Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców logo pz
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

NIE TYLKO MĘSKA RZECZ

Kategoria: Nowości Utworzono: 10 marzec 2025
  • Drukuj

NIE TYLKO MĘSKA RZECZ

Stan włosów we współczesnej populacji jest bardzo ważny. Bujna czupryna symbolizuje młodość, zdrowie i szeroko rozumiany sukces. Przerzedzanie się włosów jest często powodem do poszukiwania środków zaradczych. Z doświadczenia wiadomo, że zakola i tonsurka to problemy panów w średnim wieku. Najczęstszy rodzaj utraty włosów nazywamy łysieniem androgenowym lub łysieniem typu męskiego. Jednak zależne od gospodarki hormonalnej łysienie dotyczy również kobiet. Utrata włosów u mężczyzn i kobiet przebiega nieco inaczej mimo podobnej przyczyny. Wyróżnia się łysienie androgenowe typu męskiego i typu kobiecego. Statystyka wskazuje, że problem dotyczy nawet 80% mężczyzn i 40-50% kobiet.

We wzrastaniu prawidłowego włosa wyróżnia się trzy fazy:

1. Aktywną fazę wzrostu.

2. Fazę przejściową.

3. Fazę zrzucania włosów.

W obrębie prawidłowej skóry owłosionej głowy w fazie aktywnego wzrostu znajduje się do 90% włosów, w fazie przejściowej 10-15%, a w fazie zrzucania 1%. Równowaga między wzrastaniem a utrata włosów zapewnia ich sukcesywne odnawianie. Zaburzenia proporcjo włosów w poszczególnych fazach skutkuje ich nadmierną utratą co objawia się łysieniem. Już od dawna wiadomo że istnieje ścisły związek między łysieniem a androgenami czyli hormonami męskimi. Skóra głowy wyposażona jest w receptory dla hormonów męskich. Wysoki poziom testosterony prowadzi do zmniejszenia mieszków włosowych i skrócenia fazy wzrastania włosów. Włos jest cieńszy, krótszy, jaśniejszy i w konsekwencji wypada szybciej niż powinien, co manifestuje się łysieniem.

W związku z faktem, że okolica czołowa i ciemieniowa skóry mężczyzn mają więcej receptorów dla męskich hormonów, w tych miejscach włosy wypadają w największej ilości tworząc zakola i tonsurkę. Badania wykazały, że wypadanie włosów nie jest jedynie kosmetycznym problemem. Mężczyźni z łysieniem androgenowym mają większe ryzyko choroby niedokrwiennej serca i raka prostaty.

Łysienie androgenowe u kobiet ma nieco inne i wydaje się bardziej złożone mechanizmy. Najczęstszą choroba u kobiet wiążącą się z podwyższeniem stężenia męskich hormonów (androgenów) jest zespół policystycznych jajników. Podczas jednego z badań angielskich poddano analizie przypadki kobiet z łysieniem ciężkim i umiarkowanym. Podwyższony poziom męskich hormonów stwierdzono tylko w 39% przypadków. Obserwacje te przemawiają za tym, że wypadanie włosów u kobiet wynika bardziej ze zwiększonej wrażliwości receptorów znajdujących się w skórze niż wysokiego poziomu androgenów. Niebagatelny dodatni wpływ na wzrost włosów mają żeńskie hormony płciowe (estrogeny). Stąd zwiększona utrata włosów u kobiet w okresie menopauzy lub poddanych leczeniu hormonalnemu z powodu raka piersi. Wzrostem poziomu estrogenów tłumaczy się poprawę w zakresie wzrastania włosów u kobiet w ciąży, a także całkowity odrost włosów u transseksualnych pacjentek z łysieniem androgenowym po rozpoczęciu terapii żeńskimi hormonami (estrogenami). Łysienie androgenowe u kobiet wygląda inaczej niż u mężczyzn i różni się u poszczególnych pacjentek. W większości przypadków zaczyna się w części centralnej, a przerzedzenie włosów przypomina kształtem choinkę, często łysienie przyjmuje postać „szerokiego przedziałka”. Rzadziej występuje przerzedzenie włosów w okolicach czołowych i skroniowych. Wyjątkowo przerzedzenie włosów zajmuje okolice podobne jak w przypadkach dotyczących mężczyzn.

Leczenie łysienia androgenowego obejmuje zróżnicowane metody terapii:

1. Leczenie preparatami zewnętrznymi przyjmującymi najczęściej postać wcierek.

2. Preparaty doustne- wpływające na gospodarkę hormonalną.

3. Śródskórnie podawana toksyna botulinowa.

4. Zabiegi z wykorzystaniem niskoenergetycznego lasera. 

5. Zabiegi z wykorzystaniem bogatopłytkowego osocza-dowody na skuteczność tej metody są ograniczone.

6. Maskowanie łysienia przy pomocy profesjonalnego tatuażu z użyciem metody mikropigmentacji.

7. Przeszczepienie włosów. Należy pamiętać, że przeszczepione osobom z łysieniem androgenowym włosy poddawane są czynnikom skracającym czas życia włosa. Po przeszczepie niezbędne jest kontynuowanie terapii doustnej i stosowanie terapii dodatkowych celem zmniejszenia narażenia włosów na wypadanie. 

Łysienie bywa poważnym problemem nie tylko u kobiet, ale także u mężczyzn. Niektórzy z panów podejmują trudy długotrwałego leczenia łysienia z ryzykiem niepewności efektów. Inni akceptują łysinę, która nie tylko nie jest powodem kompleksów, a czasami stanowi wręcz atrybut atrakcyjności. Łysych przystojniaków nie brakuje na scenie, ani w sporcie, Wystarczy spojrzeć na Ryszarda Rynkowskiego czy Michała Pazdana.

Małgorzata Stokowska-Wojda 

 

Komentarz (0)

Kondolencje

Kategoria: Nowości Utworzono: 11 marzec 2025
  • Drukuj

Komentarz (0)

Lekarze kontra biurokracja: Sprawozdawczość czy absurd?

Kategoria: Nowości Utworzono: 03 marzec 2025
  • Drukuj

 

Informacja prasowa 3.03.2025 r. 

Lekarze kontra biurokracja: Sprawozdawczość czy absurd?

Od 1 marca 2025 r. zmienia się sposób egzekwowania sprawozdawczości danych z porad lekarskich do Narodowego Funduszu Zdrowia. Lekarze mają obowiązek raportować wagę, wzrost oraz informację o używaniu wyrobów tytoniowych przez pacjentów. Brak tych danych skutkować będzie uznaniem porady za niekompletną, co uniemożliwiać będzie rozliczenie świadczenia. Decyzja NFZ wywołuje jednak sprzeciw wśród lekarzy i pacjentów.

– To jest przeskalowane – mówi Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – Wychodzi na to, że celem lekarza jest raportowanie do NFZ, a nie zajmowanie się chorym. Nie możemy przedkładać mierzenia i ważenia każdego pacjenta, który przychodzi do lekarza nad zajęciem się jego chorobą, gdy przychodzi w ciężkim stanie z grypą czy zaostrzeniem choroby przewlekłej. Co więcej, Ministerstwo Zdrowia ani Fundusz, mimo deklaracji w 2019 roku, nie wykorzystywało w praktyce tych danych. Trzeba się zastanowić, jakie informacje są rzeczywiście potrzebne NFZ i kiedy powinny być zbierane – dodaje.

Lekarze rodzinni podkreślają, że ich zadaniem jest leczenie pacjentów, a nie zbieranie danych statystycznych bez określonego celu. Zwracają uwagę, że obecnie waga i wzrost są mierzone wtedy, gdy jest to konieczne, np. w przypadku otyłości, zaburzeń wzrostu czy cukrzycy, a także podczas bilansów, czy programu profilaktyki chorób układu krążenia oraz profilaktyki 40PLUS. NFZ ma miliony danych, ale nic z tymi nie zrobił. Wymóg ważenia i mierzenia każdego pacjenta, niezależnie od jego stanu zdrowia, budzi frustrację zarówno wśród lekarzy, jak i chorych.

– Przychodzi pacjent z 39-stopniową gorączką, a my zamiast skupić się na diagnozie i leczeniu, musimy go ważyć, mierzyć i pytać, czy i jakie pali papierosy. To absurd – mówi Marek Twardowski, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego i były wiceminister zdrowia. – Gdyby istniał konkretny program profilaktyczny, np. w otyłości, bylibyśmy gotowi do zbierania takich danych. Ale obecnie nie ma żadnej strategii, a lekarze i pacjenci tracą czas na biurokrację.

Lekarze zwracają również uwagę na inny problem.

– Dane o otyłości pacjentów i innych czynnikach zdrowotnych są już gromadzone z różnych źródeł, ale nie prowadzą do żadnych konkretnych działań – podkreśla Twardowski. – Nie wiemy, także co się z nimi dzieje, kto je analizuje i jakie decyzje na ich podstawie podejmują politycy. Przymus zbierania jeszcze większej ilości informacji nie rozwiązuje żadnego problemu, a jedynie obciąża lekarzy.

Wątpliwości budzi także aspekt prywatności pacjentów. Wiele osób nie chce, aby ich dane dotyczące masy ciała czy palenia papierosów były raportowane do NFZ.

– Jako pacjent stanowczo protestuję – mówi Marek Twardowski. – Część pacjentów  

w sprawach zdrowia ma zaufanie tylko do swojego lekarza rodzinnego. Nie życzą sobie, aby jakikolwiek urzędnik NFZ czy Ministerstwa Zdrowia posiadały wiedzę o ich wadze czy nałogach. To ich prywatna sprawa – dodaje.

Co więcej, przepisy nie precyzują, co się stanie, jeśli pacjent odmówi podania tych danych. Czy skoro NFZ nie akceptuje takiej porady to mamy takiego pacjenta nie przyjmować?

Zarząd Porozumienia Zielonogórskiego zapowiada dalsze działania mające na celu ograniczanie narzucanej przez NFZ biurokracji, utrudniającej pacjentom dostęp do świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej, zwróci się także w tej sprawie do zespołu inicjatywy Rafała Brzoski SprawdzaMY, który ma przygotować pakiet rozwiązań dotyczących deregulacji, uproszczeń i ułatwień zarówno dla przedsiębiorców, jak i obywateli.

 

Komentarz (0)

ACH ŚPIJ KOCHANIE

Kategoria: Nowości Utworzono: 25 luty 2025
  • Drukuj

Zaburzenia snu są częstym powodem skarg w gabinecie lekarskim. Bezsenność, która jest powszechnie rozpoznawanym zaburzeniem snu dotyczy nawet 30% populacji. Zwykle traktujemy ją jako dyskomfort, który pozbawia wypoczynku nocnego i pogarsza jakość życia. W świetle badań okazało się, że oprócz dotkliwych utrudnień dnia następnego, bezsenność ma również długofalowe następstwa.

Bezsenność jest definiowana jako przetrwałe trudności ze snem, pomimo zapewnienia adekwatnych warunków do spania, oraz związane z nimi pogorszenie funkcjonowania w ciągu dnia . Jeśli problemy te występują co najmniej 3 dni w tygodniu przez 3 miesiące można mówić o przewlekłej bezsenności. Warto zwrócić uwagę, że prawidłowa długość snu u osób dorosłych wynosi 7 do 9 godzin.

Stwierdzono, że bezsenność bywa pierwszym sygnałem istotnych zmian w mózgu. O wiele lat może wyprzedzać pierwsze objawy niektórych chorób neurologicznych. Zaburzenia snu bywają czynnikiem usposabiającym do wystąpienia chorób układu o charakterze neurozwyrodnieniowym.

Bezsenność jest ściśle związana ze wzrostem ryzyka zespołu otępiennego. Gorsza jakość snu powoduje zaburzenia funkcjonowania poznawczego w ciągu dnia. Skrócenie czasu snu w stosunku do przewidzianej normy zwiększa ryzyko rozwoju otępienia nawet o 51%. Obserwacje były prowadzone na populacji Amerykanów powyżej 65 roku życia. Utrzymujące się skrócenie czasu snu poniżej 6 godzin na dobę może znacznie zwiększyć ryzyko demencji niezależnie od czynników socjalnych, demograficznych, behawioralnych jak również dotyczących zdrowia fizycznego i psychicznego. Zaburzenia regulacji rytmu dziennego oraz zmiany wzorca snu obserwuje się w rożnych rodzajach demencji. Niedobór snu przyspiesza rozwój zaburzeń poznawczych. Prowadzi też do pobudzenia w nocy, splątania, które skutkują dalszym uszkodzeniem mózgu. Uważa się, że sen jest niezbędny do oczyszczenia mózgu z neurotoksyn. Zaburzenia snu mogą o 15-20 lat wyprzedzać pierwsze objawy zespołu otępiennego.

Badania nie pozwalają na stwierdzenie czy niedobór snu ma wpływ na chorobę Alheimera. Jednak często stwierdza się bezsenność u osób z chorobą Parkinsona, nawet u 30-80%. Odsetek ten rośnie wraz ze stopniem zaawansowania choroby.

Leczenie bezsenności w przypadku chorób wiążących się ze zmianami zwyrodnieniowymi mózgu jest szczególnie ważna. Nie tylko poprawia jakość życia, ale zwalnia tempo degradacji poznawczej pozwalając chorym dłużej cieszyć się samodzielnością.

Szczególną grupą chorych są osoby z zaburzeniami zachowania w czasie snu. Najczęściej są to gwałtowne ruchy i skojarzone z nimi intensywne marzenia senne. Około 40% z zaburzeniami zachowania w czasie snu nie jest świadoma problemu. Jeżeli objawy nie mają dużego nasilenia ich leczenie może nie być konieczne. Jednak często zaburzenia zachowania są na tyle poważne, że doprowadzają do urazów nie tylko chorego, u którego występują, ale także osobę z którą chory śpi. U większości pacjentów z zaburzeniami zachowania w czasie snu stwierdzono niewielkiego stopnia, ale postępujące zaburzenia ruchowe i poznawcze. Zaburzenia ruchu są podobne do tych jakie obserwuje się w chorobie Parkinsona. Zaburzenia zachowania w czasie snu występują u co czwartego pacjenta z chorobą Parkinsona, czyli 7 razy częściej niż w populacji ogólnej. Uważa się, że zaburzenia zachowania w czasie snu mogą wyprzedzać wystąpienie objawów choroby Parkinsona.

Częstym powodem zaburzeń snu jest zespół niespokojnych nóg. Jest to najczęstsze schorzenie ruchowe związane ze snem i polega na przymusie poruszania kończynami w czasie, kiedy chory kładzie się do łóżka na nocny spoczynek. Przypadłość jest częsta i dotyczy 5-10% populacji Europejczyków. Około 60% pacjentów ma krewnego z tym schorzeniem, co wskazuje na genetyczne podłoże choroby. Zespół niespokojnych nóg częściej obserwuje się u osób z uszkodzeniem Ośrodkowego Układu Nerwowego i rdzenia kręgowego. Uszkodzenia mogą powstać w wyniku urazów, guzów, ale również chorób takich jak stwardnienie rozsiane czy choroba Parkinsona.

Okresowe ruchy kończyn w czasie snu. Zaburzenie charakteryzuje się stereotypowymi wymuszonymi ruchami. Najczęściej jest to prostowanie palucha, albo zgięcie grzbietowe stopy. Ruchy są powtarzalne i mają miejsce podczas wypoczynku nocnego. Konsekwencją są istotne zakłócenia snu, zmęczenie i zaburzenie funkcjonowania w ciągu dnia.

Skrócenie czasu snu o 15% zwiększa ryzyko udarów mózgu. Stwierdzono, że przewlekła bezsenność ma negatywny wpływ na nadciśnienie tętnicze i poziom cholesterolu. Jednak są badania, które wykazują, że ryzyko udaru mózgu znacznie podnosi nazbyt długi sen.

Ze snem jak ze wszystkim najlepiej zachować umiar-7-9 godzin.

 

Małgorzata Stokowska-Wojda

 

Komentarz (0)

Niepokojąca sytuacja POZ

Kategoria: Nowości Utworzono: 19 luty 2025
  • Drukuj

 

Informacja prasowa 18.02.2025 r. 

Niepokojąca sytuacja POZ

Zbyt niskie finansowanie, spadająca liczba nowych podmiotów przystępujących do realizacji opieki koordynowanej oraz niedobór lekarzy i pozostałego personelu – to najważniejsze problemy, nad którymi pilnie powinni pochylić się decydenci. Od lat nie widać poprawy w funkcjonowaniu placówek POZ, warunkach pracy lekarzy tam zatrudnionych, a co za tym idzie – w dostępie pacjentów do podstawowej opieki zdrowotnej. To miliony Polaków, którzy powinni mieć zapewniony lepszy dostęp do opieki medycznej.

– To nas niepokoi, ponieważ placówki POZ są najważniejszą częścią systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Dzięki nam pacjenci mają zapewnioną kompleksową i skoordynowaną opiekę zdrowotną w miejscu zamieszkania, jednak borykamy się z problemami, które od lat pozostają nierozwiązane – mówi dr Mariusz Małecki, prezes Porozumienia Podkarpackiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, będącego częścią Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Podstawowym problemem pozostaje niedofinansowanie POZ. Od lat utrzymuje się niepokojący trend – udział procentowy środków przeznaczanych przez NFZ na POZ spada. O proponowanym kilkanaście lat temu poziomie finansowania POZ można jedynie pomarzyć. Wprowadzając reformę systemu opieki zdrowotnej, zakładano, że lekarze rodzinni wraz ze swoimi zespołami POZ zabezpieczą około 80 proc. potrzeb zdrowotnych Polaków przy 20 proc. środków przeznaczanych na finansowanie całej opieki zdrowotnej.

– Cały czas realizujemy ogromną liczbę różnorodnych świadczeń zdrowotnych. Można powiedzieć, że łatamy problemy i dziury systemowe, ale jak długo można to robić? Ten trend dotyczący finansowania POZ jest niepokojący i konieczne są zmiany – podkreśla dr Mariusz Małecki.

Od lat stawka kapitacyjna, stanowiąca podstawę finansowania POZ, jest niewystarczająca i nie wzrasta. Jej wartość była korygowana jedynie wtedy, gdy wymuszały to przepisy wynikające z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. W praktyce, wzrost stawki kapitacyjnej był konsumowany przez ustawowe podwyżki dla personelu.

Taka sytuacja negatywnie wpływa na funkcjonowanie POZ. Nie można zbudować stabilnych i silnych fundamentów systemu opieki zdrowotnej bez odpowiedniego finansowania. W ciągu ostatnich kilku lat Polska przeznaczała na ochronę zdrowia zaledwie ok. 4,5 proc. PKB, co plasuje nas na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Odpowiednie nakłady na zdrowie są kluczowe nie tylko dla zapewnienia właściwych warunków pracy lekarzom i personelowi medycznemu, ale przede wszystkim dla poprawy jakości opieki zdrowotnej dla obywateli.

Warto podkreślić, że zapotrzebowanie na usługi medyczne POZ z roku na rok rośnie, między innymi ze względu na wzrastającą liczbę osób starszych, które wymagają szczególnej uwagi i większej liczby różnorodnych świadczeń zdrowotnych.

– A to staje się coraz trudniejsze. Przypomnę, że w Polsce średnia liczba pacjentów przypadających na jednego lekarza to 2750. To bardzo dużo. W innych europejskich systemach opartych na stawkach kapitacyjnych liczby te są znacznie niższe, co przekłada się na lepszą dostępność lekarzy rodzinnych. W Polsce, przy obecnych wskaźnikach, dostęp do lekarzy POZ – zwłaszcza w okresach infekcyjnych – jest bardzo utrudniony. To prowadzi do frustracji pacjentów i ich rodzin – dodaje dr Małecki.

Warto zauważyć, że rośnie świadomość zdrowotna pacjentów i ich oczekiwania wobec POZ. 

Dodatkowo długie kolejki do lekarzy specjalistów w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, skutkują jeszcze większym obciążeniem POZ.

Od lat specjaliści alarmują, że średni wiek polskich lekarzy jest niepokojąco wysoki. Oznacza to, że w ciągu najbliższych lat wielu z nich przejdzie na emeryturę, co może doprowadzić do poważnego kryzysu kadrowego, jeśli już teraz nie zadbamy o dopływ młodych lekarzy do POZ. Dodatkowo, rosnąca biurokracja oraz nowe wyzwania związane z wprowadzaniem coraz szerszej – skądinąd potrzebnej – informatyzacji zabierają lekarzom mnóstwo czasu i energii.

– Brakuje nam w POZ odpowiedniej liczby asystentów medycznych, którzy mogliby nas wesprzeć w codziennej pracy. Brakuje także sekretarek, rejestratorek i rejestratorów. Zbyt niskie finansowanie POZ uniemożliwia zatrudnienie dodatkowego personelu, który znacząco odciążyłby lekarzy i poprawił dostępność opieki dla pacjentów – mówi dr Mariusz Małecki.

W tym kontekście dobrym przykładem jest opieka koordynowana w POZ, która przewiduje istotną rolę koordynatora. Może nim być osoba posiadająca wykształcenie paramedyczne lub dobrze poruszająca się w systemie ochrony zdrowia. Co istotne, w opiece koordynowanej przewidziano odrębne finansowanie stanowiska koordynatora.

Jednak od kilkunastu miesięcy można zaobserwować niepokojące zjawisko – tzw. POZ „dwóch prędkości”. W skali kraju wciąż mniej niż 50 proc.  podmiotów realizuje opiekę koordynowaną, co oznacza, że tylko część pacjentów ma dostęp do szerszej diagnostyki i szybszych konsultacji specjalistycznych.

Niepokojące jest również to, że od kilku miesięcy spada dynamika liczby nowych podmiotów przystępujących do realizacji opieki koordynowanej. Wprowadzenie tej formy opieki zwiększa skuteczność terapii i bezpieczeństwo pacjentów, stanowiąc realną szansę na poprawę jakości opieki zdrowotnej i usprawnienie systemu ochrony zdrowia. Lekarze rodzinni dzięki opiece koordynowanej otrzymują kolejne narzędzia do realizowania kluczowych funkcji w systemie ochrony zdrowia.

- Są placówki POZ, które szybko wdrożyły opiekę koordynowaną i od dawna oferują swoim pacjentom szerszy zakres diagnostyki, dostęp do wielu programów profilaktycznych, konsultacje u specjalistów, dietetyków, lepszą opiekę lekarza czy pielęgniarek, np. w postaci porad edukacyjnych. Cieszy, że często są to małe placówki POZ, zwłaszcza na terenach wiejskich. Jednak są też takie, które nie przystąpiły do tego programu, a przez to pacjenci mają dużo gorszy dostęp do opieki zdrowotnej. To trzeba zmienić – podkreśla dr Małecki, na co dzień współwłaściciel NZOZ SOKRATES w Rzeszowie, który realizuje opiekę koordynowaną.

Ogólnie jednak, bez lepszego finansowania POZ, bez zadbania o przyszłe kadry – nie tylko lekarskie – oraz bez dalszych zachęt do przystępowania do programu opieki koordynowanej, nie ma w Polsce szansy na realną poprawę jakości opieki nad pacjentami.

Komentarz (0)

Grypa i RSV w natarciu: Sezon infekcji zbiera żniwo

Kategoria: Nowości Utworzono: 17 luty 2025
  • Drukuj

 

 

Informacja prasowa 16.02.2025 r. 

Grypa i RSV w natarciu: Sezon infekcji zbiera żniwo

Pacjenci mierzą się obecnie z atakiem trzech wirusów jednocześnie. Choć liczba zakażeń COVID-19 jest relatywnie niska, to grypa oraz wirus RSV wciąż utrzymują się na wysokim poziomie. W niektórych regionach Polski nadal dominuje grypa, w innych prym wiedzie RSV. Co gorsza, nie dotyka on już wyłącznie dzieci – chorują również ich rodzice i dziadkowie.

Specjaliści medycyny rodzinnej alarmują: choć każdy jest narażony na infekcję, to najciężej chorobę przechodzą najmłodsi i seniorzy. Zwiększona liczba hospitalizacji i groźne powikłania sprawiają, że sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna.

Obecnie w Polsce odnotowujemy więcej przypadków grypy. Tymczasem szczepienia wciąż są mało popularne. Wprawdzie w tym roku zaszczepiło się około 10 proc. społeczeństwa, jednak na tle Europy to wciąż bardzo niski wynik. Dla porównania, w Danii poziom wyszczepialności sięga aż 78 proc. Podobnie wygląda sytuacja w wielu krajach Unii Europejskiej.

– To brak odpowiedzialności za zdrowie swoje i innych – ocenia dr Agata Sławin, ekspertka Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – Rodzice inwestują w kosztowne suplementy diety, ale rezygnują z darmowej szczepionki. Nie potrafię tego zrozumieć, choć nieustannie staram się edukować pacjentów.

Paradoksalnie, najmniej chętnie szczepią się osoby przewlekle chore, choć to właśnie one powinny szczególnie dbać o profilaktykę.

– Szczepienie przeciwko grypie nie daje stuprocentowej ochrony, ale znacząco zmniejsza ryzyko zachorowania i, co najważniejsze, ciężkiego przebiegu – wyjaśnia dr Sławin.

Do najczęstszych powikłań grypy należą zapalenie płuc, mięśnia sercowego oraz zaostrzenie istniejących schorzeń, takich jak astma, cukrzyca czy choroba niedokrwienna serca. Najcięższy przebieg infekcji odnotowuje się u osób po 65. roku życia i u najmłodszych dzieci. Jednak jednym z większych problemów jest niefrasobliwość dorosłych w średnim wieku, którzy chorując, nadal chodzą do pracy, przyczyniając się do szerzenia infekcji.

– Nie tylko zarażają innych, ale też trafiają do lekarza w zaawansowanym stadium choroby – mówi Anna Osowska, ekspertka FPZ i lekarz POZ w Sępopolu. – Wydaje im się, że są bohaterami, ale to skrajna nieodpowiedzialność. Jakby zapomnieli, czego uczyła nas pandemia COVID-19: izolacji, maseczek i higieny rąk.

Niestety, efektem takich postaw są przepełnione poczekalnie i wzajemne zarażanie się pacjentów.

W wielu miejscach w Polsce brakuje skutecznych leków na grypę, które – podane odpowiednio wcześnie – mogłyby skrócić chorobę i złagodzić jej przebieg. Lekarze zalecają ich stosowanie nie tylko w przypadku pacjentów, ale także profilaktycznie dla członków ich rodzin. Ministerstwo Zdrowia zapowiada import interwencyjny, jednak nadal najskuteczniejszym narzędziem w walce z epidemią pozostaje szczepienie.

– Obecnie odnotowujemy dużo powikłań po ciężkim przebiegu grypy tj. zapalenia płuc, ropne zapalenia uszu – podkreśla Joanna Szeląg, ekspertka FPZ i lekarka rodzinna z Białegostoku. – Gdyby pacjenci byli zaszczepieni, liczba hospitalizacji byłaby znacznie niższa.

Po fali grypy wielu pacjentów zmaga się z wirusem RSV, który jest kilkukrotnie bardziej zakaźny i prowadzi do kilkunastu razy więcej hospitalizacji u niemowląt niż grypa. Przed ukończeniem drugiego roku życia niemal każde dziecko przechodzi infekcję RSV – niestety, chorują także dorośli.

– Wykonujemy testy nie tylko dzieciom, ale również ich rodzicom i dziadkom – mówi Małgorzata Stokowska-Wojda, ekspertka FPZ i lekarka rodzinna z Łaszczowa. – Niedawno miałam pacjenta w wieku 60 lat, którego stan wymagał hospitalizacji. RSV to nie tylko problem dziecięcy.

U większości zakażonych wirusem RSV występują objawy zakażenia górnych dróg oddechowych: kaszel, stan zapalny gardła, nieżyt nosa towarzyszy im gorączka i brak apetytu. Chorzy nie mogą oddychać, duszą się. W zeszłym roku zakażonych wirusem RSV było około 22 tys. dzieci. Teraz choruje ich jeszcze więcej. Często dochodzi do nadkażeń bakteryjnych i konieczna jest antybiotykoterapia. Natomiast u niemowląt zakażenie RSV jest jedną z głównych przyczyn hospitalizacji. Wirus RSV szczególnie niebezpieczny jest dla kobiet w ciąży i dla osób z przewlekłymi chorobami: serca, płuc, niedoborami odporności, cukrzycą, niewydolnością serca. Nie istnieje leczenie przyczynowe, tylko objawowe. 

Lekarze apelują o przestrzeganie podstawowych zasad higieny. W miejscach publicznych też warto nosić maseczki, a w przypadku infekcji – pozostać w domu i unikać kontaktu z innymi. Kluczową rolę odgrywają również szczepienia przeciwko grypie i COVID-19. To może uratować zdrowie i życie wielu pacjentów – podkreślają eksperci FPZ.

Komentarz (0)

INTERNET DOBRY CZY ZŁY?

Kategoria: Nowości Utworzono: 06 luty 2025
  • Drukuj

Często zastanawiamy się nad odpowiedzią na to pytanie. Każda wersja ma swoich zwolenników i przeciwnikó, a argumentów popierających przeciwstawne poglądy jest bez liku. Gdzie zatem leży prawda?

Papież Jan Paweł II został zapytany kiedyś przez dziennikarza czy pieniądze są dobre czy złe. Odpowiedział, że pieniądze nie są ani dobre ani złe, a wszystko zależy od tego do czego się je wykorzysta.

To stwierdzenie o pieniądzach można odnieść do wielu rzeczy, w tym do internetu. W zależności od tego jak go wykorzystamy może być niebezpieczny albo bardzo przydatny.

Coraz więcej miejsca w systemie ochrony zdrowia zajmuje telemedycyna. Dobrze wykorzystane nowoczesne technologie szczególnie pożyteczne są w prowadzeniu chorób przewlekłych zwłaszcza cukrzycy. Cukrzyca jest chorobą, której stan wyrównania jest w równym stopniu zależny od lekarza i stosowanych leków jak od pacjenta. W cukrzycy ogromną rolę odgrywa styl życia. Właściwy sposób odżywiania, wysiłek fizyczny, zapobieganie niedocukrzeniom to wszystko wpływa na wyrównanie choroby, komfort życia i zapobieganie powikłaniom. Tym co gwarantuje diabetykowi sukces jest edukacja. Im lepiej pacjent zna swoją chorobę i wie jak z nią postępować, tym mniej popełnia błędów, tym lepiej i dłużej żyje. 

W zakresie edukacji prozdrowotnej nie ma w Polsce rozwiązań systemowych, ale są pewne jaskółki. Oby zwiastowały w tej sferze wiosnę. Realizowana przez podstawową opiekę zdrowotną opieka koordynowana przewiduje edukowanie chorego przewlekle w tym na cukrzycę. Kolejną jaskółką edukacyjną jest pojawienie się w sieci oprócz anglojęzycznych portali edukacyjnych dwóch polskich stron: Kurs na Cukrzycę i MojaCukrzyca.org.

Warto pamiętać o producentach sprzętu medycznego używanego przez diabetyków. Niemal każdy z producentów na swojej stronie umieszcza materiały edukacyjne dotyczące używania produkowanych przez siebie produktów. Ze stron firmowych można dowiedzieć się jak założyć sensor do monitoringu poziomu glukozy, jak korzystać z urządzenia, czy udostępniać wyniki. Podobne materiały szkoleniowe dotyczą używania pomp insulinowych.

Nowoczesne urządzenia w oparciu o internet pozwalają pacjentowi udostępniać swoje pomiary lekarzowi sprawującym nad nim opiekę. Zarówno z systemu monitorującego poziom glukozy jak i z pompy insulinowe można wygenerować raport. Ten raport może zostać wygenerowany i udostępniony przed wizytą. Dzięki internetowi możliwy jest zdalny monitoring cukrzycy. Niebagatelną zaletą sytuacji, kiedy pacjent generuje raporty o stanie swojej choroby, jest jego większe zaangażowanie w proces leczenia. Może sam porównać dane z raportów i wyciągnąć z nich wnioski. Taka forma edukacji jest nie do przecenienia.

Pandemia COVID-19 przyniosła nowe rozwiązanie jakim jest teleporada. Zdalna komunikacja lekarza i pacjenta pod względem efektywności w zakresie metabolicznego wyrównania pacjenta z cukrzycą została poddana badaniu naukowemu i oceniona pozytywnie.

Dalszym krokiem pomagającym w prowadzeniu cukrzycy są aplikacje.

Aplikacje systemów monitorujących stężenie glukozy są wyposażone w możliwość włączenia alarmu. Poziom glukozy przy którym alarm zostanie uruchomiony jest ustawiany przez pacjenta i może być przez niego modyfikowany. Podczas wysiłku jak uprawianie sportu można ustawić alarm na wyższą wartość glikemii niż podczas sytuacji nie wymagającej wysiłku. Jest to zwłaszcza ważne u osób, u których występują nocne niedocukrzenia.

Są aplikacje, które dzięki połączeniu Bluetooth pozwalają sterować pompą insulinową. Użytkownik pompy insulinowej może modyfikować automatyczne sterowanie pompą z pozycji smartfona, kiedy potrzebuje dodać dawkę insuliny po posiłku, lub zmniejszyć te dawkę z uwagi na wysiłek fizyczny. 

Niezwykle ważna w leczeniu cukrzycy jest dieta. Zainstalowanie aplikacji żywieniowej pomaga choremu liczyć kalorie i skład spożywanych posiłków w zakresie tłuszczów, węglowodanów, białek i błonnika. Aplikacja zaopatrzona jest w funkcję przeliczników wymiennika węglowodanowego i węglowodanowo-białkowego na jednostkę insuliny. Daje to możliwość ustalenia ilości jednostek insuliny, które należy przyjąć do tego posiłku. Dzięki aplikacji żywieniowej łatwiej ustalić dobowe zapotrzebowanie kaloryczne. Może ono być wyliczone również automatycznie na podstawie masy ciała i przewidywanej aktywności fizycznej. Jest to szczególnie ważne u osób, które mają zamiar zredukować masę swojego ciała. W aplikacji można ustawić wagę do jakiej dążymy oraz czas w jakim chcemy ten cel osiągnąć.

W leczeniu cukrzycy bardzo ważną rolę odgrywa ruch. Nie można zatem pominąć aplikacji sportowych. Do najprostszych należą te, które liczą wykonane w ciągu doby kroki. Bardziej zaawansowane mogą zapisywać treningi, analizować osiągane podczas treningów czasy i prędkości, a także zapis monitoringu tętna. Pozwala to na analizę wydolności fizycznej pacjenta.

W Polsce dostępna jest aplikacja do samopomocy psychologicznej. Cukrzyca  jak każda choroba przewlekła pogarsza jakość życia. Na różne obciążenia każdy z nas reaguje inaczej. Aplikacja pozwala zwiększyć świadomość problemu i wdrożyć coś w rodzaju systemu samonaprawczego. Składa się ona z modułów poświęconych między innymi nastrojowi, emocjom, energii, równowadze w cukrzycy, niedocukrzeniom.

W fazie testowania, również w Polsce, są aplikację wykorzystujące sztuczną inteligencję (AL.)

 Oprócz niewątpliwych zalet zastosowanie nowoczesnych technologii w medycynie ma 2 zasadnicze wady. Do obsłużenia aplikacji konieczna jest wiedza. Osoby młodsze są w stanie sobie poradzić, ale dla części starszych pacjentów nowoczesne rozwiązania technologiczne będą niedostępne. Wykluczenie cyfrowe jest poważnym problemem. Druga wada jak w wielu sytuacjach funkcjonowania systemu ochrony zdrowia opiera się na pieniądzach. Nie wszystkie telefony nadają się do współpracy z urządzeniami monitorującymi poziom glukozy i pompami insulinowymi. Tylko niektóre telefony spełniają warunki. Producenci pomp insulinowych i systemów monitorujących poziom glukozy podają z jakimi modelami telefonów współpracują produkowane przez nich urządzenia.

Część pacjentów poszukuje informacji w internecie . Wycieczki te bywają ryzykowne. Oprócz grup oferujących wsparcie i rzetelną wiedzę można trafić na fora, gdzie treści są nieprawdziwe i dezinformujące. Internet podobne jak papier-przyjmie wszystko. Jeżeli doświadczenie nie pozwala na zidentyfikowanie informacji jako wartościowej czy wprowadzającej w błąd, lepiej korzystać ze źródeł sprawdzonych. Jednym z godnych polecenia jest kanał „Nie słodzę-kanał o cukrzycy”.

Internet podobnie jak pieniądze można wykorzystać w pozytywnym celu. Od naszej rozwagi zależy czy wybierzemy odpowiedzialnie.

Małgorzata Stokowska-Wojda

 

Komentarz (0)

Korzystanie z ekranów tylko pod ścisłą kontrolą

Kategoria: Nowości Utworzono: 06 luty 2025
  • Drukuj

 

Informacja prasowa 06.02.2025 r. 

 

Korzystanie z ekranów tylko pod ścisłą kontrolą

To już nie jest problem – to prawdziwa plaga. Zagrożenia wynikające z nadmiernego korzystania z urządzeń ekranowych – telefonów, tabletów, komputerów – są szczególnie groźne dla dzieci. Gorzej się rozwijają, później zaczynają mówić, są rozkojarzone, nie nawiązują kontaktów z rówieśnikami, mają problemy ze snem. Specjaliści medycyny rodzinnej Federacji Porozumienie Zielonogórskie coraz częściej podczas wizyt lekarskich czy bilansów zdrowia rekomendują ograniczenie czasu spędzanego przed ekranem, ponieważ jest to konieczne dla zdrowia dziecka. Przypominamy o tym teraz, bo 9 lutego obchodzimy Dzień Bezpiecznego Internetu. 

Kilka, a nawet kilkanaście godzin – tyle czasu codziennie spędzają przed ekranem telefonów czy komputerów dorośli, a ich dzieci – nawet więcej. Nietrudno to obliczyć. Wiele osób pracuje i uczy się online. Za pośrednictwem internetu robimy zakupy, załatwiamy sprawy w urzędach, opłacamy rachunki, oglądamy filmy, rozmawiamy ze znajomymi. To od 5 do nawet 10–12 godzin dziennie. Dlatego specjaliści medycyny rodzinnej przypominają:

– Do drugiego roku życia dzieci w ogóle nie powinny korzystać z ekranów. Tymczasem zdarza się, że przychodzą do mnie rodzice kilkunastomiesięcznych dzieci, które mają w rękach telefon komórkowy lub smartfona. I kontakt z takim maluchem jest utrudniony. Rodzice mówią: „To dla uspokojenia”, ale tak naprawdę to sposób na pozbycie się dziecka – bo wpatrzone w ekran nie zadaje pytań, nie rozgląda się, nie jest ciekawe niczego wokół – mówi Małgorzata Stokowska-Wojda, ekspertka FPZ, na co dzień lekarka w Łaszczowie w woj. lubelskim.

Dzieci w wieku przedszkolnym mogą np. oglądać bajki do godziny dziennie. U starszych i nastolatków czas spędzony przy telefonie nie powinien przekraczać 2–3 godzin. Rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej i bardzo negatywnie wpływa na rozwój. Dzieci, które spędzają dużo czasu przed ekranami, gorzej się rozwijają. Mają zaburzenia mowy – nie tylko później zaczynają mówić, ale mówią niewyraźnie, a ich słownictwo jest uboższe. Nie rozmawiają z rodzicami czy rówieśnikami. Nie interesują się otaczającym je światem. Patrząc w ekran, wpadają w letarg, niewiele do nich dociera – mówi Joanna Szeląg, ekspertka FPZ, lekarka rodzinna z Białegostoku.

Coraz rzadziej rodzice czytają dzieciom książeczki, wspólnie oglądają z nimi obrazki. Tymczasem są one dostosowane do rozwoju dziecka – mają duże, kolorowe ilustracje, które służą objaśnianiu nieznanych rzeczy. To, co najmłodsi oglądają na ekranach – małe, szybko zmieniające się obrazy, szybkie tempo, często z głośną i agresywną muzyką – powoduje przebodźcowanie. Sprawia, że dzieci są nerwowe, nie mogą się skupić, mają problemy ze snem.

– To ma poważne konsekwencje dla ich rozwoju. Często u takich dzieci – wycofanych, słabo mówiących – podejrzewa się spektrum autyzmu. Nie zawsze tak jest, czasem wystarczy odstawić ekran – czy to telefonu, czy telewizora – poświęcić dziecku odpowiednią ilość czasu, rozmawiać, być blisko, żeby zaczęło się normalnie rozwijać, interesować światem, pytać – dodaje Joanna Szeląg.

Niepokojące sceny widać w restauracjach, gdzie przy stole z rodzicami siedzą 2–3-letnie dzieci, wpatrzone w ekran telefonu. Nikt z nimi nie rozmawia, bo rodzice w ten sposób „kupują” czas dla siebie. Jak sami mówią – mają wtedy święty spokój. Rzadko na spacerach widać młode mamy, które, prowadząc wózek, rozmawiają z dziećmi i objaśniają im świat. Robi to za nich ekran – tak tłumaczą.

– Takie dzieci nie uczą się relacji międzyludzkich. Nie mają mocnych więzi ani z rodzicami, ani z rówieśnikami. Tacy nastolatkowie będą potem szukać coraz to nowych, mocniejszych bodźców, bo normalne życie im nie wystarcza. To bardzo niepokojące i niebezpieczne – mówi Małgorzata Stokowska-Wojda.

Ale korzystanie z ekranów niesie także wiele innych niebezpieczeństw. Wielogodzinne korzystanie z telefonu czy komputera pogarsza wzrok. Oko dziecka nie jest do tego przystosowane. Specjaliści alarmują – grozi nam epidemia krótkowzroczności.

Nastolatkowie, którzy surfują w internecie i spędzają długie godziny przed wyświetlaczem telefonu, narażeni są na podwyższoną emisję światła niebieskiego. Często spędzają czas przed ekranami do późnych godzin wieczornych, a nawet nocnych. Konsekwencje są poważne – problemy z zasypianiem, niespokojny sen, niewłaściwy odpoczynek, a co za tym idzie – rozdrażnienie, trudności w koncentracji i zapamiętywaniu, wycofanie z relacji społecznych.

Młodzież woli spędzać czas przed ekranem zamiast rozmawiać ze sobą czy uprawiać sport. Ma mniej ruchu, często sięga po niezdrowe przekąski. Wszystko to razem powoduje nadwagę i otyłość, problemy psychiczne, a często także depresję.

To można zmienić, ale wymaga ogromnego wysiłku – ze strony rodziców, szkoły i lekarzy.

 

Komentarz (0)

ILUZJA W SŁUŻBIE MEDYCYNY

Kategoria: Nowości Utworzono: 31 styczeń 2025
  • Drukuj

Iluzja kojarzy nam się z wirtualną rzeczywistością i grami komputerowymi. Czy można zaprząc zabawę do sytemu ochrony zdrowia? Kooperacja inżynierów politechniki warszawskiej z medykami udowodniła, że jest to możliwe i daje bardzo obiecujące efekty. 

Wirtualna rzeczywistość została wykorzystana do rehabilitacji pacjentów po udarach, u których wystąpił zespół pomijania stronnego. Powikłanie to polega na tym, że pacjenci nie mają świadomości położenia istniejącej przestrzeni. Widzą tylko jedną stronę przestrzeni, druga jest pomijana. Człowiek zachowuje się tak, jakby tej drugiej strony nie było, nawet nie patrzy w kierunku strony pomijanej. Dla takiej osoby przestrzeń kończy się w osi ciała.

Trening rehabilitacyjny tych osób polega na tym, że pacjent przenosi drobne przedmioty (korki, długopisy) ze strony, którą widzi, na stronę pomijaną. Ćwiczenie nie jest proste, bo wymaga przeniesienia przedmiotu w miejsce, którego pacjent nie dostrzega. Ponadto standardowy trening jest nudny, a pacjent łatwo ulega znużeniu i nie chce go kontynuować. 

Tu z pomocą przychodzi VR. Polscy naukowcu opracowali aplikacje, które wykorzystując zasady komputerowych gierek uatrakcyjniają ćwiczenia rehabilitacyjne. Pacjentowi zakłada się okulary VR przenoszące go w wirtualną rzeczywistość. Przy czym prowadzący ćwiczenia rehabilitant ma na tablecie tę samą aplikację umożliwiającą podgląd poczynań chorego.

Na tę chwilę opracowano trzy aplikacje. Jedna z nich polega na przekładaniu jabłek. Pacjent siada i po założeniu gogli widzi stolik, na którym pojawia się jabłko. Zadaniem chorego jest przenieść je zgodnie ze strzałkami naprowadzającymi na pole docelowe znajdujące się na stronie, której pacjent nie widzi. Zbieranie jabłek ma kilka poziomów trudności różniących się zakresem ruchu, który chory musi wykonać, by sięgnąć po jabłko. Najtrudniejszą formą ćwiczenia w zrywaniu wirtualnych jabłek jest obraz sadu, gdzie na drzewach znajdują się zielone i czerwone jabłka. Zadaniem chorego jest idąc przez sad zrywać jedną ręką tylko jabłka zielone, a drugą tylko czerwone. 

Druga gra została opracowana dla pacjentów z tym samym problemem ale sprawniejszych ruchowo. Pojawia się tu skrzynia w określonym kolorze i cztery przedmioty. Zadaniem chorego jest wybrać przedmiot w kolorze skrzyni i włożyć go do niej. Na poziomie o najwyższym poziomie trudności pojawiają się na raz dwie skrzynie w różnych kolorach. 

Trzecia gra nazwana „Szachy” została opracowana dla pacjentów z poudarowym niedowładem dłoni. Pacjent ma za zadanie stykać ze sobą dwa palce np. kciuk i wskaziciel, po prawidłowym wykonaniu ćwiczenia na szachownicy pojawi się pionek. Następnie należy rozprostować dłoń i ponownie zetknąć palce. Na szachownicy znowu pojawi się figura szachowa. Po ustawieniu wszystkich figur na planszy gra dobiega końca. Do wykonywania tego ćwiczenia nie jest potrzebna znajomość zasad gry w szachy. Liczy się czas utrzymania obiektu w dłoni.

Gry z wykorzystaniem jabłek i skrzynek można kontynuować teoretycznie w nieskończoność. Czas ustawiania figur na szachownicy zależy od sprawności chorego. Każde ćwiczenie powinno się zakończyć przy zaobserwowaniu u pacjenta sygnałów zmęczenia. Zwykle występuje to po10-15 minutach.

Zaobserwowano, że pacjenci podczas rehabilitacji z użyciem wirtualnej rzeczywistości świetnie się bawią, przez co chętniej ćwiczą, a konsekwencją jest szybsza poprawa zakresu ruchów rąk w trakcie grania.

Jak wszystko, tak i ten sposób rehabilitacji posiada pewne minusy. U niektórych pacjentów po założeniu gogli występują objawy podobne do choroby lokomocyjnej. Są to zawroty głowy i złe samopoczucie, ale wszystko ustępuje natychmiast po zdjęciu gogli.

Mimo faktu, że nowa metoda rehabilitacyjna jest oparta o rodzimą myśl techniczną na drodze do szerszego jej zastosowania stoją jak zwykle pieniądze. Hamulcem jest koszt gogli (ok. 2 tys. zł), na które placówki zajmujące się usprawnianiem osób po udarze nie mogą sobie pozwolić

 

Małgorzata Stokowska-Wojda

 

Komentarz (0)

Problem ze sprawozdawczością danych w POZ

Kategoria: Nowości Utworzono: 03 luty 2025
  • Drukuj

 

Informacja prasowa 03.02.2025 r. 

FPZ wykryła problem ze sprawozdawczością danych w POZ

Federacja Porozumienie Zielonogórskie wykryła istotny problem związany ze zmianą od stycznia 2025 r. sposobu egzekwowania sprawozdawczości danych z porad lekarskich do Narodowego Funduszu Zdrowia. Chodzi o obowiązek przekazywania informacji o masie ciała, wzroście oraz używaniu wyrobów tytoniowych przez pacjentów. Brak tych danych był traktowany jako „błąd”, uniemożliwiający rozliczenie świadczeń.

– Dzięki naszej interwencji NFZ zmienił podejście – obecnie brak tych informacji nie skutkuje już odrzuceniem sprawozdania, a jedynie generuje ostrzeżenie, przypominające o konieczności dokonania pomiarów – mówi Tomasz Zieliński, Wiceprezes FPZ. – To jest nierealne, aby każdego w styczniu, lutym czy marcu, mierzyć i ważyć, bo to jest okres infekcyjny, a kumulacja pomiarów będzie właśnie największa w pierwszych miesiącach roku, co więcej dotychczas NFZ nie wykorzystywał w praktyce przekazywanych danych. Konieczne jest więc zastanowienie się, jakie informacje są rzeczywiście potrzebne NFZ, kiedy powinny być zbierane oraz jak zagwarantować pacjentom prawo do decydowania o tym, które dane są przekazywane do płatnika – dodaje Tomasz Zieliński.

Jak zaznacza Tomasz Zieliński, Porozumienie Zielonogórskie będzie kontynuować rozmowy z Ministerstwem Zdrowia i NFZ na temat urealnienia wymogów sprawozdawczych, tak aby były one zgodne zarówno z potrzebami NFZ, jak i możliwościami placówek POZ.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia świadczeniodawcy są zobowiązani do przekazywania informacji o masie ciała, wzroście oraz używaniu wyrobów tytoniowych przez pacjentów. Od stycznia brak tych danych był uznawany za „błąd”, skutkujący odrzuceniem sprawozdania z porady lekarskiej.

 

 

Komentarz (0)

Więcej artykułów…

  • Federacja Porozumienie Zielonogórskie domaga się zmian w systemie refundacji leków
  • WEGETARIANIZM ZA I PRZECIW
  • Jak w zdrowiu przeżyć Święta – radzą specjaliści medycyny rodzinnej
  • Boże Narodzenie 2024
  • BIAŁE SZALEŃSTWO

Strona 2 z 96

  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Najcześciej czytane

  • Dieta w przewlekłej niewydolności nerek
  • Choroba zimnych aglutynin
  • SOMA, PSYCHE I POLIS
  • Przewlekła niewydolność krążenia
  • Drżenia - problem szerszy niż parkinsonizm
  • Strona główna
  • Nowości
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt

Skontaktuj się z nami

Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin

  • 81 748 47 88
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
  • Znajdź nas na Mapie Google
 

dotpay logo   Rozliczenia transakcji kartą kredytową i e-przelewem przeprowadzane są za pośrednictwem Centrum Rozliczeniowego Dotpay

Na górę strony ^ | + powiększ | - pomniejsz | zresetuj
© Wszelkie prawa Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców
Komunikaty
  • Komunikaty
    • Komunikaty LZLR-P
    • Komunikaty PZ
  • Nowości
  • Związek
    • Przyłącz się!
    • Stanowiska Związku
    • Składki
    • Szkolenia
    • Ankiety
    • Porady prawne
    • Oferty/zniżki
    • Poczta przez WWW
    • Webinary
  • Przychodnie
    • 1
      • Powiat Bialski
      • Powiat Biłgorajski
      • Powiat Chełmski
      • Powiat Hrubieszowski
      • Powiat Janowski
      • Powiat Krasnostawski
      • Powiat Kraśnicki
      • Powiat Lubartowski
      • Powiat Lubelski
      • Powiat Łęczyński
    • 2
      • Powiat Łukowski
      • Powiat Opolski
      • Powiat Parczewski
      • Powiat Puławski
      • Powiat Radzyński
      • Powiat Rycki
      • Powiat Świdnicki
      • Powiat Tomaszowski
      • Powiat Włodawski
      • Powiat Zamojski
  • Forum
  • Pliki
  • Projekty unijne
    • Projekt 2.16 - monitorowanie legislacji
    • Projekt 5.1 - RZS
    • Projekt 5.2 - szkolenia kadr
    • Projekt 10.3 - borelioza
    • Projekt 9.6 - Wsparcie zdrowego i aktywnego starzenia się
  • Kontakt