łapówkarstwo to wyrok śmierci dla pacjentów

Czy w służbie zdrowia mamy w ogóle do czynienia z korupcją? Nigdy nie pracowałem u więcej niż jednego pracodawcy, nie miałem prywatnego gabinetu i nie akceptuję przyjmowania pieniędzy bezpośrednio od pacjentów, a jeśli zdarzy się, że pacjent zostawi pieniądze w moim gabinecie, wpłacam je na konto fundacji na rzecz ochrony zdrowia. A jednak w moim gabinecie każdego dnia pojawiają się dziesiątki sytuacji, które obiegowo łączy się z tzw. korupcją właśnie.

Czym zatem jest korupcja? Dr Anna Kubiak z Fundacji Batorego pisze: "jednoznacznie jako korupcję możemy potraktować uzależnianie własnej pracy od uzyskania pieniędzy". Zgodnie z tą definicją nieskorumpowana praca powinna być świadczona jedynie za darmo! Uczona nie wyjaśnia, za co pracownik ma się utrzymać. Nie jest też jasne, dlaczego nie uważa za ludzi skorumpowanych dyrektorów banków czy prezesów Fundacji Batorego, którzy przecież zarabiają dużo więcej niż pracownicy ochrony zdrowia. Dr Kubiak nie wyjaśnia też, czy biorąc wynagrodzenie za swoje badania, sama stała się osobą skorumpowaną. Nawiasem mówiąc, to nie ona jest autorką pomysłu o pracy bez pieniędzy - pierwsi wpadli na ten pomysł Marks i Engels.

We wszystkich zawodach świadczących usługi dla ludności jest tak, że klient przychodzi, zamawia usługę, negocjuje cenę, otrzymuje usługę i uiszcza opłatę. W przypadku droższych usług (np. naprawy rozbitego samochodu) klient może się ubezpieczyć od wydatku. W każdym zawodzie pracownik ma prawo do wynagrodzenia za wykonaną pracę, prawo do negocjowania wysokości tego wynagrodzenia i do odmowy wykonania pracy, jeśli nie satysfakcjonuje go wynagrodzenie. Te proste zasady nie są przez nikogo kwestionowane w odniesieniu do wszystkich zawodów - z wyjątkiem zawodu lekarza. Dlaczego?

Słowo "korupcja" pochodzi od łacińskiego corrumpo , co oznacza: zepsuć, zniszczyć, sfałszować lub przekupić. Z korupcją mamy do czynienia wtedy, gdy urzędnik powołany do realizacji interesu publicznego postępuje wbrew temu interesowi na skutek przekupstwa. Lekarz natomiast - nawet wtedy, gdy żąda od pacjenta dodatkowego wynagrodzenia za czynności, za które płaci jego pracodawca (np. publiczny ZOZ) - jest co najwyżej "dokupywany", ale nie przekupywany. Z przekupstwem mielibyśmy do czynienia wtedy, gdyby lekarz był zatrudniony w celu szkodzenia pacjentowi, a w wyniku przekupstwa pomagał mu, czyli realizował cel przeciwny temu, dla którego został zatrudniony.

Z rzeczywistą korupcją mamy do czynienia wtedy, gdy lekarz zatrudniony jako orzecznik w ZUS-ie za łapówkę orzeka inaczej, niż to wynika z jego wiedzy i zobowiązania wobec ZUS-u, np. orzeka o celowości przyznania renty chorobowej człowiekowi zdrowemu.

Lekarz nie jest funkcjonariuszem

Normalny lekarz nie jest urzędnikiem ani innego rodzaju funkcjonariuszem publicznym. Ja osobiście przez wiele lat byłem takim funkcjonariuszem - byłem bowiem żołnierzem zawodowym, co wiązało się ze świadomym przyjęciem określonych zobowiązań (pełna dyspozycyjność, ograniczenie wolności, gotowość do oddania życia w razie potrzeby itp.) w zamian za określone przywileje (stała kwatera, wcześniejsza emerytura itp.). Byłem też pracownikiem rządu Stanów Zjednoczonych, co wiązało się z podobnymi wymaganiami - musiałem np. podpisać konstytucję USA i zobowiązanie, że nie będę działał na szkodę tego państwa. Normalny lekarz niczego takiego nie robi. Przyrzeczenie lekarskie, które składa, nie jest przysięgą wobec państwa, lecz jedynie wobec własnej korporacji zawodowej. Przyrzeczenie to zobowiązuje go do udzielania pomocy chorym, ale nie do jej udzielania bez zapłaty. To przyrzeczenie czyni zawód lekarza zawodem zaufania publicznego - a więc zaufania, że lekarz będzie zawsze działał w interesie zdrowia swojego pacjenta - ale nie czyni go funkcjonariuszem.

Przeciętny lekarz wykonuje tylko jedną funkcję rzeczywiście publiczną - wydaje orzeczenia o niezdolności do pracy, zwane popularnie zwolnieniami lekarskimi. Wydawanie nieprawdziwych orzeczeń jest oczywiście sprzeczne z wieloma zasadami, włączając tu zwykłą uczciwość. Powstaje jednak pytanie, kto płaci lekarzowi za to orzeczenie. Jeśli do lekarza zgłasza się zdrowy, symulując chorobę, kto płaci lekarzowi za udowodnienie symulacji? Otóż tak naprawdę nie płaci mu nikt. A skoro nikt nie płaci, czy ktokolwiek ma prawo nałożyć zobowiązanie? Płatnikiem składki ubezpieczeniowej jest pacjent - i to jego lekarz powinien zadowolić w pierwszej kolejności, aby po raz kolejny zgłosił się do niego po poradę. Nie zadowoli go, udowadniając mu, że próbuje oszukiwać.

Są kraje - np. Stany Zjednoczone - w których nie ma instytucji zwolnienia lekarskiego. Zwolnienia chorobowego udziela sobie sam pracownik, zawiadamiając pracodawcę. Odbywa się to w ten sposób, że za każdy rok pracy pracownikowi przysługują dwa tygodnie zwolnienia chorobowego (sick leave ). Pracownik może je wykorzystać w danym roku albo zaoszczędzić na rok następny. Niektórzy w ten sposób mogą sobie uzbierać nawet rok płatnego zwolnienia, inni po dwóch tygodniach choroby zostają bez wynagrodzenia. Lekarz zaś zajmuje się leczeniem, a nie zwalnianiem.

Ordynator znacjonalizowany

Najbardziej typowa sytuacja, w której pojawia się zarzut "korupcji" lekarza, wygląda tak: pacjent zgłasza się do placówki zatrudniającej lekarza i w związku z wykonaniem usługi wręcza lekarzowi pewną kwotę pieniędzy. Jednak wręczenie pieniędzy ma różny charakter w zależności od tego, czy poprzedza wykonanie usługi, czy następuje po jej wykonaniu jako wyraz wdzięczności.

Co więcej, bardzo często pacjent albo wymaga, albo zwraca się o wykonanie dodatkowych czynności specjalnych, które nie wchodzą w zakres usługi rutynowo świadczonej przez placówkę zatrudniającą danego lekarza. Nie jest to sytuacja różna od tej, kiedy zawieramy umowę z przedsiębiorcą budowlanym na budowę domu, a następnie - już w trakcie budowy - zwracamy się z prośbą bezpośrednio do pracownika zatrudnionego przez tego przedsiębiorcę np. o położenie kafelków w łazience i płacimy mu oddzielnie za robociznę. Być może, wykonując nam tę dodatkową usługę, pracownik popełnia wykroczenie w stosunku do swego pracodawcy, ale nie jest to korupcja.

W książce "Mercedes-Benz" Paweł Huelle opisuje historię dr. Elefanta, doskonałego neurochirurga, który ma tę wadę, że każe sobie słono płacić za wykonywane operacje. Ostatnio ta historia została zilustrowana aresztowaniem pod podobnymi zarzutami kilku znanych neurochirurgów. W takiej sytuacji nasi domorośli korupcjolodzy krzyczą: przecież neurochirurg operuje w publicznym szpitalu, publicznym skalpelem (choć zdarza się, że skalpel trzeba sobie przynieść) itd. Czy jednak jego ręce i jego talent również są publiczne? Dlaczego nikt się nie dziwi, że gwiazda estrady bierze za godzinny występ kilkadziesiąt tysięcy, choć nie brakuje osób gotowych wystąpić za kilkadziesiąt złotych? Łatwo wyrzucić na zbity pysk dr. Elefanta i zastąpić go byle konowałem, który też będzie operował w publicznym szpitalu publicznym skalpelem. A że skutki jego operacji będą zupełnie inne? Przecież i szpital, i skalpel będą te same.

Inna jest sytuacja, kiedy lekarz kontroluje dostęp do deficytowego urządzenia będącego własnością publiczną i czerpie korzyści z umożliwiania tego dostępu, a inna, kiedy tą deficytową wartością są jego osobiste kwalifikacje i talent. Niestety, wydane niedawno orzeczenie Sądu Najwyższego stanowi inaczej. Odnosi się ono do lekarzy pełniących funkcję ordynatorów i uznaje tę funkcję za funkcję publiczną w rozumieniu przepisów o korupcji. Co więcej, uznaje za funkcję publiczną również osobiste wykonywanie zawodu lekarza, a więc udzielanie porad i wykonywanie zabiegów przez takiego lekarza. Na mocy tego orzeczenia lekarz pełniący funkcję ordynatora został znacjonalizowany. Czy więc nie można rozszerzyć tego orzeczenia na sędziów i prokuratorów, którzy też powinni - na analogicznej zasadzie - nieodpłatnie udzielać pomocy prawnej każdemu, kto się zgłosi, i jeszcze ponosić odpowiedzialność za ewentualne błędy w wydanej opinii?

Są kraje, w których służba zdrowia finansowana jest z budżetu państwa, a lekarze są funkcjonariuszami państwowymi. Obowiązują ich te same zasady wynagradzania, ta sama odpowiedzialność i przywileje, co sędziów i prokuratorów. Może Sąd Najwyższy wypowie się również w tej sprawie?

Łóżka ordynatorskie

W odniesieniu do lekarza zatrudnionego w publicznej służbie zdrowia to społeczeństwo i państwo łowią w mętnej wodzie, a nie lekarz. Jeżeli bowiem mówimy o wypełnianiu zobowiązań pracowniczych, to musimy też mówić o zobowiązaniach pracodawcy. Traktowanie zobowiązań jako ulicy jednokierunkowej jest zwykłym oszustwem.

Państwo od 50 lat utrzymuje sytuację skandalicznego zaniżenia zarobków w ochronie zdrowia i oderwania ich od wartości pracy świadczonej przez konkretnego lekarza. Wielu pracodawców przez lata nie wywiązywało się z ustawowego obowiązku podwyższenia płac o 203 zł. Czy ktoś poszedł siedzieć za to bezdyskusyjne łamanie prawa?

Umowy zawierane z lekarzami są celowo nieprecyzyjne. Jeśli w umowie jest napisane, że za 1000 zł lekarz ma obowiązek przyjąć np. 200 pacjentów, to oznacza, że za przyjęcie 201. pacjenta ktoś musi dodatkowo zapłacić. Tymczasem często dzieje się tak, że NFZ nie płaci za tzw. nadwykonanie kontraktu, choć placówka ponosi koszty z tego tytułu. Nie dość więc, że lekarz pracuje więcej, to jeszcze kreuje dług szpitala. Gdyby jednak tego nie zrobił, naraziłby pacjenta nawet na utratę życia. Gdy zaś to robi, naraża siebie - naraża się na odpowiedzialność za ewentualny błąd podczas wykonywania pracy, za którą nie otrzyma wynagrodzenia. To tak, jakby firma ubezpieczeniowa musiała wypłacić odszkodowanie osobie, która nie wykupiła polisy.

W większości przypadków lekarz, który przyjmuje dodatkowe wynagrodzenie, przyjmuje je za swoją pracę, która - co bardzo łatwo udowodnić - wyceniona jest poniżej jej wartości. Dzieje się tak dlatego, że społeczeństwo i jego agenda, jaką jest NFZ, uważają, że nie muszą płacić prawdziwej wartości za pracę lekarza.

Zanim nastały czasy realnego socjalizmu, rozwiązywano ten problem za pomocą tzw. łóżek ordynatorskich. Rozwiązanie to, przejęte z Niemiec, do dziś funkcjonuje w wielu krajach zachodnich. Właściciel szpitala, nie mogąc zapłacić dobremu ordynatorowi wystarczająco dużo, dzieli się z nim zyskami, oddając np. 10 proc. łóżek na oddziale dla prywatnych pacjentów ordynatora. Za prawo do zysków z tych łóżek ordynator zobowiązuje się leczyć po niskiej cenie chorych na pozostałych 90 proc. łóżek (dzieląc się zyskiem ze "swoich" łóżek ze współpracownikami).

Może jest czas, by przywrócić to rozwiązanie, które oficjalnie funkcjonowało w Polsce do 1950 r. Możliwość łączenia publicznego z prywatnym w ochronie zdrowia nigdzie nie jest uważana za korupcję.

Ile kosztuje talent?

Wynagrodzenie lekarza powinno być pochodną wysiłku, czasu i własnych pieniędzy włożonych w zdobycie wiedzy niezbędnej do wykonywania pracy, posiadanego talentu oraz odpowiedzialności za ryzyko związane z niepowodzeniem.

Dla każdego lekarza wiedza zdobyta na studiach to zaledwie początek - dla niżej podpisanego to 5, może 10 proc. wiedzy wykorzystywanej na bieżąco. Całą resztę zdobywa się już po studiach, na ogół poza godzinami pracy. Co więcej, za tę dodatkową wiedzę trzeba zapłacić. Dziś niemal wszystkie kursy dla lekarzy są płatne (kilkaset i więcej złotych) - należy je więc traktować jako indywidualną inwestycję, która musi się zwrócić. Dochody lekarza muszą uwzględniać środki, które wkłada on w aktualizację swojej wiedzy. Tak dzieje się w większości krajów, ale nie w Polsce.

Są także indywidualne różnice w talencie. Medycyna ma swoje gwiazdy i swoich wirtuozów. Proszę mi wskazać legalny sposób wynagradzania za ten talent.

Wreszcie - sprawa odpowiedzialności. Jeżeli lekarz ma odpowiadać za błąd przy wykonywaniu czynności, za którą w ogóle nie otrzymał wynagrodzenia lub otrzymał symboliczne 2 zł za poradę, to jego praca nie ma sensu. Ponoszone ryzyko i odpowiedzialność muszą być powiązane z wynagrodzeniem. W razie zniszczenia samochodu firma ubezpieczeniowa wypłaca maksymalnie dziesięciokrotność wpłaconej składki. Może przyjąć podobną zasadę dla lekarzy? Odszkodowanie za błąd wynosiłoby maksymalnie dziesięciokrotność wynagrodzenia otrzymanego za wykonanie danej pracy. Jeśli lekarz otrzymał 2 zł za poradę, ale nie rozpoznał jakiegoś poważnego zagrożenia dla zdrowia pacjenta, to płaciłby odszkodowanie 20 zł.

Prezent, gest przyjaźni

W opiece medycznej zawsze będą istniały sytuacje wymagające dodatkowego wynagrodzenia. Ot, choćby taka: do lekarza zgłasza się chory leczony przez innego lekarza w celu uzyskania tzw. drugiej opinii. Należy dążyć do zalegalizowania tych dodatkowych wynagrodzeń - tak by lekarz mógł je zgłosić i zapłacić od nich podatek - zamiast posyłać prokuratorów do szpitali. Penalizacja dodatkowych wynagrodzeń będzie miała tylko ten skutek, że chory wymagający pomocy, która nie mieści się w przyjętym schemacie, nie uzyska tej pomocy. Wielu lekarzy woli bowiem nie zarobić, ale się nie narażać.

Czymś innym są prezenty. Właśnie w celu przeciwdziałania zarzutom korupcji w PRL wykształcił się zwyczaj dawania lekarzom przedmiotów nietrwałych (czyli takich, których otrzymanie nie stanowiło trwałego wzbogacenia się) - kwiatów, alkoholu, czekoladek, kawy - dla okazania wdzięczności. Potrzeba jej okazania jest potrzebą pacjenta, a nie lekarza. Jeżeli chcemy, aby lekarz był naszym przyjacielem, to traktujemy go jak przyjaciela, a przyjaciołom daje się prezenty. Tak dzieje się na całym świecie. Czy nikt w Polsce nie oglądał filmu o amerykańskim gangsterze, który darowuje swojemu psychiatrze fontannę w prezencie ślubnym? Czy w ogóle można się komuś odwdzięczyć za uratowanie życia, co jednak się lekarzom czasem udaje? Chmielnicki mógł się odwdzięczyć Skrzetuskiemu za uratowanie życia, ale pacjent ma znikome szanse uratować życie lekarzowi.

Z własnej praktyki mogę powiedzieć, że znakomita większość otrzymanych przeze mnie prezentów nie była mi do niczego potrzebna - poza tym, że była symbolem tego, iż ktoś docenił wysiłek włożony w walkę o jego zdrowie i życie. Podczas śmiertelnej choroby mojej Matki zajmowali się nią niemal wyłącznie lekarze, którzy sami wiele mi zawdzięczali. A jednak czułem się bardzo zobowiązany - nawet nie za ich profesjonalizm czy wysiłek, ale przede wszystkim za życzliwość, za to, że Matka mogła się pozbyć w tych strasznych chwilach poczucia strachu, wiedząc, że cudu nie da się zrobić, ale wszystko, co można zrobić, zostanie zrobione. I sam dałem lekarzom drobne upominki - z potrzeby serca.

Pojawia się tu dodatkowy problem: jak wręczający "dowód wdzięczności" potraktuje odmowę jego przyjęcia. Przed laty zostałem poproszony do mieszkania sąsiadki, która zaniemogła. Zbadałem tę kobietę i stwierdziłem, że najprawdopodobniej ma guz w dolnym odcinku kręgosłupa, który uciska rdzeń kręgowy i nadaje się do usunięcia. Wychodząc z jej mieszkania, kategorycznie odmówiłem przyjęcia jakichkolwiek pieniędzy. Podałem natomiast adres placówki, do której chora powinna jak najszybciej się zgłosić, włącznie z nazwiskiem neurochirurga.

Kobieta nigdy więcej nie poprosiła mnie o poradę. Od czasu do czasu widywałem tylko karetkę na podwórku. Potem sąsiadka zmarła. Jej partner zaczął pić na umór i także zmarł trzy tygodnie później. Po paru miesiącach moja żona poznała z ust dozorcy drugą stronę tej historii. Otóż kiedy sąsiadka zaniemogła, "poproszono samego sławnego docenta Jędrzejczaka, który stwierdził, że jest tak źle, że nawet nie wziął pieniędzy". W związku z tym nie porozumiewano się już z nikim więcej - wzywano jedynie pogotowie, aby podać środek przeciwbólowy.

Skazani pacjenci

Osobnym problemem jest przetrzymywanie w areszcie za łapówkarstwo lekarzy wykonujących zabiegi ze wskazań życiowych - neurochirurgów i kardiochirurgów. Ich pobyt w areszcie oznacza niczym nieuzasadniony wyrok śmierci dla pacjentów. Każdy z tych specjalistów ratuje bowiem kilka istnień ludzkich tygodniowo. Nawet jeśli uznamy, że ich "łapownictwo" zasługuje na karę, trudno zrozumieć sens, w imię którego społeczeństwo rękami swoich funkcjonariuszy pozbawia ratunku ludzi czekających na zabiegi. W sensie moralnym działanie funkcjonariuszy publicznych trzeba określić jako zbrodnicze, nawet jeśli nie ma na to żadnego paragrafu. Jeśli zachodzi obawa mataczenia przez oskarżonego lekarza, to przecież taniej byłoby wyznaczyć funkcjonariusza, który będzie go pilnował.

Pojawia się też pytanie: czy chodzi o wyeliminowanie takiego lekarza ze społeczeństwa, czy o spowodowanie, aby leczył on nadal, nie przyjmując łapówek? Zakładając, że rządzący mają minimum rozsądku, trzeba jednak przyjąć to drugie.

Jeśli społeczeństwu nie podoba się obecna sytuacja w zakresie sposobu wynagradzania pracowników ochrony zdrowia - włącznie z tzw. korupcją - to powinno wynegocjować z reprezentantami zawodów medycznych inny system wynagradzania (w tym system honorariów). Takiego systemu nie ma i nikt nawet nie próbuje go stworzyć. Dopiero kiedy zostanie zdefiniowane, co i w jakim zakresie jest zgodne z prawem i zdrowym rozsądkiem, będzie można określić, co jest wynagrodzeniem (i kto płaci jaką jego część), co jest prezentem, a co korupcją. Co jest wykroczeniem, co przestępstwem karnym, co przestępstwem podatkowym, a co przejawem normalnych stosunków międzyludzkich.

prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak

* Prof. dr hab. Wiesław Wiktor Jędrzejczak - ur. 1947, szef Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego Akademii Medycznej w Warszawie. Krajowy konsultant ds. hematologii. W 1985 r. wykonał pierwszy udany przeszczep szpiku w Polsce. Światowy autorytet w dziedzinie hematologii, autor ponad 160 prac naukowych, autor lub współautor 22 książek. W marcu br. oskarżony przez "Dziennik" o spowodowanie śmierci pacjenta wskutek eksperymentu medycznego - zespół ekspertów powołany przez ministra Zbigniewa Religę uznał ten zarzut za bezzasadny.
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Komunikat dla Świadczeniodawców

Kategoria: Nowości Utworzono: 23 kwiecień 2007
  • Drukuj

Komunikat
dla Świadczeniodawców realizujących umowy w rodzaju POZ w zakresach:
świadczenia lekarza POZ, świadczenia pielęgniarki szkolnej

Lubelski Oddział Wojewódzki NFZ po zasięgnięciu opinii przedstawicieli lekarzy rodzinnych i pielęgniarek szkolnych oraz na podstawie analizy dotychczasowego przebiegu przekazywania dokumentacji uczniów podlegających szczepieniom profilaktycznym, zwraca się do Świadczeniodawców POZ o podjęcie wzajemnej efektywnej współpracy w celu szybkiego zrealizowania zapisów rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 21 marca 2007 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie zakresu i organizacji profilaktycznej opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą (Dz. U. Nr 56, poz. 379).

Zgodnie z treścią w/w rozporządzenia lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, sprawujący profilaktyczną opiekę nad uczniem na podstawie deklaracji wyboru lekarza poz, przeprowadza kwalifikacyjne badania lekarskie przed szczepieniem i wykonuje szczepienia ochronne oraz dokumentuje i prowadzi sprawozdawczość z wykonanych szczepień.

W terminie 1 miesiąca od dnia wejścia w życie rozporządzenia tj. od 1 do 30 kwietnia 2007 r., pielęgniarki albo higienistki szkolne, sprawujące profilaktyczną opiekę zdrowotną nad uczniem, zgodnie z rozporządzeniem, przekazują lekarzowi sprawującemu profilaktyczną opiekę zdrowotną nad uczniem karty uodpornienia,
w trybie i formie uzgodnionej z lekarzem.

Rodzice uczniów, którym na żądanie wydano w szkołach w/w dokumentację powinni przekazać ją za pokwitowaniem wybranym dla swojego dziecka lekarzom POZ.

LOW NFZ wystąpi do dyrektorów szkół z prośbą o rozpowszechnienie tej informacji na wywiadówkach szkolnych oraz do lokalnych mediów z taką samą prośbą.

W przypadku uczniów nigdzie nie zapisanych, pielęgniarki albo higienistki szkolne, sprawujące profilaktyczną opiekę zdrowotną nad tymi uczniami powinny ten fakt zgłosić do Rzecznika Praw Pacjenta LOW NFZ z podaniem kontaktu telefonicznego do prawnych opiekunów ucznia. Umożliwi to wsparcie przez LOW NFZ szybkiego włączenia wszystkich uczniów do nowego systemem szczepień profilaktycznych.

Cytowana powyżej zmiana rozporządzenia oraz metodologia przekazywania stosownej dokumentacji medycznej nie wymaga aneksowania umów zawartych z NFZ.

Lublin, dnia 23 kwietnia 2007 roku

Marek Wójtowicz
Dyrektor
Lubelskiego OW NFZ

Komentarz (0)

Miasto polubiło prywatnych

Kategoria: Nowości Utworzono: 23 kwiecień 2007
  • Drukuj
Koniec z pomijaniem niepublicznych przychodni - obiecuje Paweł Fijałkowski, zastępca prezydenta Lublina. I zapowiada, że miasto będzie im zlecać prowadzenie bezpłatnych badań profilaktycznych.

Dla właścicieli prywatnych przychodni, a także leczących się w nich pacjentów to bardzo dobra wiadomość. Mieszkańcy Lublina w końcu będą mogli skorzystać z bezpłatnej profilaktyki w budynku, gdzie przyjmuje ich lekarz rodzinny. Oczywiście warunkiem jest wygranie przez daną przychodnię konkursu. Ale w końcu władze Lublina zgodziły się, by w ogóle niepubliczne jednostki mogły w nich uczestniczyć.

W ubiegłym roku władze Lublina zlecały badania profilaktyczne jedynie publicznym placówkom. Efektem była totalna klęska. Ze 175 tys. zł, które miasto przeznaczyło na wczesne wykrywanie m.in. cukrzycy czy nowotworów prostaty, do budżetu wróciła ponad połowa.

Małgorzata Łobodzińska, dyrektor Miejskiego Inspektoratu Zdrowia Urzędu Miasta Lublina, tłumaczyła w styczniu, że prawo nakazuje miastu zlecanie badań profilaktycznych jedynie jednostkom publicznym. - Taką opinię prawną wydał ekspert z urzędu miasta, a ja nie mogę jej podważyć. Nawet jeśli uważam, że ten przepis jest nieżyciowy i powinien zostać zmieniony - twierdziła. Argumenty, że w innych miastach niepubliczne przychodnie bez problemu i skutecznie prowadzą zleconą przez gminy profilaktykę, jej nie przekonywały.

- Koniec z tym. Jeżeli trzy czwarte mieszkańców Lublina leczy się w prywatnych przychodniach, nie wolno ich pomijać - zapowiada Paweł Fijałkowski. - Nie podważam opinii prawnika, ale jeżeli dokładniej przyjrzymy się przepisom, okazuje się, że zlecanie profilaktyki niepublicznym podmiotom nie jest łamaniem ani omijaniem prawa - twierdzi.

- To bardzo dobra informacja. W końcu miasto będzie mogło wykorzystać nasz ogromny potencjał - uważa Sławomir Sawulski, dyrektor Sanitasu. Prezydent Fijałkowski uczestniczył w piątek w otwarciu nowych pomieszczeń w Sanitasie i publicznie zapewnił o zmianie polityki miasta w kwestii profilaktyki.

- Świetnie. Mam nadzieję, że za słowami pójdą teraz czyny. Bardzo chętnie wystartujemy w miejskich konkursach - zapowiada Renata Gil-Kisielewicz, dyrektor spółki Top Medical.

Daniel Lenart
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Szczepionka na ptasią grypę w USA

Kategoria: Nowości Utworzono: 20 kwiecień 2007
  • Drukuj
Pierwszą szczepionkę przeciwko ptasiej grypie zaaprobowała amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA). Specyfik produkowany przez francuską firmę Sanofi Aventis nie będzie sprzedawany w aptekach. Zapas pozostanie do dyspozycji władz na wypadek, gdyby nastąpiła mutacja wirusa H5N1 i zaczął się łatwo roznosić wśród ludzi. Dwa zastrzyki w odstępie 28 dni mają być dostateczną ochroną przed wirusem. Badania pokazały, że 45 proc. osób, które otrzymały szczepionkę, nabyło odporność na H5N1www.rzeczpospolita.pl
Komentarz (0)

\"Dramatycznie zmniejsza się liczba młodych lekarzy\"

Kategoria: Nowości Utworzono: 03 kwiecień 2007
  • Drukuj

Gazeta Wyborcza, Życie Warszawy
Data utworzenia: 02.04.2007

 

Warszawska Okręgowa Rada Lekarska przeanalizowała wiek lekarzy 10 najbardziej licznych specjalizacji. Z danych wynika, że zaledwie 10% lekarzy z Mazowsza ma poniżej 31 lat. Niemal tyle samo jest specjalistów, którzy przekroczyli 70 lat. - To niebezpieczne proporcje. Nie kształcimy młodych lekarzy - podkreśla Andrzej Włodarczyk, przewodniczący ORL w Warszawie.

1/3 specjalistów ma już powyżej 51 lat i zbliża się do emerytury. Do tego wśród lekarzy dominują kobiety, które wcześniej będą mogły zakończyć pracę. Najgorsza sytuacja jest wśród internistów - prawie połowa lekarzy ma już powyżej 61 lat. Równie szybko może zabraknąć chirurgów, pediatrów, ortopedów i ginekologów położników. Prawie 12% aktywnych zawodowo chirurgów skończyło już 70 lat, a 61% położników i ginekologów ma 51-60 lat.

Niemal 58% chirurgów ogólnych ma powyżej 51 lat, pięćdziesiątkę na karku ma już 59% wszystkich pracujących psychiatrów. Również ponad połowa pediatrów jest w średnim wieku. - Musimy wziąć pod uwagę, że ci ludzie w ciągu najbliższych lat odejdą na emeryturę lub, z czym też trzeba się liczyć, przejdą na "wieczny dyżur". Rzecz w tym, że nie ma ich kto zastąpić. Odkąd młodzi zaczęli wyjeżdżać, tworzy się luka pokoleniowa - mówi dr Włodarczyk.

Na kilka milionów mieszkańców Mazowsza przypada tylko 385 ortopedów. - Sytuacja jest dramatyczna - mówi Janusz Garlicki, członek prezydium warszawskiej Okręgowej Rady Lekarskiej. - Ortopedów brakuje już nie tylko w publicznych szpitalach, ale też w tych prywatnych.

- Dramatycznie zmniejsza się liczba młodych lekarzy - ocenia Andrzej Włodarczyk. - Mniejszy jest nabór na akademiach medycznych. Ci, którzy już skończą studia, z powodu niskich zarobków wyjeżdżają za granicę lub rezygnują z pracy w zawodzie i pracują w firmach farmaceutycznych.

Komentarz (0)

Czy datę urodzenia w PESEL-u zastąpi data poczęcia?

Kategoria: Nowości Utworzono: 01 kwiecień 2007
  • Drukuj
Wobec nikłej szansy na uzyskanie większości pozwalającej zmienić konstytucję, zwolennicy zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej chcą przepchnąć pożądane zmiany tylnymi drzwiami. Gazeta.pl dotarła do projektu nowelizacji ustawy o ewidencji ludności, przygotowanego przez grupę posłów związanych ze środowiskiem Radia Maryja.

Liczymy od poczęcia

Nowelizacja ma dotyczyć ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych (z kwietnia 1974 r), a dokładnie jej części poświęconej numerowi ewidencyjnemu PESEL. Parlamentarzyści chcą tylko część zdania w następującym fragmencie:

"Numer Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludności, zwany (...) „numerem PESEL”, jest to 11-cyfrowy, stały symbol numeryczny, jednoznacznie identyfikujący osobę fizyczną, w którym sześć pierwszych cyfr oznacza datę urodzenia (rok, miesiąc, dzień), kolejne cztery - liczbę porządkową i płeć osoby, a ostatnia jest cyfrą kontrolną służącą do komputerowej kontroli poprawności nadanego numeru ewidencyjnego".

W znowelizowanej wersji zmieniony fragment ma brzmieć:

"(...) w którym sześć pierwszych cyfr oznacza datę rozpoczęcia życia, liczonego od dnia poczęcia". Aby maksymalnie uprościć ustalanie dnia poczęcia posłowie LPR proponują, by za taką datę przyjąć dzień, który przypada dokładnie dziewięć miesięcy przed dniem narodzin.

Czyli ktoś urodzony np. 20 kwietnia 2007 miałby pierwsze sześć cyfr w PESEL 060720 (20 lipca 2006).

- Taki system ustalania dnia poczęcia dziecka działałby automatycznie. Ale gdyby rodzice znali dokładnie tę datę i chcieli ją uhonorować w PESEL, będzie to możliwe po zgłoszeniu odpowiedniego wniosku do USC i szacunkowej ocenie wiarygodności wnioskowanej daty - tłumaczy Robert Strąk z LPR. - To nie będzie skomplikowana procedura, chodzi o to, żeby to 9 miesięcy z grubsza się zgadzało.

Poseł Strąk nie ma jeszcze gotowej odpowiedzi, jak wyglądałoby szacowanie i uwiarygodnianie dnia poczęcia w przypadku wcześniaków. - Pracujemy nad tym - wyjaśnia zdawkowo.

Co tą jedną niewielką zmianą w ustawie o PESEL chcą osiągnąć posłowie? Tak naprawdę chodzi o wprowadzenie fortelem do ustawodawstwa zasady, że życie zaczyna się w chwili poczęcia, To automatycznie sprawi, że zagwarantowana konstytucyjnie ochrona życia obejmie również całe życie płodowe.

Tak więc nietrudno przewidzieć konsekwencje tej nowelizacji, do przegłosowania której wystarczy zwyczajna większość w Sejmie.

To może oznaczać delegalizację aborcji

O opinię w tej sprawie poprosiliśmy wybitnego konstytucjonalistę, prof.Pawła Wieczorka. - Trudno mi się wypowiadać bez dogłębnej analizy prawnej, ale powierzchowne zapoznanie się z treścią nowelizacji pozwala przypuszczać, że przyjęcie jej w takiej formie będzie jednoznaczne z zakazem aborcji. Oczywiście nie wprost, ale nawet bez sformułowania takiego zapisu aborcja będzie zabójstwem. Nie doszukałem się sprzeczności z ustawą zasadniczą ani innymi aktami prawnymi. Wydaje się więc, że przeciwnikom aborcji uda się łatwo przeforsować to, co chcą.

Zmieńmy PESEL wszystkim!

Niektórym posłom LPR nie wystarcza jednak, że przeforsowanie nowelizacji spowoduje to, o co tak teraz walczą: całkowity zakaz aborcji. Idą o krok dalej i rozważają, czy przy okazji wprowadzania takiej poprawki nie zmienić również numerów PESEL już nadanych (wg tej samej zasady co w przypadku dzieci nowo narodzonych).

- Trzeba korzystać z każdej okazji, by upowszechniać w narodzie wiedzę, że życie każdego człowieka zaczyna się na dziewięć miesięcy przed jego narodzinami - dowodzi posłanka Anna Sobecka. Nie przekonuje jej, że taka zmiana to niezwykle kosztowna, skomplikowana logistycznie i całkowicie zbędna operacja. - Musimy działać konsekwentnie, bo tak naprawdę wszyscy Polacy są starsi niż mówią to ich dokumenty. I muszą być tego świadomi.

Posłanka Sobecka zakłada, że okres przejściowy na wprowadzenie zmian we wszystkich peselach trwałby rok od chwili wejścia w życie ustawy. W tym czasie ważne byłyby zarówno dokumenty zarówno ze starym jak i nowym peselem.

Zakaz obchodzenia urodzin?

Natomiast poseł Wojciech Wierzejski podnosi jeszcze jeden atut zastępowania daty urodzin datą poczęcia: - W końcu Polacy - w duchu prawdziwego chrześcijaństwa - będą obchodzić swoje imieniny i zaprzestaną tego barbarzyńskiego obyczaju hucznego obchodzenia urodzin. Nie chcemy tego zwalczać systemowo, ale stanie się tak, że stopniowo wszyscy zaczną uroczyście świętować kolejne rocznice swego poczęcia. To się lepiej kojarzy: poczęcie, rozpoczęcie życia. Myślę, że pomysł zyska akceptację społeczną.
Paweł Skarga 
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Komentarz (0)

Wynagrodzenia w służbie zdrowia w 2006 r.

Kategoria: Nowości Utworzono: 01 kwiecień 2007
  • Drukuj

Wynagrodzenia w służbie zdrowia w 2006 roku wypadają najsłabiej na tle wynagrodzeń w innych branżach - wynika z Internetowego Badania Wynagrodzeń, przeprowadzonego po raz trzeci wspólnie przez portale wynagrodzenia.pl wp.pl, infopraca.pl, pracuj.pl, jobpilot.pl, bankier.pl, cvonline.pl, jobs.pl, w którym uczestniczyło ponad 63 000 osób. To największe w Polsce pozarządowe badanie płac.

Mediana płacy wynosi 1700 PLN, czyli jest ponad dwukrotnie mniejsza od mediany płacy w najlepiej opłacanej branży IT (3500 PLN). Co czwarta osoba w służbie zdrowia osiąga dochody powyżej 2408 PLN, zaś co dziesiąta powyżej 4000 PLN. Połowa osób zarabia pomiędzy 1340 PLN a 2408 PLN.

Pracownicy szeregowi w służbie zdrowia otrzymują płace na poziomie 1500 PLN. Wynagrodzenia specjalistów są o 20% wyższe (1800 PLN), a wynagrodzenia kierowników o kolejne 39% wyższe (2500 PLN). Dochody dyrektorów są ponad trzykrotnie wyższe od dochodów pracowników szeregowych, a co czwarty dyrektor zarabia ponad 9700 PLN. Zarobki wyższe niż 2500 PLN ma 25% specjalistów, 50% kierowników i prawie 90% dyrektorów.

stanowiskowielkość próby10% zarabia poniżej25% zarabia poniżejmediana (PLN)25% zarabia powyżej10% zarabia powyżej
pracownik szeregowy77410301200150019012750
specjalista74712001403180025003930
kierownik16315952000250037466600
dyrektor452400326048009700 13500

Dochody poniżej 1500 PLN osiąga 38,5% osób w służbie zdrowia. Dla porównania - w całym badaniu IBW takie dochody ma 21% osób. 65% osób w służbie zdrowia zarabia poniżej 2000 PLN, 77% - poniżej 2500 PLN, zaś 84% - poniżej 3000 PLN. Jak pokazuje rozkład zarobki powyżej 5000 PLN otrzymuje zaledwie 6% pracowników służby zdrowia. Według rozkładu 3,5% osób zarabia powyżej 10000 PLN. Dla całości badania odsetek ten wynosi 5%.

Spójrzmy, jak wyglądają wynagrodzenia pracowników szeregowych w służbie zdrowia. Poniżej 1500 PLN zarabia ponad 52% osób, poniżej 2000 PLN - 79%, zaś poniżej 2500 PLN - 88%. Wynagrodzenia pomiędzy 3000 PLN a 5000 PLN ma 5% pracowników szeregowych. Zaledwie 3% osób w tej grupie otrzymuje płace powyżej 5000 PLN.

W służbie zdrowia premia stanowi 11,9% całkowitych dochodów. Jej udział wzrasta wraz z zajmowanym stanowiskiem. Pracownicy szeregowi mogą liczyć na premię w wysokości 11,1% całkowitej płacy. Specjaliści otrzymują niewiele większą premię (11,6%). Na stanowisku kierownika jej udział wynagrodzeniu całkowitym jest wyższy o 1,4% i wynosi 13,2%. Największy udział premii w dochodach (23,4%) występuje wśród dyrektorów.

Świadczenia dodatkowe nie są często stosowane w służbie zdrowia. Pracownicy tej branży rzadziej w porównaniu do ogółu badanych otrzymują świadczenia niepieniężne. Najpopularniejszy jest telefon komórkowy. Dostaje go 8% osób, podczas gdy dla ogółu badanych odsetek ten jest ponad czterokrotnie wyższy i wynosi prawie 27%. Również 8% pracowników służby zdrowia otrzymuje dodatkową opiekę medyczną - dla ogółu badanych odsetek jest prawie dwa razy większy. Inne świadczenia dodatkowe stosowane w służbie zdrowia to: ubezpieczenia dodatkowe oraz dofinansowanie nauki. Otrzymuje je około 6-7% badanych.

większość firm w służbie zdrowia to firmy z kapitałem polskim. Mediana płac osób tutaj zatrudnionych wynosi 1700 PLN, podczas gdy mediana płac w firmach z kapitałem zagranicznym jest o 135% wyższa i osiąga 4000 PLN. Co czwarta osoba w firmach polskich zarabia ponad 2300 PLN, podczas gdy w firmach zagranicznych trzykrotnie więcej - ponad 7000 PLN.

kapitałwielkość próby10% zarabia poniżej25% zarabia poniżejmediana (PLN)25% zarabia powyżej10% zarabia powyżej
polski (powyżej 50%)163111001309170023003500
zagraniczny (powyżej 50%)98144021004000700010300

Mediana wynagrodzenia najwyższa jest w przypadku własnej działalności gospodarczej. Wynosi ona 3000 PLN i jest dwukrotnie wyższa od mediany płac firmach państwowych. W firmach sfery budżetowej lub komunalnej pracownicy dostają 1700 PLN, zaś w firmach prywatnych - 1940 PLN. Tutaj co czwarta osoba zarabia ponad 3150 PLN, zaś co dziesiąta ponad 5500 PLN. W przypadku spółek skarbu państwa dane te wynoszą odpowiednio 2200 PLN oraz 2600 PLN. Nie występują tutaj duże rozbieżności płacowe pomiędzy najlepiej i najgorzej zarabiającymi.

rodzaj firmywielkość próby10% zarabia poniżej25% zarabia poniżejmediana (PLN)25% zarabia powyżej10% zarabia powyżej
prywatna51611001355194031505500
własna działalność gospodarcza49140020403000600013000
państwowa - spółka skarbu państwa26310781201150020002600
sfery budżetowej lub komunalnej90111401350170022003200

Niezależnie od stanowiska najwyższe zarobki mają osoby zatrudnione w firmach prywatnych. Najniższe płace występują w firmach państwowych. Pracownicy szeregowi zarabiają tutaj 1400 PLN, zaś w firmach prywatnych o 15% więcej (1609 PLN). Wśród specjalistów różnica ta wynosi 24%. Kierownicy w firmach prywatnych dostają 3150 PLN, czyli o 38% więcej niż osoby zatrudnione w firmach sfery budżetowej lub komunalnej.

rodzaj firmypracownik szeregowyspecjalistakierownik
prywatna160919803150
państwowa - spółka skarbu państwa14001600b.d.
sfery budżetowej lub komunalnej150017602280

W służbie zdrowia nie występują duże dysproporcje pomiędzy wynagrodzeniami w różnych regionach. Tradycyjnie najlepsze wynagrodzenia występują na Mazowszu. Mediana płacy wynosi tu 1820 PLN i jest wyższa zaledwie o 4% od mediany płacy w regionie północno-zachodnim (drugie miejsce w zestawieniu). Najsłabiej zarabia się w regionie wschodnim. Tutaj pracownicy mogą liczyć na dochody w wysokości 1618 PLN, czyli o 11% niższe niż w przypadku regionu mazowieckiego.

Niezależnie od stanowiska najniższe dochody osiągają zatrudnieni w regionie wschodnim. Pracownicy szeregowi mogą liczyć tutaj na płace w wysokości 1400 PLN. W regionie mazowieckim zarobki pracowników szeregowych są o 19% wyższe i wynoszą 1663 PLN. Specjaliści w regionie wschodnim i południowo-zachodnim zarabiają 1700 PLN. W regionie północno-zachodnim dostają o 9% więcej (1850 PLN), a na Mazowszu o 15% więcej (1950 PLN).

Na najlepsze zarobki mogą liczyć osoby zatrudnione w Warszawie. Płace kształtują się tu na poziomie 1950 PLN. We Wrocławiu pracownicy służby zdrowia zarabiają o 75 PLN mniej (mediana 1875 PLN), zaś w Poznaniu o kolejne 25 PLN mniej (1850 PLN). Mediana wynagrodzeń w Krakowie wynosi 1701 PLN i jest o 15% niższa od mediany wynagrodzeń w Warszawie. Osoby zatrudnione w Łodzi dostają 1700 PLN.

Najwięcej pracowników służby zdrowia ma wykształcenie wyższe. Jak wynika z danych osoby z wykształceniem średnim mają zarobki podobne do osób z licencjatem lub wykształceniem niepełnym wyższym. Mediana płac w obydwu grupach jest taka sama i wynosi 1500 PLN. Osoby z wykształceniem wyższym mają dochody o 25% większe i wynoszą one 1874 PLN. Wpływ wykształcenia na płace widać najwyraźniej na grupie 10% osób najlepiej zarabiających. Osoby z wyższym wykształceniem otrzymują powyżej 4800 PLN, podczas gdy osoby z wykształceniem średnim mają dochody o 43% niższe (mediana 2716 PLN).

wykształceniewielkość próby10% zarabia poniżej25% zarabia poniżejmediana (PLN)25% zarabia powyżej10% zarabia powyżej
średnie45310351200150019902716
licencjat i niepełne wyższe22310101200150020002750
wyższe103312001450187429004800

Pracownicy szeregowi rozpoczynający pracę mogą liczyć na wynagrodzenia w wysokości 1400 PLN. Osoby ze stażem 2-3 lata mają płace wyższe o 50 PLN. Wśród pracowników szeregowych najlepiej zarabiają osoby ze stażem 6-8 lat. Mediana ich zarobków wynosi 1600 PLN i jest wyższa zaledwie o 14% od mediany płac osób rozpoczynających pracę. Jak wynika z wykresu w przypadku pracowników szeregowych płace maleją po przekroczeniu granicy 8 lat. Dochody specjalistów rozpoczynających pracę wnoszą 1600 PLN. Najlepiej zarabiają osoby ze stażem 9-10 lat. Ich płace są o 25% wyższe i wynoszą 2000 PLN.

Mediana wynagrodzenia kobiet kształtuje się na poziomie 1668 PLN, zaś mężczyzn jest o 9% wyższa i wynosi 1825 PLN. Zarobki kobiet na stanowisku pracownika szeregowego wynoszą 1500 PLN i są niższe tylko o 30 PLN od zarobków mężczyzn. Wśród specjalistów różnica ta wynosi 85 PLN - kobiety otrzymują 1760 PLN a mężczyźni - 1845 PLN. W przypadku kierowników różnice są dużo większe. Kobiety dostają 2280 PLN, podczas gdy mężczyźni o 37 % więcej (mediana 3125 PLN).

 

Więcej informacji znajdą Państwo na stronie http://www.mp.pl
Copyright © 1996 - 2004 Medycyna Praktyczna

Komentarz (0)

Netia: Zrezygnujcie z Neostrady bez konsekwencji

Kategoria: Nowości Utworzono: 24 styczeń 2007
  • Drukuj
Netia rzuca rękawicę TP SA, obniżając ceny internetu. Co gorsza, dla giganta, dotrze do jego klientów po liniach telefonicznych... TP SAFora internetowe rozgrzane do czerwoności: - Mam umowę Neostrady na dwa lata. Pierwszy rok za 33 zł miesięcznie, drugi - po 66 zł. W Netii zapłacę taniej. Oszczędzę też na abonamencie telefonicznym. Podobno wystarczy podpisać z nimi umowę, a wypowiedzenie zanieść do Tepsy i resztę załatwiają za nas - czytamy na forum Gazeta.pl.Jak to możliwe? TP SA musiała niedawno zmienić swój regulamin świadczenia usług Neostrady (szerokopasmowy dostęp do internetu). Nakazał jej to Urząd Komunikacji Elektronicznej. A zgodnie z prawem w przypadku zmiany regulaminu klienci mogą w ciągu miesiąca zrezygnować z usług. Bez żadnych opłat i kar. Wystarczy oświadczenie, że nowy regulamin nam się nie podoba.Netia odkryła tę furtkę i wpadła na szatański pomysł. Lada dzień rusza z wielką kampanią reklamującą swoje usługi dostępu do internetu. Będzie kusić klientów TP SA: macie miesiąc, żeby przyjść do nas. Dostaniecie tańszy internet i nie zapłacicie TP SA żadnych kar za odejście.- Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa telekomunikacyjnego w przypadku zmiany regulaminu można wypowiedzieć umowę z operatorem bez jakichkolwiek negatywnych konsekwencji - potwierdza Rafał Duczek, radca prawny z kancelarii prawnej Grynhoff, Woźny i Wspólnicy.Mogą to zrobić nawet ci, którzy podpisali umowy terminowe. Pozwalają one na niższe, promocyjne opłaty miesięczne w zamian za związanie się z firmą na dwa, trzy lata. Gdyby wcześniej chcieli zrezygnować, musieliby zapłacić dodatkowo kilkaset złotych.Netia ma jednak niewiele czasu, aby przekonać klientów TP SA. - Aby wypowiedzieć umowę bez jakichkolwiek konsekwencji, użytkownik musi to zrobić przed 15 lutego tego roku, czyli zanim nowy regulamin TP SA wejdzie w życie - mówi Duczek.Jak Netia dotrze ze swoim internetem do klientów TP SA? Przecież nie ma kabli w całym kraju? Netia sprytnie skorzystała z zeszłorocznych zmian prawnych. Umożliwiają one innym operatorom oferowanie internetu poprzez sieć giganta. Netia zdecydowała się na to pierwsza. Zaoferowała niższe od TP SA ceny i lepsze warunki. Np. dotychczasowy klient TP SA, podpisując dwuletnią umowę z Netią, zapłaci miesięcznie 44,3 zł za internet o prędkości 512 kbit/s, czyli średnio o 11 proc. mniej niż w TP SA. W ofercie Netii nie ma też limitu ilości przesyłanych danych, co jest ważne dla osób ściągających wielkie pliki, np. filmy czy muzykę.A co z telefonem? Może zostać w TP SA. Do niedawna użytkownik szerokopasmowego internetu w TP SA musiał płacić dodatkowo co najmniej 50 zł miesięcznie za telefon. Teraz zaś, jeśli zostawi sobie telefon, a zrezygnuje z Neostrady, może zmienić abonament telefoniczny na najniższy możliwy, tzw. socjalny za 28 zł miesięcznie.Netia od dawna przygotowywała się do ataku na TP SA. Zatrudniła nowych pracowników, wynajęła dodatkowo zewnętrzne call center, przygotowała specjalną stronę internetową. Wystarczy podać tam adres, a za kilka dni do drzwi zadzwoni kurier z umową do podpisania. Kurier będzie miał też ze sobą wypełniony formularz, który po podpisaniu trzeba złożyć w TP SA, aby zrezygnować z usługi Neostrada.- Sprzedaż rozpoczęliśmy zaledwie kilka dni temu. Wcześniej przez miesiąc testowaliśmy ofertę. Zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Na godzinę dzwoni średnio 500 osób - mówi \"Gazecie\" Jolanta Ciesielska, rzeczniczka Netii. - Na razie oferujemy dostęp do internetu w 18 na 49 stref numeracyjnych, np. w rejonie Warszawy i Katowic. To daje nam możliwość \"od ręki\" pozyskania połowy internetowych klientów TP SA. Ale niedługo zaoferujemy naszą usługę w całym kraju. W kwietniu mają to być np. Kraków i Wrocław - dodaje. Oczywiście w kwietniu wypisanie się z Neostrady (jeśli obowiązuje np. dwuletnia umowa) będzie już kosztować kilkaset złotych.Dla Netii to wielka szansa. Boryka się ze spadkiem przychodów z telefonii stacjonarnej i na razie ma tylko ponad 50 tys. użytkowników szerokopasmowego internetu. Teraz tę liczbę może jednak łatwo i szybko zwielokrotnić.Czy TP SA obawia się planów Netii? Gigant nie chce oceniać ruchu konkurencji, ale nie zamierza pozostać bezczynny. - Nadal będziemy się starać tak konstruować naszą ofertę, aby klienci wybierali ją z uwagi na wysoką jakość i dobrą cenę. Wraz z rozwojem sytuacji na rynku będziemy podejmować decyzje o kształcie naszej oferty - powiedział nam dyrektor Piotr Kostrzewski z TP SA. Ten lakoniczny komunikat oznacza prawdopodobnie rychłe cięcie cen Neostrady.Zagrożenie dla firmy, która ma blisko połowę rynku szerokopasmowego internetu z 1,7 mln użytkowników, szybko rośnie. Pod naciskiem szefowej UKE Anny Streżyńskiej TP SA musiała się zgodzić na podpisanie podobnych umów z kolejnymi firmami, m.in. Dialogiem, GTS Energis, Exatelem, eTel, e-Telko, Intertele i Tele2 Polska, które pójdą niebawem w ślady Netii. - Startujemy w II kwartale i będzie to mocna oferta cenowa, wzbogacona o usługi dodatkowe, np. filmy. Dialog ma już 80 tys. abonentów szerokopasmowego internetu i na koniec roku chce ich mieć 150 tys. Liczby te nie uwzględniają jednak nowej możliwości odebrania TP SA klientów, jaka się właśnie pojawiła - mówi Marta Pietranik, rzecznik Dialogu.www.gazeta.pl
Komentarz (0)

Wielkie liczenie anestezjologów

Kategoria: Nowości Utworzono: 23 styczeń 2007
  • Drukuj
Ile jest lekarzy tej specjalności i ile zarabiają - taki raport dla Ministerstwa Zdrowia przygotowali dyrektorzy szpitali w naszym województwie. Na jego podstawie resort ma zadecydować o dodatku do pensji dla anestezjologów. Inni lekarze podwyżek w tym roku nie dostanąW ankietach wysłanych do dyrektorów szpitali w całej Polsce znalazły się pytania dotyczące liczby zatrudnionych anestezjologów oraz szczegółowej wysokości ich zarobków. Dziś mija termin ich wypełnienia. Teraz ankiety wrócą do resortu.- Anestezjologów brakuje już nawet w Lublinie. Sama miałam ogromne kłopoty ze znalezieniem odpowiedniej ilości lekarzy tej specjalności - przyznaje Mirosława Borowiec, dyrektor Szpitala Kolejowego w Lublinie. Według niej większość placówek w Polsce ma podobny problem. - Wyjeżdżają do pracy za granicą. Część z tych, którzy zostali w Polsce, dorabia na tzw. weekendowych dyżurach w zachodnich szpitalach. Tymczasem młodzi lekarze niespecjalnie garną się do tej specjalności, bo praca anestezjologa jest bardzo ciężka - dodaje.Paweł Trzciński, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, twierdzi, że ankiety są potrzebne, bo resort chce sam przekonać się, jak dotkliwy jest brak lekarzy tej specjalności w Polsce. - Dane na temat ilości anestezjologów oraz ich zarobków bardzo się różnią w zależności od tego, kto nam je przekazuje. Według stowarzyszeń skupiających tych specjalistów jest tragicznie, tymczasem Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że dramatu nie ma - wyjaśnia. Przyznaje, że ministerstwo zdaje sobie sprawę, że wielu anestezjologów znalazło pracę za granicą. - Chcemy trzymać rękę na pulsie i sami postanowiliśmy sprawdzić, ilu zostało w kraju - dodaje.Resort szykuje się do zwiększenia wysokości pensji. Sprawiłby to specjalny dodatek anestezjologiczny. - Dane, które zbierzemy ze szpitali, pozwolą nam policzyć, ile pieniędzy na to potrzebujemy - mówi Trzciński.Jednocześnie ministerstwo utrzymuje, że nie jest w stanie spełnić żądań płacowych związków zawodowych lekarzy, które domagają się, podwyżek w tym roku. Chcą, by lekarz zarabiał dwu lub trzykrotność średniej pensji krajowej. Konsekwencją niespełnienia ich żądań ma być wielki strajk w maju.Według Mariusza Jankowskiego, przewodniczącego zarządu regionu lubelskiego Związku Zawodowego Anestezjologów, dodatek to dobry pomysł. - Jest bardzo potrzebny, ale powinien to być jeden z wielu elementów podwyżek lekarskich zarobków. Moja podstawowa miesięczna pensja to 2 tys. zł netto. Jeżeli dodatek wyniesie 20 czy 30 proc. to niewiele się zmieni, na Zachodzie zarobki są dziesięć razy większe - uważa. I dodaje: - Pracuję w szpitalu przy al. Kraśnickiej. W ciągu dwóch lat za granicę wyjechało czterech moich kolegów z oddziału. Jeżeli w tym roku pensje odpowiednio nie wzrosną, pewnie wyjadą kolejni.W województwie lubelskim pracuje około 250 anestezjologów.Daniel Lenartwww.gazeta.pl
Komentarz (0)

Więcej artykułów…

  • Więcej lekarzy dostanie podwyżki
  • Nielegalne leki w aptekach
  • Lubelski NFZ ma dyrektora
  • Zabójcze lekarstwo na alergię trafiło do aptek
    Sprawdźcie w swoich praktykach 
  • Komunikat prasowy Prezesa NFZ

Strona 76 z 96

  • Poprzedni artykuł
  • 71
  • 72
  • 73
  • 74
  • 75
  • 76
  • 77
  • 78
  • 79
  • 80
  • Następny artykuł
  • koniec

Najcześciej czytane

  • Dieta w przewlekłej niewydolności nerek
  • Choroba zimnych aglutynin
  • SOMA, PSYCHE I POLIS
  • Przewlekła niewydolność krążenia
  • Drżenia - problem szerszy niż parkinsonizm
  • Strona główna
  • Nowości
  • Straciliśmy wiarę w to, że mamy na cokolwiek wpływ
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

Skontaktuj się z nami

Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin

  • 81 748 47 88
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • Znajdź nas na Mapie Google
 

dotpay logo   Rozliczenia transakcji kartą kredytową i e-przelewem przeprowadzane są za pośrednictwem Centrum Rozliczeniowego Dotpay

Na górę strony ^ | + powiększ | - pomniejsz | zresetuj
© Wszelkie prawa Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców
Komunikaty
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt